Z Grzegorzem Strzelczykiem, liderem klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska i kandydatem tej partii w wyborach do Sejmu w okręgu gdańskim rozmawia Artur S. Górski
- Premier Kopacz w ubiegły poniedziałek obwieściła otwarcie Gazoportu w Świnoujściu i uniezależnienie od dostaw gazu ze Wschodu. Czyżby? Pierwsze tankowce ze skroplonym gazem wpłyną do Świnoujścia nie wcześniej niż w grudniu bieżącego roku.
Grzegorz Strzelczyk: Litwini to są jednak naiwni (śmiech). Kiedy przed rokiem otwierali swój Gazoport, czyli terminal LNG w Kłajpedzie, dzięki któremu Litwa staje się mniej zależna od odstaw gazu z jednego kierunku, to przypłynął statek z LNG i został rozładowany. Litwini nie wiedzieli, że można otworzyć Gazoport bez statku i nawet bez gazu. W wykonaniu premier Kopacz odbyło się przedstawienie, które obraża inteligencję Polaków. Jest to - niestety, także hucpa z bezpieczeństwa energetycznego kraju. Ten kolejny wyborczy strzał w kolano PO po raz kolejny tą formację ośmiesza.
- Czy podobnie nie ośmieszył się Gdańsk odsprzedając komunalny majątek innej komunalnej firmie, jak miało to miejsce w przypadku GPEC, który dzisiaj jest w rękach lipskiego komunalnego LVV? Kolejny rok przyniósł pokaźnie zyski przedsiębiorstwu a do lipskiej kasy popłynęła godziwa dywidenda w milionach euro. Czy takie pseudo-prywatyzacyjne potraktowanie majątku gdańszczan to był efekt kompleksu zaścianka, zapatrzenia na tak zwany Zachód, czy dynamicznej polityki niemieckiej na pomorskim rynku?
Grzegorz Strzelczyk: To jest niestety problem całej transformacji. Czas po 1989 roku nie był, jak chciał to widzieć były już prezydent Komorowski, „złotym wiekiem”. To jest raczej wiek budowania republiki bananowej w środku Europy. Na to nakładają się kompleksy. Pierwsze tzw. prywatyzacje robione jeszcze za premiera Mazowieckiego i wicepremiera Balcerowicza przy udziale ministra przekształceń własnościowych Janusza Lewandowskiego były oparte na ustawach z końca PRL i na wbijanym nam do głów przekonaniu, że w Polsce nie ma kapitału ani też know-how, czyli konkretnej wiedzy i doświadczenia. Jedno i drugie nie było prawdziwe. Głównie jeśli chodzi o know-how. Z tego przekonania brał się ów kompleks typowy dla republiki bananowej, a uwzględniając warunki klimatyczne, bardziej republiki jabłkowej (śmiech).
- W 1989 r. zaaplikowana nam została terapia szokowa. Dumni z odzyskiwanej demokracji, byliśmy jak dzieci. Ale wróćmy na gdańskie podwórko...
Grzegorz Strzelczyk: Jeśli chodzi o GPEC to zadziałał zlepek dwóch czynników. Byłem wówczas w komisji przetargowej i widziałem dokładnie co i jak się odbywało. Pierwszą przyczyną dla której Miasto chciało się pozbyć tego przedsiębiorstwa był fakt, iż nie potrafiło nim zarządzać. Po drugie Gdańsk łapczywie potrzebował wtedy i potrzebuje dzisiaj środków budżetowych. Postanowiono więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, czyli pozbyć się problemów zarządczych, z którymi sobie Miasto nie radziło, a z drugiej strony zapewnić wpływ finansowy do budżetu. I tą drogę Miasto, czyli prezydent Paweł Adamowicz i Platforma Obywatelska, wybrało. W 2003 roku, w którym jeszcze to Miasto zarządzało GPEC wygenerował on stratę rzędu 50 milionów złotych, by rok później po zmianie właściciela i zarządu spółka ta wygenerowała na plus 5 milionów złotych w nowej sytuacji. Jak na dłoni widać, że owe Miasto nie potrafiło zarządzać.
- Nie przeszkadza to tej samej ekipie zarządzać przez kolejne kadencje. Czy nie jest więc sensowne wprowadzenie kadencyjności władz samorządowych ograniczając je do dwóch, skoro taka kadencyjność obowiązuje choćby wybranego w powszechnych wyborach prezydenta RP, czy sądownictwo?
Grzegorz Strzelczyk: Tworzy się czasem wokół włodarza dwór i traci on kontakt z rzeczywistością, Tak się po prostu dzieje. Patologiczne tendencje pojawiają się nawet wbrew jego intencjom czy woli. Samorządy są wyjęte spod tej ogólnej zasady konstytucyjnej ograniczającej ilość kadencji. Mimo, że prezydent, szef NIK, prezes NBP, prezesi sądów podlegają takim obwarowaniom pełniąc je przez maksimum dwie kadencje. Nie rozumiem tego. Niemal wszędzie wytworzyły się lokalne koterie...
- Sprawują one władzę w sposób nieefektywny?
Grzegorz Strzelczyk: I owszem. Za nami 25 lat samorządu terytorialnego. Czas by władza wykonawcza, czyli prezydenta miasta, upływała po dwóch kadencjach. O ile władza uchwałodawcza uczy się i może być bardziej efektywna po upływie kadencji natomiast władza wykonawcza jest narażona na autodestrukcję i "spatologizowanie się". Według reguły Machiavellego, iż władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie. I to bez kontroli zewnętrznej. Przecież nie jest trudno skorumpować lokalne media choćby przez strumień kierowany reklam.
- Gdańsk, czytaj magistrat, wszedł na wyższy poziom ewolucji promocji zewnętrznej, ale skierowanej ku mieszkańcom. Oto przyszedł czas zmian na portalu gdansk.pl, do tworzenia którego zatrudniono grono dziennikarzy z jednej właściwie gazety. To ciekawy zabieg magistratu, który chce być też redakcją?
Grzegorz Strzelczyk: Miasto miało od niemal zawsze inklinacje do nadmiernej autopromocji i ograniczania rzetelnego przekazu informacji na zewnątrz. Ukazywało się od 1994 roku pisemko autopromocyjne "Herold". Teraz wykonany został krok naprzód. Środowisko lokalnych dziennikarzy w części postanowiono zakontraktować do Miasta. Sięgnięto po pracowników głównie "Gazety Wyborczej" co, jak myślę, nie jest przypadkowe. Teraz oni realizują politykę informacyjną z punktu widzenia Miasta, czyli de facto politykę propagandową. Przy okazji wywołany został zamęt organizacyjny, a mieszkańcy otrzymali teraz informacyjnego knota. Zwracaliśmy się z szeregiem zapytań do prezydenta na Komisji Turystyki i Promocji na temat zasad organizacji tego przedsięwzięcia i nie otrzymaliśmy pełnych informacji.
- Kiedy te pytania zostały zadane?
Grzegorz Strzelczyk: Jeszcze przed odpaleniem tego portalu, a więc przed 1 sierpnia tego roku. Inne środowiska miejskie zwracają się także o informacje szczegółowe na temat zasad funkcjonowania portalu. Dotarły do mnie informacje, że odmawia się im dostępu do szeregu danych. Widać, że temat jest gorący, wymagający bliższego przyjrzenia się, a jednocześnie utrwalający patologiczny stan w relacjach mieszkańcy-miasto- władza.
- 19/10/2015 13:12 - W Wielkim Młynie ruszy Centrum Regionu Wielki Młyn
- 19/10/2015 06:39 - Beata Szydło dziś w nowym ABC - fragment wywiadu
- 18/10/2015 15:44 - L. Miller z pokładu ORP Bielik
- 17/10/2015 18:23 - Sopocka debata "Jakie miasto, jaki samorząd?"
- 16/10/2015 15:29 - Jaworski pyta o tunel pod Martwą Wisłą
- 15/10/2015 18:16 - Co się dzieje w PO-morskiej weterynarii? Kontrola czy najście?
- 14/10/2015 14:42 - Sprzedaż gdańskiej wody cieszy Francuzów
- 14/10/2015 09:03 - NSZZ „Solidarność” i ZNP jednym głosem do PO-PSL: Dość lekceważenia oświaty!
- 13/10/2015 12:16 - Skąd ma pieniądze Nowoczesna Ryszarda Petru? Sprawdzi to ABW
- 12/10/2015 15:55 - POślizg na weterynarii - jak się traci wyborców na Pomorzu (REKLAMA)