Borowczak: Panowie politykowali przy restauracyjnym stole

Z Jerzym Borowczakiem, posłem Platformy Obywatelskiej rozmawia Artur S. Górski

- Z nagrań ujawnionych przez „Wprost” wynika, że mieliśmy do czynienia z próbą targu politycznego miedzy prezesem NBP, a przedstawicielem rządu, który nie powinna mieć miejsca w praworządnym państwie. Czy godzi to w niezależność NBP i dowodzi  nihilizmu konstytucyjnego Marka Belki, który winien stać na straży niezależności NBP? 
Jerzy Borowczak: Na ujawnienie nagrań rynki zareagowały stosunkowo spokojnie. Nie było dramatycznych konsekwencji. Zarówno prezes Belka, jak i minister Sienkiewicz są uznawani za wysokiej klasy fachowców. Ich rozmowa była  politykowaniem przy restauracyjnym stoliku. Przypominam też, że nie są oni członkami Platformy Obywatelskiej.

- Jednak jeden jest w rządzie, a drugi zawiaduje najważniejszą instytucją finansową państwa…
Jerzy Borowczak: Ubolewam, że wzięliśmy ludzi uznawanych za fachowców, nie politykierów, którzy jednak zaczęli politykować. I to oraz styl ich rozmowy nie przynosi nam chluby.

- NBP nie może się mieszać do bieżącej polityki i handlować głową ministra finansów. Czy planowanie i sugerowanie targu politycznym przez prezesa Narodowego Banku Polskiego Marka Belkę i  ministra Bartłomieja Sienkiewicza nie godzi w zasady konstytucyjne?
Jerzy Borowczak: Nie postrzegam tego jako handlowanie. Nie od tego był tam pan Sienkiewicz. Panowie poszli sobie na pogaduszki prawdopodobnie w sprawie drukowania pieniędzy i przy okazji przy stole sobie popolitykowali i wyrazili swoje opinie. Marek Belka tylko wyraził opinię, że polityczny minister jakim był Jacek Rostowski nie jest dobrym ministrem.

- Poszli sobie, pogadali i zostali nagrani. Nie wiemy przez kogo. To klęska BOR i ABW?
Jerzy Borowczak: Mnie to niepokoi. Nasze służby działają źle. Być może trzeba zmienić procedury by takich rozmów nie odbywać w restauracjach. Od tego są gabinety ministrów. Nie będzie ryzyka, że kelner zamontuje podsłuch. Uważam, że rozmowa jest wstydliwa, ale nie ma w niej problemu bezpieczeństwa państwa. 

- Jest pan usatysfakcjonowany wyjaśnieniami premiera Tuska złożonymi po 50 godzinach od wybuchu afery i jego narracją wskazującą głównie na nielegalność nagrań?
Jerzy Borowczak: Premier Tusk był merytoryczny i odpowiedział na wiele pytań dziennikarzy. Obiecał, że jest do dyspozycji. Premier trafnie to ocenił i wydał decyzja tak w stosunku do Sławka Nowaka, jak i byłego wiceministra Parafianowicza. Ma on zaufanie do pana Sienkiewicza. Co do pana Belki to jego prezesura była propozycją prezydenta Komorowskiego i jak wiemy prezydent wezwał do siebie we wtorek rano prezesa Belkę, który nie widzi nic zdrożnego w rozmowie, prócz słów nieparlamentarnych.

- Wygląda na to, że jedynie Nowak i Parafianowicz poniosą konsekwencje afery taśmowej. Premier jest zbyt delikatny?
Jerzy Borowczak: Trudno by premier wszedł w układ wynikający z nielegalnych podsłuchów. Przecież te rozmowy zostały nagrane w sposób przestępczy. Rozumiem premiera Tuska skoro i prokurator generalny nie widzi podstaw by wszczynać śledztwo w sprawie rozmowy Belka – Sienkiewicz. 

- Jak pan ocenia kondycję pomorskiej Platformy?
Jerzy Borowczak: Jest ona nadwerężona. Będziemy pracować by jak najszybciej odbyły się wybory w pomorskiej PO.

- Premier napisał i mówił, że mu przykro, a panu nie wstyd, że ktoś taki, jak Sławomir Nowak był tu przez lata szefem Platformy?
Jerzy Borowczak: Czuję się zdegustowany. Głosując na Sławka i powierzając mu przywództwo Platformy, wraz z pozostałymi 90 procentami członków partii na Pomorzu, czuje się zawiedziony. Cóż więcej mogę powiedzieć…