Hokeiści MH Automatyka Stoczniowiec 2014 awansowali do PHL. Gdańszczanie w niedzielę po raz czwarty pokonali UKH Dębica i całej serii do czterech wygranych zwyciężyli 4:0.
MH Automatyka Stoczniowiec 2014 - UKH Dębica 5:1 (0:0, 2:1, 3:0)
Bramki: 1:0 Wrycza (22), 1:1 Kisiel (23), 2:1 Sochacki (27), 3:1 Wrycza (46-karny), 4:1 Lehmann (53), 5:1 Stasiewicz (59)
MH Stoczniowiec: Witkowski - Wachowski, Ruszkowski, Stasiewicz, Steber, Serwiński - Lehmann, Kabat, Kulczyk, Zaleski, Wrycza - Kostromitin, Iwanow, Sochacki, Szczerbakow, Michałkiewicz - Leśniak, Aleniewski, Wróblewski, Puchalski, Gołaszewski
Gdańszczanie w czwarthm meczu od początku ruszyli do zdecydowanych ataków. Już po 90 sekundach mogli mieć na swoim koncie przynajmniej jedno trafienie. Pierwsze dwadzieścia minut to zdecydowana dominacja biało-niebieskich, którzy ostrzeliwali dębicką bramkę, ale kapitalnie spisywał się Kamil Feć, bramkarz gości, który bronił w sytuacjach wydawałoby się beznadziejnych.
Na początku drugiej tercji dębickiego bramkarza pokonał wreszcie Wojciech Wrycza ładnym strzałem w okienko. Bramka chyba rozkojarzyła biało-niebieskich, bo zaledwie 54 sekundy później goście doprowadzili do wyrównania. Obraz gry nie uległ zmianie. Gdańszczanie atakowali, ale na posterunku był Feć. W 27 minucie Sochacki ponownie wyprowadził "Stocznię" na prowadzenie. Biało-niebiescy tym razem nie stracili koncentracji. Brakowało im jednak skuteczności, bo okazji do zdobycia bramek nie brakowało, ale do końca drugiej tercji wynik nie uległ zmianie. W trzeciej tercji gdańszczanie mieli dwa rzuty karne. Pierwszego nie wykorzystał Sochacki. Skuteczniejszy był Wrycza. Goście sporadycznie atakowali, ale nie stwarzali poważnego zagrożenia pod gdańską bramką. Biało-niebiescy jeszcze dwa razy trafili do dębickiej bramki. Najpierw na listę strzelców wpisał się Lehmann, a kilkadziesiąt sekund przed końcową syreną wynik meczu ustalił Stasiewicz. Ostatnia minuta to było radosne oczekiwanie na ostatnią syrenę tak na ławce gdańskiej drużyny jak i na trybunach. Według oficjalnych danych na meczu było 4200 widzów. To pokazuje jaki w Gdańsku jest głód hokeja i jak wiernych kibiców mają gdańscy hokeiści.
Po raz ostatni gdańska drużyna grała w hokejowej ekstraklasie w sezonie 2010/2011. Stoczniowiec zakończył wówczas rozgrywki na 7 miejscu.
- Sezon ze wszechmiar był o wiele trudniejszy niż sezon, w którym graliśmy z dziewięcioma drużynami - przyznał Bartosz Purzyński, prezes MH Automatyka Stoczniowiec 2014. - Utrzymanie odpowiedniej motywacji, dyscypliny na treningach to było naprawdę nie lada wyzwanie. Bardzo cieszy nas frekwencja. Ponad cztery tysiące kibiców. Coś niesamowitego. Świetna atmosfera. Jesteśmy naprawdę dumni i zadowoleni. Czasu na zbudowanie budżetu i składu jest tak naprawdę i dużo i mało. Tak naprawdę powinniśmy już jutro (wypowiedź po niedzielny meczu - dop. TŁ) zabrać się do pracy, co też uczynimy. Ruszymy w miasto szukać środków. Nie ma na co czekać. Teraz planuje się budżety i to jest właściwy czas aby z naszą ofertą trafić tam gdzie trzeba. Jeśli chodzi o mecz to trochę brakowało nam skuteczności w pierwszej tercji, ale przeciwnik nie pozostawał dłużny, odgryzał się i miał kilka naprawdę niebezpiecznych sytuacji. Idę się wyspać, a jutro zaczynamy szukać pieniędzy na kolejny sezon.
- 4:0 dla nas, awansowaliśmy, cel zrealizowany, za rok widzimy się PHL - podsumował rywalizację z UKH Dębica Jakub Stasiewicz, kapitan MH Automatyka Stoczniowiec 2014. - Zaczęliśmy trochę nerwowo. Przyszło bardzo dużo ludzi za co serdecznie dziękujemy. Może stąd taka nieskuteczność na początku meczu. Z minuty na minutę było coraz lepiej. Skończyło się tak jak się miało skończyć. Jesteśmy zadowoleni. Tłumy na trybunach pokazują, że jest dla kogo grać w Gdańsku. Przyszła masa ludzi i jesteśmy z tego faktu bardzo szczęśliwi. Na chwilę obecną chciałbym się cieszyć z awansu z drużyną. Dziś jest dobry dzień dla gdańskiego hokeja. Ponownie awansowaliśmy do ekstraklasy i na razie to jest coś czym zaprzątamy sobie głowę.
- Wiedzieliśmy, że rywal w końcu pęknie - wyznał Wojciech Wrycza, zdobywca dwóch bramek dla MH Automatyka Stoczniowiec 2014 w ostatnim meczu. - Bardzo dobrze się bronili. Bramkarz bardzo dobrze bronił Kwestią czasu było jak padną fizycznie, bo przyjechali bardzo osłabieni. Graliśmy swoje. Wiedzieliśmy, że prędzej czy później wpadnie, a jak wpadnie to się posypie dalej. Czy moja pierwsza bramka była taka ważna? Każda bramka jest ważna. Na pewno pierwszy gol daje impuls. Moje trafienie było ważne z tego względu, że pokazało, że możemy im strzelić. Najcięższe w tym sezonie były przygotowania. Im dłużej przeciągała się sprawa naszego startu to nie widzieliśmy w tym sensu. Tak mogę powiedzieć przynajmniej ze swojej perspektywy, że w pewnym momencie nie widziałem w tym sensu, nie wiedziałem co z tym będzie. Gdy rozstrzygnęło się jak to będzie wyglądało to założyliśmy sobie krótki cel, że chcemy skończyć to jak najszybciej. Najlepiej by to smakowało gdybyśmy świętowali w połowie marca po normalnej lidze, ale trzeba wykorzystać to co daje los. To, że kończy się ligę po miesiącu to nie jest normalna sytuacja. Nie miałem jeszcze okazji grać w najwyższej lidze. Mam nadzieję, że mi się uda. To jest kwestia wizji zarządu i trenerów. Ja będę respektował ich decyzje.
Tomasz Łunkiewicz
fot. Tomasz Łunkiewicz
Inne artykuły związane z:
- 22/11/2015 17:17 - Nierówne strzelanie hokeistek Stoczniowca
- 21/11/2015 22:22 - Trefl poległ po raz siódmy
- 20/11/2015 14:51 - "Brzózka" zostaje w Gdańsku
- 19/11/2015 23:49 - Lotos Trefl poległ w Modenie
- 18/11/2015 19:19 - "Atomówki" po tie breaku ograły Budowlanych
- 15/11/2015 15:36 - MH Automatyka Stoczniowiec 2014 - UKH Dębica 5:1 (0:0, 2:1, 3:0)
- 15/11/2015 15:34 - "Atomówki" bezlitosne w Legionowie
- 14/11/2015 18:16 - Lotos Trefl bezradny w Bełchatowie
- 13/11/2015 19:38 - Renat Gafurow dziewiąty sezon będzie jeździł w Gdańsku
- 13/11/2015 15:16 - Jesień Lechii poniżej oczekiwań