Ze względu na ogólne przekonanie, że obywatelskie odruchy oddolnego działania do niczego nie prowadzą w Sopocie, już mało kto się społecznie angażuje na rzecz mieszkańców czy krytycznie analizuje działania władz w naszym mieście.
Faktycznie, po co się spalać w jałowych zmaganiach. Bronić jakiegoś potoku czy parku przed zabudową. Lepiej obejrzeć na Netflixie jak gdzieś, na świecie, lokalni działacze ryzykują życie, żeby uniemożliwić budowę spalarni śmieci, która zatruje środowisko, czy jakiś prawnik pro publico bono broni ofiar katastrofy ekologicznej spowodowanej przez złodziejskie działania władz lokalnych.
Takie sprawy dzieją się za górami i lasami, a nie w naszym małym wygodnym świecie. Mało kto jednak zauważa, że jakkolwiek powoli, lecz konsekwentnie także my w naszym sopockim grajdołku posuwamy się ku przepaści. Wpisaliśmy się doskonale w ogólną tendencję, w której cytując Noama Chomsky'ego, "neoliberalizm ukształtował nie obywateli lecz konsumentów, a zamiast wspólnot stworzył centra handlowe".
W Sopocie co gorsza, nie tylko nie ukształtowała się wspólnota mieszkańców, ale nawet nie powstało centrum handlowe. To, które według prezydenta Karnowskiego miało być dumą miasta w Galerii na dawnym dworcu, okazało się niewypałem. Zażenowanie samą nazwą budzą tak zwane "Sopockie Galeryjki". Mało tego, nie ma nawet Almy, dawniej zwanej Eneą, czyli delikatesów spożywczych. Nie ma takiej potrzeby, bo już mało kto w naszym mieście robi zakupy. Wystarczą niewielkie, rozsiane po mieście sieciówki. W sam raz dla turysty, który chce kupić piwo.
Dlaczego nasze małe, ale jednak trzydziestotrzytysięczne, ponoć zamożne miasto ma w sobie coraz mniej z miasta, ze wspólnoty mieszkańców, społeczności, która wspólnie decyduje o swoich planach zabudowy i o wizji przyszłości? Stajemy się jedynie zespołem budynków, które służą jako ośrodek wypoczynkowy, są zespołem hoteli, w których mało kto prowadzi jeszcze normalne życie. Właśnie neoliberalne podejście do miasta, zarządzanie gminą jak korporacją, w której liczy się przede wszystkim zysk, a nie dobro społeczne, czy inne wartości jak chociażby aktywność mieszkańców lub zachowanie dziedzictwa kulturowego doprowadziło nas do sytuacji, z której trudno jest wybrnąć ponieważ toczymy się już po równi pochyłej.
Mając do wyboru stworzenie miasta w stylu Bayreuth, gdzie odbywają się festiwale operowe czy Ibizy, znanej z imprezowania władze miasta wybrały tę drugą, sadząc że po szybkim wzbogaceniu się przyjdzie czas na kulturę. Niestety nic takiego się nie stało - władze Sopotu nie chcą zmienić swojej wizji i koncepcji miasta i zastopować naszego rozwoju w kierunku nocnej imprezowni. Pewnie dlatego, że zarządzenie tandetnym miastem o charakterze lupanaru jest łatwiejsze niż wypracowanie koncepcji kurortu i ośrodka sztuki i kultury. Prezydent Jacek Karnowski, utartą od lat 90. ubiegłego stulecia ścieżką prowadzi Sopot do ostatecznego skarlenia i komercjalizacji, a radni i wielu mieszkańców mu przyklaskuje, bo po co twórczo myśleć i próbować skoro prawdziwe życie jest gdzie indziej. Obowiązuje przekonanie, że "u nas panie, głównie kasa się liczy".
Tak więc następne tereny zielone będą wyprzedawane, będą powstawały na nich następne osiedla deweloperskie z apartamentami na wynajem, gdzie nikt nawet nie planuje zamieszkać, bo po co mieszkać w klatkach, które przynoszą większy zysk niż stopa procentowa w banku? Na małych kameralnych sopockich ulicach będzie coraz więcej samochodów usiłujących dowozić zmianę pościeli do apartamentów i wywieźć śmieci z hoteli, a Plac Przyjaciół pozostanie betonowym symbolem komercjalizacji miasta. Ale może jeszcze nie wszystko stracone? Mieszkańcy się budzą kiedy przed ich domem staje kolejny czterokondygnacyjny hotel. Tylko kiedy zaczną łączyć te pojedyncze, dotykające ich indywidualnie wydarzenia w jedna spójna całość?
Małgorzata Tarasiewicz
- 27/03/2019 20:55 - Akapit wydawcy: Kazanie Schetyny
- 27/03/2019 13:36 - Dlaczego 23 Marca to ważna rocznica dla Sopotu?
- 22/03/2019 14:34 - Akapit wydawcy: Biżuteria władzy
- 22/03/2019 14:24 - Sopot - miasto kobiet
- 15/03/2019 14:46 - Akapit wydawcy: Wódka z colą
- 08/03/2019 12:01 - Akapit wydawcy: Arena Gdańsk
- 01/03/2019 17:26 - Sopot dla ludzi czy dla deweloperów?
- 28/02/2019 14:27 - Akapit wydawcy: Restauracja gdańska
- 26/02/2019 22:34 - Sopockie co nieco: Wielkie kłopoty małego miasta
- 24/02/2019 09:36 - „Solidarność to znaczy: jeden i drugi (…) A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu,”, czyli o tym, że porozumienie w sprawie Europejskiego Centrum Solidarności jest konieczne