Po tym, jak przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski dokonał politycznej vendetty na warszawskich działaczach Sojuszu i bez wiedzy czołowych polityków lewicy na Mazowszu Zarząd SLD rozwiązał Zarząd i Radę dzielnicy warszawskiego koła SLD Śródmieście działacze Sojuszu ze stolicy wzięli w obronę zawieszonych działaczy. Być może zaprowadzi to przewodniczącego SLD Grzegorza Napieralskiego przed krajowy sąd partyjny za rozwiązanie bez uzasadnienia największej struktury partyjne w kraju. Przypomnijmy, że rozwiązanym kołem w Śródmieściu kierował zawieszony w prawach członka SLD wiceszef warszawskich struktur Sojuszu Jerzy Budzyn. Teraz, czując poparcie partyjnych kolegów, Budzyn przechodzi do kontrataku.
- Rada warszawska SLD przyjęła uchwałę sprzeciwiając się rozwiązaniu największej w Polsce struktury partyjnej Sojuszu. Tym samym nie podzieliła zdania władz krajowych SLD. Widoczna jest też zmiana stanowiska niektórych członków Zarządu krajowego partii – mówi Budzyn.
Otóż w głosowaniu warszawskim od głosu wstrzymała się Paulina Piechna-Więckiewicz,przewodnicząca Federacji Młodych Socjaldemokratów „FMS, członkini Zarządu Krajowego SLD. Budzyn może też liczyć na wsparcie niektórych działaczy partyjnych z głębi kraju.
- Każdy członek Sojuszu ma prawo zadawać władzom partii pytania i otrzymać odpowiedzi. Szczególnie jeśli dotyczą one rozliczeń finansowych. Partyjne pieniądze nie mają służyć tworzeniu jakiegoś przytuliska dla przegranych działaczy w rodzaju fundacji, czy instytutu. Nie są to bowiem pieniądze prywatne Grzegorza Napieralskiego i jego najbliższych współpracowników. Każdy członek partii ma prawo wiedzie ile pieniędzy jest na lokatach, ile przeznaczono na kampanię i kto je dzielił, ile zainwestowano w funduszach. Jeśli więc jest jakiś kłopot z tą odpowiedzią to może należy się zastanowić czy to nie prokuratura mogłaby pomóc w jej znalezieniu? – twierdzi Marek Formela, w 2002 kandydat lewicy na prezydenta miasta Gdańska.
Jakie kroki planuje dalej Budzyn?
- Nie stawiałem dotychczas zarzutów prawnych, ale to co jest w zgodzie z prawem nie oznacza, że jest też sprawiedliwe. Pytaliśmy jak pieniądze zostały rozdysponowane i kto podjął decyzję – podkreśla Budzyn. Jednocześnie warszawski działacz SLD argumentuje, że rozwiązując śródmiejską strukturę SLD posłużono się nietrafnymi argumentami.
- Podnoszenie, że zawyżaliśmy ilość członków jest nieprawdziwy. Byliśmy w ostatnim czasie trzykrotnie kontrolowani przez komisje rewizyjne. Rygorystycznie przestrzegamy statutu, a tylko za działania niezgodne ze statutem można rozwiązać koło. Rozważam więc, czy nie złożyć wniosku o postawienie przed Krajowym sądem partyjnym Grzegorza Napieralskiego. To jego działania szkodzą partii i blokują uzyskanie odpowiedzi na pytania, które postawiła po kampanii warszawski SLD. Decyzje zaś o rozwiązaniu struktur podjęto bez uzasadnienia – mówi Budzyn.
Do rozwiązanej struktury SLD należeli czołowi politycy tej formacji m.in. Józef Oleksy, Włodzimierz Cimoszewicz i Włodzimierz Czarzasty i wielu innych polityków należących do stowarzyszenia "Ordynacka".
- Została rozwiązana organizacja śródmiejska SLD ze względu - po pierwsze - na to, że jej przewodniczący Jerzy Budzyn został zawieszony, a jego sprawa została skierowana do sądu partyjnego. W związku z tym struktura nie ma przewodniczącego. Po drugie, od dłuższego czasu, o czym mówili członkowie zarządu krajowego, trzeba określić rzeczywisty stan liczby członków tej organizacji - powiedział dziennikarzom rzecznik SLD Tomasz Kalita.
Przypomnijmy, że Jerzy Budzyn został przez zarząd zawieszony przed posiedzeniem Rady Krajowej SLD. Pretekstem były jego wypowiedzi dla mediów, komentujące uchwałę warszawskiego SLD. Budzyn był jednym z warszawskich działaczy, którzy domagali się, by szef Sojuszu Grzegorz Napieralski wyjaśnił, jak i na kogo wydawał w kampanii wyborczej pieniądze m.in. zarobione na sprzedaży siedziby partii przy ul. Rozbrat. Grzegorz Napieralski uznał, iż stawianie pytań o pieniądze szkodzą partii.
Sprawa zaczęła się od Uchwały Rady Warszawskiej Sojuszu Lewicy Demokratycznej w sprawie wyników wyborów parlamentarnych 2011: „Oceniając wyniki wyborcze jako bardzo złe, Rada Warszawska Sojuszu Lewicy Demokratycznej uznaje, że odpowiedzialność za brak planu, przebieg i efekty kampanii wyborczej 2011 ponosi lider partii oraz kierownictwo krajowe partii, jak również Prezydium Klubu Poselskiego poprzedniej kadencji, które de facto stanowiło drugi, nieformalny ośrodek władzy w Partii – napisali wówczas warszawscy działacze SLD.
ASG
Inne artykuły związane z:
- 16/11/2011 12:45 - Audyt w Miniaturze: co z Andruszkiewiczem?
- 16/11/2011 12:41 - Gdańsk: Krytyka polityczna spłynęła czerwienią
- 16/11/2011 11:49 - Żukowo: to ciało zamordowanej Kamili (aktualizacja)
- 16/11/2011 09:06 - Królewskie odznaczenie Konsula Hiszpanii w Gdańsku
- 15/11/2011 14:47 - Żukowo: znaleziono zwłoki - czy to zaginiona Kamila?
- 15/11/2011 13:12 - Karnowski żąda pół miliona odszkodowania
- 15/11/2011 12:03 - Dramat przy sopockim molo: matka przyznała się do zabójstwa [Najnowsze informacje]
- 15/11/2011 09:23 - Partnerstwo dla Biskupiej Górki w akcji
- 14/11/2011 18:34 - Połączenie estakady we Wrzeszczu
- 14/11/2011 17:43 - Starogard: Władza zjadła szkolne obiady