Rywalizacja wewnątrz gdańskiej PO miedzy blokiem prezydenta Pawła Adamowicza, a frakcją „młodych wilków” ze Stowarzyszenia „Młodzi Demokraci” przybiera na sile. Trwa wymiana korespondencji. Radni PO komunikują się za pomocą przekazu medialnego, a prezydent Gdańska Paweł Adamowicz (PO) pisze do nich listy i oczekuje zdementowania medialnych doniesień, jakoby PO porozumiała się z PiS w sprawie kolejnej podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej. Opozycyjne PiS widzi szansę porozumienia z radnymi PO, kontestującymi poczynania prezydenta miasta.
Prezydencki list adresowany do szefa klubu radnych PO Macieja Krupy zawiera kilka pytań: min. Czy to prawda, że grupa radnych PO podjęła rozmowy z przedstawicielami Prawa i Sprawiedliwości w kontekście regulacji cen biletów komunikacji miejskiej? Jeśli odbyły się takie rozmowy bez Pana pełnomocnictwa czy przewiduje Pan wyciągnięcie konsekwencji wobec osób, które je podjęły? Odpowiedzi domaga się prezydent Adamowicz od radnego Macieja Krupy, szefa klubu PO w gdańskiej radzie. O takim porozumieniu napisał „Dziennik Bałtycki”. Adamowicz domaga się więc od Krupy publicznego zdementowania informacji medialnych o porozumieniu miedzy radnymi PO, a PiS.
- Trudno jest mi uwierzyć, iż przed rozmową z prezydentem (członkiem Zarządu Powiatu PO RP), bliżej mi nieznana grupa radnych mogłaby podjąć rozmowy z przedstawicielami ugrupowania, które jawnie deklaruje swoją opozycyjność zarówno wobec rządu kierowanego przez Donalda Tuska, jak i prezydenta miasta z nominacji Platformy Obywatelskiej - napisał Paweł Adamowicz do radnego Krupy i zarzucił, że wypowiedzi niektórych radnych m.in. Szymona Mosia, szkodzą wizerunkowi oraz jedności partii. Prezydent Gdańska czeka teraz na listowną odpowiedź radnego Krupy. Tymczasem porozumieniu z radnymi PO zaprzecza PiS, ale opozycja widzi możliwość współpracy.
- Nie ma tematu porozumienia między radnymi PO a PiS. Można natomiast mówić, że coraz częściej zgadzamy się z tymi radnymi Platformy, którzy widzą, że nie wszystkie propozycje prezydenta i jego urzędników służą miastu, np. w kwestii finansów, czy szeroko pojętej sfery kultury. Nie można mówić o porozumieniu wokół uchwały, której treści jeszcze nie ma. Natomiast listowna reakcja prezydenta jest oznaką paniki i tego, że coraz bardziej oddala się od rzeczywistości. Ta część radnych, którzy widzą, że prezydent Adamowicz nie ma racji to nie są nasi koalicjanci, ale gdy prezydenckie decyzje nie służą miastu to mówimy jednym głosem. Prezydent Adamowicz zaś chciałby sprowadzić Radę Miasta do sytuacji, że to co on i urzędnicy postanowią to ma być klepane przez radnych Platformy, bo są w jednej partii. Okazuje się jednak, że ten wewnątrzplatformerski ferment narasta – powiedział nam radny Wiesław Kamiński, szef klubu radnych PiS w gdańskiej Radzie Miasta.
Podział w klubie PO stał się wyraźny podczas debaty o bonifikatach sięgających 99 procent wartości działek, przekazywanych na cele kultu religijnego. Na kilka miesięcy prezydent Gdańska utracił możliwość samodzielnego decydowania, bez pytania rady, o przekazywaniu działek Kościołowi i innym związkom wyznaniowym. Uzyskał je podczas lutowej sesji ponownie pod warunkiem wpisania w planach zagospodarowania przestrzennego planów przeznaczenia nieruchomości na cele sakralne. Osnową walki o wpływy wewnątrz gdańskiej PO stały się więc rola Kościoła, relacje gminny samorząd – związki wyznaniowe oraz próba ograniczenia władzy wybranego w wyborach bezpośrednich prezydenta. I to z tej samej partii.
Aparat polityczny ma bowiem swoje prawa. Jesienią 2010 roku, tuż przed wyborami samorządowymi, było widać, że młode wilki „partii władzy” mają apetyty. Stary układ z prezydentem Adamowiczem robił dobrą minę, twierdząc, że nie takie przeżył opresje. Doczekał się więc Paweł Adamowicz pouczenia, że powinien nauczyć się przyjmować krytykę. Zdolności organizacyjne młodzi demokraci pokazali już przy układaniu list PO podczas wyborów samorządowych i parlamentarnych. Głównym rozdającym karty był Sławomir Nowak, minister w kancelarii prezydenta RP i szef pomorskiej Platformy. Ludzie Nowaka zdominowali listy kandydatów do Rady Miasta Gdańska i zyskali bardzo dobre miejsca na listach wyborczych tak do Sejmu, jak i Sejmiku.
Zdaniem lewicy spór o ceny biletów miejskich nie jest spowodowany dbałością o styl i jakość zarządzania miastem, ale wewnątrzpartyjnym „mocowaniem się”.
- Ten bunt radnych z młodzieżówki PO to wynik konfliktu o przywództwo, a nie efekt troski o jakościową zmianę zarządzania miastem i zmianę priorytetów wydatków. Najbardziej kontrowersyjne decyzje o podwyżkach stają się narzędziem dla części radnych PO, ale nie mówią oni o przeorientowaniu miejskich wydatków, o potrzebie audytu finansów miasta. Dlaczego wydajemy kolejne pieniądze na instytut kultury, który powiela funkcje już istniejących instytucji? Gdy podnosimy nasze uwagi o gospodarowaniu publicznymi pieniędzmi to z miejsc radnych PO padają zarzuty o populizmie. Rok temu ci sami radni byli za decyzją o podwyżce cen biletów, wiedząc, że skutkować ona będzie kolejnymi podwyżkami. Umowa z ZKM mówi, że miasto nie da ani złotówki ponad 50 procent dofinansowania kosztów transportu miejskiego, a resztę wzrostu cen paliw, energii poniosą mieszkańcy-pasażerowie. Wówczas młodzi radni PO nie rzucili się do gardła wiceprezydentowi od spraw gospodarczych Maciejowi Lisickiemu. Podobnie przy uchwalaniu podwyżki czynszów – wylicza radna lewicy Jolanta Banach.
ASG
- 07/03/2012 08:22 - Prokuratura kontra sopocki sąd - zażalenie w sprawie prezydenta Karnowskiego
- 06/03/2012 13:14 - Mucha wystawia Giersza: Sami swoi przy stadionowym torcie
- 06/03/2012 11:58 - Wakacyjny Staż 2012 na start!
- 06/03/2012 10:09 - Rozruch Centrum Medycyny Inwazyjnej
- 05/03/2012 14:10 - Impactor dla Roku Jana Heweliusza 2011
- 05/03/2012 09:12 - Kitesurfer Jan Lisewski uratowany
- 04/03/2012 14:28 - Gorąco w pomorskim PSL
- 04/03/2012 14:23 - Jan Lisewski odnaleziony
- 03/03/2012 23:21 - Gotowy nowy terminal w Rębiechowie
- 03/03/2012 23:19 - Poszukiwania kitesurfera z Gdańska