Pięć goli zobaczyli kibice w Gdańsku. Kuriozalną bramkę na wagę trzech punktów strzelił Grzegorz Kuświk, który także otworzył wynik spotkania. Lechia mogła zostać mocno skarcona za indolencję w ofensywie, ale – na szczęście – ostatecznie wyszła z tego meczu z tarczą.
* * *
Lechia Gdańsk: Vanja Milinković-Savić – Mario Maloca, Rafał Janicki, Jakub Wawrzyniak – Sławomir Peszko (Grzegorz Wojtkowiak 67'), Michał Chrapek (Bartłomiej Pawłowski 76'), Milos Krasić, Rafał Wolski, Flavio Paixao – Grzegorz Kuświk, Marco Paixao (Paweł Stolarski 61')
Korona Kielce: Maciej Gostomski – Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Elhadji Pape Diaw, Ken Kallaste – Jacek Kiełb (Tomasz Zając 87'), Rafał Grzelak, Mateusz Możdżeń, Marcin Cebula (Vladislavs Gabovs 81'), Serhij Pyłypczuk – Łukasz Sekulski (Miguel Palanca Fernandez 74')
Bramki: Kuświk (20', 86'), Dejmek (37', sam.) - Możdżeń (39'), Diaw (70')
* * *
Trener Piotr Nowak stwierdził, że nie będzie zmieniał składu. Wciąż daje szansę Rafałowi Wolskiemu, który spisuje się mocno poniżej oczekiwań. Coraz więcej osób mówi o wpuszczeniu do pierwszej jedenastki wracającego po kontuzji Sebastiana Mili. Jak na razie tak się jednak nie dzieje. Możliwe, że Mila wciąż nie jest jeszcze w pełni dyspozycji. Pozostawia także osamotnionego na pozycji defensywnego pomocnika Michała Chrapka, stawiając na najbardziej ofensywne z możliwych ustawienie. O bramki walczyć mieli bracia Paixao z Grzegorzem Kuświkiem.
Już w 3. minucie powinno 1:0 dla Lechii. Dobrze piłkę do Peszki zagrał Maloca, pomocnik gdańszczan bardzo mądrze uderzył, ale miał niesamowitego pecha. Piłka odbiła się od słupka, przetoczyła po linii i wrócił na boisko po odbiciu od drugiego słupka. Minutę później, po faulu na Kuświku, powinien być ewidentny rzut karny dla gdańszczan, ale sędzia Tomasz Musiał chyba jeszcze nie zdążył wyostrzyć wzroku i jego gwizdek milczał. Początek meczu był bardzo obiecujący.
Korona nie była w stanie przeciwstawić się szybko i kombinacyjnie grającej Lechii. Goście postawili autobus na własnej połowie i czekali na okazję do kontrataku lub stały fragment gry. Biało-zieloni szybko zauważyli, że w tym spotkaniu nie pograją sobie za bardzo piłką i postanowili ją szanować, konsekwentnie budując kolejne ataki. Udało się dopiąć swego w 20. minucie. Świetną akcję rozegrał Peszko, miękko wrzucił w pole karne, gdzie idealnie głową strzelił Grzegorz Kuświk, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie.
Korona odpowiedziała dopiero w 30. minucie, kiedy w środku pola piłkę stracił Krasić, ale ostatecznie wybitna okazja Możdżenia okazała się niegroźna dla Lechii. I tak właśnie wyglądała gra w pierwszej połowie – Lechia grała, a Korona czekała. Nie można było tego nazwać wybitnym widowiskiem, bo tak naprawdę niewiele było emocji. To było raczej wyczekiwanie – ile bramek strzelą lechiści i czy goście będą w stanie ich chociaż raz ukłuć.
W 37. minucie w końcu pokazał się Wolski. Świetnie zagrał z rzutu wolnego w pole karne, gdzie piłkę do własnej bramki skierował Dejmek, ale gdyby go przeszła, to i tak za jego plecami już czyhał Flavio. Trzy minuty później z wolnego kontaktową bramkę zdobył Mateusz Możdżeń, który pięknie uderzył z wolnego. Szkoda, że kiedy grał w Lechii, to walił po trybunach. Trzeba jednak powiedzieć, że nie było by tego gola, gdyby Milinković-Savić źle nie wybił piłki, przez co faulować musiał Chrapek. Minutę później już mogło być 2:2. Obrona wyraźnie przysnęła, ale na szczęście tym razem zrehabilitował się Vanja i pewnie obronił strzał. Mecz w końcu się ożywił, ale Lechia mogła uniknąć tej straty.
Już w 50. minucie ponownie mógł być remis, ale szansę na odkupienie win zmarnował Radek Dejmek. Lechia była zdecydowanie rozluźniona na początku drugiej połowy i zaczynała popełniać błędy. Na szczęście szybko uspokoiła swoją grę i dalej spokojnie budowała ataki. Obudził się w końcu Rafał Wolski, który zaczął pokazywać swoją jakość. Na pewno grę gdańszczanom utrudniała słabsza gra braci Paixao, którzy byli praktycznie nieobecni.
Gospodarze byli momentami za mało dynamiczni, żeby zaskoczyć broniącą się całą drużyną Koronę. Brakowało także dokładności przy wyprowadzaniu kontrataków. Gdyby lechiści podejmowali lepsze decyzje, zapewne mieli by już przynajmniej cztery bramki na koncie. Jakby nieszczęść było mało, to jeszcze kontuzji doznał Peszko i musiał opuścić boisko na noszach.
W 70. minucie Diaw uciekł Janickiemu i po dośrodkowaniu z rzutu rożnego doprowadził do remisu. Niby nic się nie działo, nic Lechii nie zagrażało, a tu – tradycyjnie już – przysłowiowa bramka z dupy. Potwierdził się fakt, że biało-zieloni nie potrafią grać z Koroną. Mimo wszystko jednak – prowadząc 2:0 nie można doprowadzać do takich sytuacji. Zwłaszcza jeśli ma się świadomość, że kielczanami nie wygrali od kilku kolejnych spotkań.
Podopieczni trenera Piotra Nowaka, mimo przyspieszenia gry, nie potrafili przejść dalej niż do szesnastego metra gości, gdzie ci postawili szczelny mur. Na własne życzenie utrudnili sobie zadanie tracąc dwie idiotyczne bramki. Widać było rezygnację i bezsilność w szeregach biało-zielonych, którzy byli ewidentnie zirytowani tym, co się działo na boisku. Inna sprawa, że na początku meczu zabrakło szczęścia, bo gdyby było 4:0 do przerwy... Ale nie ma co gdybać.
Szczęście to dzięki Bogu powróciło w 86. minucie dobrze dośrodkował Flavio, piłkę uderzył Kuświk i wpadła do bramki. Ale był to gol kuriozalny. Napastnik Lechii uderzył głową w swoją nogę i tak po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Korona starała się ponownie wyrównać, ale jej ataki były wręcz desperackie i nieprzemyślane.
Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie, ale nerwów, których najadło się piętnaście tysięcy widzów, nikt im nie zabierze. Biało-zieloni pokazali jednak charakter i udowodnili, że na przestrzeni całego meczu byli lepszą drużyną. Udało się także przerwać passę meczów bez zwycięstwa nad Koroną i podtrzymać tą bez porażek. Dodatkowo kolejny plus - twierdza Gdańsk dalej stoi.
Patryk Gochniewski
- 15/08/2016 19:41 - Kenijczyk wygrał XXII Maraton Solidarności z rekordem trasy
- 14/08/2016 19:26 - Pomorzanie w Rio: Myszka stracił medal w wyścigu medalowym
- 14/08/2016 13:11 - Trzech kandydatów na prezesa Pomorskiego ZPN
- 13/08/2016 18:16 - IMME odwołane - aktualizacja
- 12/08/2016 22:27 - Determinacja w końcówce dała wygraną – oceny Lechii po meczu z Koroną
- 12/08/2016 09:05 - Podtrzymać passę
- 10/08/2016 17:12 - Hokeiści 16 sierpnia wyjeżdżają na lód, 4 sparingi przed sezonem
- 10/08/2016 14:36 - W poniedziałek XXII Energa Maraton „Solidarności”
- 10/08/2016 13:15 - Siatkarz szuka klasy!
- 09/08/2016 21:19 - Gdańscy juniorzy ostatni w MDMP w Toruniu