Właśnie zakończyło się głosowanie na projekty Budżetu Obywatelskiego w Sopocie na rok 2020. I jak zwykle pojawiły się wątpliwości co do kilku aspektów realizacji tego działania partycypacyjnego. Budżet Obywatelski, który miał pomóc mieszkańcom zrozumieć funkcjonowanie demokracji, pokazuje na razie jak nie powinny wyglądać procesy decyzyjne.
Zasadniczym zarzutem jest dopuszczanie przez komisję, zatwierdzającą projekty pod względem merytorycznym, wyręczania gminy z wykonywania jej ustawowych zadań. Takich jak remont chodników, schodów czy jezdni. Faktycznie, zastanawia dlaczego po prostu nie finansuje się tych napraw z ogólnego budżetu miasta, tylko zaprząta się głowę mieszkańców sprawami, które każdy rozsądny urzędnik powinien zlecić do realizacji w trybie pilnej interwencji. Tego typu projekty trafiają na listy do głosowania, podczas gdy nie powinny one zabierać miejsca pomysłom bardziej integrującym mieszkańców, jak wspólne imprezy czy projekty społeczne.
Wiele wyjaśnia w tej kwestii skład komisji, która wstępnie weryfikuje projekty. Przedstawiciele mieszkańców, niezależnych organizacji mogą się tylko przyglądać pracom komisji, jednak nie mają prawa głosu. Decyzje podejmują radni i prezydent. A przecież to im zależy na załatwieniu sprawy dziurawego chodnika czy przeciekającego zadaszenia. Tym bardziej się cieszą jeśli mogą to zrobić za pieniądze, które i tak są już oddane "na zatracenie", do decyzji mieszkańców. Nic więc dziwnego, że to krawężniki i schody trafiają na listy projektów do głosowania.
Jakby tego było mało, radni sami zgłaszają swoje projekty i na ich rzecz aktywnie agitują w ramach promocji organizowanej przez Urząd Miasta. Po prostu nie rozumieją (w najlepszym wypadku), że nie na tym polega ich rola żeby rywalizować z mieszkańcami o pieniądze na posadzenie nowych magnolii (jakkolwiek byłby to udany projekt) jak zaproponowała pewna radna, tylko wspieranie i inspirowanie procesów obywatelskich, które mają pomóc nam zrozumieć procesy demokratyczne i budżetowanie. Radni decydują o budżecie na poziomie całego miasta i tam powinni realizować swoje ambicje i wizje. Rywalizacja radnych z mieszkańcami o pieniądze na rabaty czy nawet schody pokazuje niski poziom kultury politycznej i zrozumienia dla faktycznych, edukacyjnych celów Budżetu Obywatelskiego.
Trudno zaprzeczyć, że schody na skarpie pomiędzy ulicą Jagiełły a ulicą Sobieskiego są ważne, ale czy to radny powinien wystąpić z projektem remontu tych schodów, a następnie aktywnie go promować i składać publicznie w mediach społecznościowych raport prezydentowi miasta?
Sopocianin, Stanisław Balicki żartobliwie opisał te sytuację na Facebooku. „Naiwnie sądziłem, że inicjator przedsięwzięć zgłaszanych pod głosowanie w budżecie obywatelskim powinien robić wszystko, żeby to mieszkańcy miasta uznali je za atrakcyjne. Im powinien meldować, ich zachęcać, przekonywać…" Tymczasem widzimy w mediach społecznościowych wpis radnego, który można sparafrazować następująco: - „Melduję posłusznie Panie Prezydencie! -. Szefie, zmajstrowałem tak, że może remont schodów, chodników, ulicy, uda się wyrwać z części budżetu na zadania własne gminy, może lud sopocki zdecyduje tak własnymi głosami... To jest chyba najgorsza patologia budżetów obywatelskich.” Stanisław Balicki odniósł się w ten sposób do wpisu jednego z radnych na Facebooku, w którym zwraca się on wprost do prezydenta z informacją o swoich projektach
Budżetowanie partycypacyjne i obywatelskie w założeniu ma doprowadzić do tego żeby mieszkańcy, którzy na co dzień nie uczestniczą w działaniach politycznych decydowali, jak przeznaczyć część budżetu miejskiego lub publicznego. Ma to umożliwić ludziom rozumienie i kontrolowanie decyzji budżetowych, które mają wpływ na ich życie. Ma pomóc zmienić sytuację, w której władze miasta jednostronnie decydują o priorytetach rozwoju swojej społeczności.
Czy mieszkańcom Sopotu daje coś Budżet Obywatelski w sensie edukacji demokratycznej, coś poza nowymi placami zabaw, kilkoma wyremontowanymi chodnikami i ambulatorium chirurgicznym, które im się bezwzględnie należy? Myślę, że tak, bo obnaża interesowność i małostkowość władzy, a to już wartościowa wiedza.
Na marginesie chcę podziękować mieszkańcom za głosy oddane na mój projekt (ambulatorium chirurgiczne). Mam nadzieję, że będzie nam dobrze służył.
Małgorzata Tarasiewicz
- 10/10/2019 17:25 - Latarką w półmrok: Myśl na języku Neumanna
- 08/10/2019 14:15 - Antoni Szymański: Małżeństwo uszczęśliwia
- 07/10/2019 18:17 - Lęki sopockich władz
- 03/10/2019 19:42 - Akapit wydawcy: SLD strojone botoksem
- 03/10/2019 17:25 - Antoni Szymański: Przesłanie Kornela Morawieckiego
- 26/09/2019 18:32 - Akapit wydawcy: Honor czy hummus
- 25/09/2019 14:30 - Antoni Szymański: Zbrodnia w Lesie Szpęgawskim
- 20/09/2019 21:33 - Nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej
- 19/09/2019 16:38 - Akapit wydawcy: W kryzysie wieku średniego
- 18/09/2019 08:48 - Antoni Szymański: Witold Pilecki – człowiek niezłomny