P. Gierszewski: Bierność kuratora powoduje, że jest zbędny

Z Piotrem Gierszewskim, radnym Miasta Gdańska (PiS), członkiem Rady Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" rozmawia Artur S. Górski

- Okazuje się, że w Gdańsku można zarządzać miastem i wrażliwą sferą edukacji wydając zarządzenie niezgodne z prawem. Przekazanie publicznej szkoły podstawowej w Kokoszkach spółce prawa handlowego odbyło się niezgodnie z prawem. Tak przed dwoma tygodniami orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku. Czy jest to dobra wiadomość dla tych, którym leży na sercu przestrzeganie prawa przez włodarzy?
Piotr Gierszewski: Dobra dla tych, którzy są przywiązani do przestrzegania prawa przez władzę oraz dla ludzi oświaty. Nie jest zaś dobra dla Miasta w znaczeniu urzędu. To jest przestroga dla innych samorządów, które planują prywatyzację oświaty, traktując ją jako balast, czy rodzaj usługi jak każda inne. Jak to w sądach bywa sprawa toczyła się dość długo. Ja już ponad półtora roku temu alarmowałem m.in. CBA, wówczas śledczy nie dopatrzyli się przestępstwa w postępowaniu konkursowym na najem budynków. Dzisiaj, mimo werdyktu sądu (jeszcze nie jest on prawomocny), profity z jej prowadzenia czerpie, dzięki decyzji prezydenta  Gdańska, spółka.  

- Alarm podnieśli związkowcy...
Piotr Gierszewski: I zarówno sędziowie NSA jak i gdańskiego WSA przychylili się do argumentów przedstawionych przez NSZZ ”Solidarność”, skarżący tryb przekazania szkoły spółce, jako najmu lokalu, czyli wyzbywanie się zadań własnych gminy z zakresu oświaty publicznej.
Prezydent Adamowicz zapewne złoży apelację od wyroku WSA. Ale mając na uwadze, że sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego nie pozostawiła na postępowaniu prezydenta suchej nitki to raczej będzie podtrzymane stanowisko sądu gdańskiego.

- Prezydent Adamowicz jest radcą prawnym, domniemujemy więc, że orientuje się w przepisach prawa...
Piotr Gierszewski: Mimo to podjął decyzję niezgodną z prawem. Nie jestem prawnikiem, ale opinie formułuję zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i z przepisami o systemie oświaty. Okazało się, że nie prawnicy mogą mieć lepsze rozeznanie. Trzeba bowiem mieć wrażliwość i znać specyfikę systemu edukacji. Powiem najłagodniej - zabrakło w gdańskim magistracie panu prezydentowi i jego zastępcy wyczucia.

- Najłagodniej? Znów odpowiedzialność ma się rozmyć? Polacy w wyborach pokazali, że mają dość zinstytucjonalizowanego braku odpowiedzialności za decyzje...
Piotr Gierszewski: O tej zdecyduje ewentualnie sąd i przede wszystkim wyborcy. Ja nie znam ani jednego przedstawiciela środowiska nauczycielskiego, dyrektora szkoły, znawcy tematu, autorytety oświaty, który by poparł inicjatywę prezydenta w sprawie szkoły w Kokoszkach.  Prezydent Adamowicz zaś twierdzi, że to on wie najlepiej co jest najlepsze dla gdańskiej oświaty. On forsuje decyzje niezgodne z prawem. Gdzie jest grono ekspertów, gdzie są merytoryczne argumenty wsparcia decyzji pana prezydenta? Gdańska oświata nie popiera tego pomysłu poza udziałowcami spółki z o.o. Przypominam, że o lokal, jak to kuriozalnie określono w oparciu o postępowanie konkursowe przewidziane dla najmu lokali użytkowych wystąpiła fundacja, a dzisiaj tzw. Pozytywna Szkoła Podstawowa przy ul. Azaliowej prowadzona jest przez spółkę z o.o.

- Jeszcze jedna zadziwiająca sprawa. Oto Pomorska Kurator Oświaty Elżbieta Wasilenko w przesłanym nam piśmie stwierdza brak swoich kompetencji pisząc m.in. "Nadzór nad czynnościami dotyczącymi przekazania przez Prezydenta Miasta Gdańska budynku szkoły w Gdańsku – Kokoszkach przy ul. Azaliowej nie leży w kompetencjach Pomorskiego Kuratora Oświaty" i dalej: "co do zainteresowania trybem przekazywania budynku, ponownie informuję, jak w pkt 1 – kurator nie posiada kompetencji nadzorczych w tym zakresie" i nie widzi konieczności poddania się do dymisji...
Piotr Gierszewski: Nie ma ani jednego oficjalnego pisma lub oficjalnego komentarza Pomorskiego Kuratora Oświaty co jest nad wyraz niepokojące i niewytłumaczalne. Przecież rok temu Ministerstwo Edukacji Narodowej wyrażał wątpliwości co do przestrzegania prawa oświatowego w Gdańsku i informowało, że przekazywanie dużych szkół jest niezgodne z ustawą o systemie oświaty.

- Takie zdanie choćby wyrażała Alina Sarnecka dyrektor Departamentu Kształcenia Ogólnego i Wychowania oraz Jakości Edukacji MEN...
Piotr Gierszewski: Ministerstwo miało wątpliwości, a podwładny, czyli kurator nie pociągnął tego tematu. Przed rokiem na spotkaniu zadawałem pytania pani Wasilenko i prosząc o komentarz w sprawie Kokoszek. W grudniu ub.r. stwierdziła ona, że w jej rejestrze nie ma takiej szkoły, gdyż jest ona niepubliczna i wystarczy rejestracja w gminie, jako działalność gospodarcza! A przecież szkoła ta rozpoczęła działalność 1 września 2014 roku.  W grudniu zaś pani kurator nie przejęła się, że blisko ośmiuset uczniów chodzi do szkoły rejonowej i nie raczy się zorientować jaki jest status, czy program jest zgodny z wytycznymi MEN.

- Może czas już pozamiatać w kuratorium?
Piotr Gierszewski: Najpierw zastanówmy się do czego w takim razie jest potrzebny kurator i zespól urzędników? Katarzyna Hall, była minister edukacji, wypełniła obietnicę zaorania kuratoriów oświaty, jako instytucji zbędnych. Ich kompetencje zostały ograniczone do minimum. To się minister Hall udało. Na takie podejście, traktujące kuratorium jako zbędny balast, nie ma zgody. W takie, po macoszemu, usytuowanie kuratorium ono same się wpisuje. Bierność pomorskiego kuratora wobec sytuacji wokół szkoły w Kokoszkach powoduje przekonanie, że jest on zbędny.

- I setka jego pracowników...
Piotr Gierszewski: Nie dość, że kuratorium zostało wyprowadzone spod gabinetu wojewody, pozbawiono je prawa veta wobec likwidacji szkół, to jeszcze biernie zachowuje się wobec działań gminy. Oddawanie monopolu na nadzór nad prowadzeniem szkół samorządom, często ludziom bez kwalifikacji oświatowych, jest błędem.