Lechia nie była w stanie wygrać we Wrocławiu ze Śląskiem. Mimo wielu momentów przewagi i niezłej gry, w stolicy Dolnego Śląska padł bezbramkowy remis, który chyba nie zadowala żadnej ze stron, ale mimo wszystko wydaje się być sprawiedliwym wynikiem.
* * *
Śląsk Wrocław: Pawełek, Celeban, Kokoszka, Augusto, Pawelec (Zieliński 58'), Alvarinho, Goncalves, Morioka, Stjepanović (Grajciar 76'), Madej, Mervo (Biliński '86)
Lechia Gdańsk: Milinković-Savić, Janicki, Maloca, Wawrzyniak, Peszko (Pawłowski '80), Chrapek, Wolski, Krasić, F. Paixao (Stolarski 63'), Kuświk, M. Paixao (Wojtkowiak 76')
* * *
Istniała obawa, że z powodu śmierci ojca do Wrocławia nie dotrze trener Piotr Nowak. Piłkarze, solidaryzując się ze swoim mentorem, wystąpili z czarnymi opaskami na ramionach. Jak się jednak okazało, udało mu się dojechać i jego asystent, Maciej Kalkowski, mógł odetchnąć z ulgą. Ciężar z jego barków opadł, a Nowak wystawił ultraofensywny skład, gdzie zabrakło miejsca dla defensywnego Gamakova, który w ostatnich meczach dobrze spisywał się w środku pola. Bułgara zastąpił osamotniony Chrapek, ale za to z przodu siła ognia została wzmocniona tercetem, który ostatnio uprzykrzał życie Wiśle Kraków, czyli Kuświkiem i braćmi Paixao. W takiej konfiguracji Lechia jeszcze od pierwszej minuty nie grała. - Widać, że fajnie się uzupełniają, więc wychodzimy naprzeciw tym sprawom – stwierdził przed spotkaniem szkoleniowiec biało-zielonych.
Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia gospodarzy. Mervo już w 20. sekundzie mógł dać prowadzenie swojej drużynie, a wszystko przez opieszałość obrońców, którzy chyba nie spodziewali się takiego początku ze strony Śląska. Natychmiast odpowiedziała Lechia, ale świetny strzał Marco Paixao wybił Pawełek. Któż by się spodziewał, że już w pierwszych dwóch minutach będziemy świadkami tak otwartej gry. Na pewno ładnie wyglądała współpraca na linii Krasić-Kuświk-bracia Paixao. W Śląsku natomiast pierwsze skrzypce grał Mervo.
We Wrocławiu oglądaliśmy żywy mecz. Oba zespoły grały pressingiem, starały się szybko operować piłką i jak najszybciej wyjść na prowadzenie. Wszystko jednak kończyło się z obu stron w okolicach szesnastego metra, gdzie ostatnie podania przechwytywali obrońcy. Jakościowo jednak to Lechia była lepsza. Rozkręcał się w końcu Rafał Wolski, który cały czas był pod grą i wspierał linię ofensywy.
Tempo pierwszej połowy siadało jednak im bliżej było jej końca. Śląsk przestał wytrzymywać prędkość gry, a Lechia konsekwentnie starała się grać swoje, jednak uporządkowani gospodarze cały czas w najważniejszym momencie akcji potrafili wybić gdańszczan z rytmu. Wrocławianie zaś, mimo wielu prób, pozbawieni byli siły rażenia, bo świetnie Chrapek i Wolski wyłączyli z gry Goncalvesa i Moriokę.
W 40. minucie świetną akcję przeprowadził Peszko i wyłożył piłkę na tacy Marco Paixao, ale jakimś cudem nogą strzał wybronił Pawełek. Bramkarz Śląska kilkukrotnie już ratował swój zespól czy to przed wykończeniem akcji, czy bronił uderzenia. Szkoda, że nie postanowił grać, jak za dawnych lat, kiedy puszczał największe babole w historii polskiej piłki.
Druga połowa wyglądała niemal identycznie jak pierwsza. Lechia dalej była stroną przeważającą, ale wciąż nie potrafiła udokumentować przewagi golem. Już w 48. minucie świetną okazję miał Kuświk, ale źle uderzył głową i piłka przeszła obok słupka. Śląsk starał się kontrować, ale brakowało mu argumentów. Lechia jednak z biegiem czasu również zwolniła. Zgasł Rafał Wolski, który w pierwszej połowie pomagał w napędzaniu akcji, przez co motor całej drużyny został nieco zatarty. Zareagował na to Piotr Nowak wprowadzając szybkiego Pawła Stolarskiego w miejsce zmęczonego już Flavio, który nie radził już sobie z Alvarinho.
Tempo meczu wyraźnie spadło. Gospodarze mieli niby więcej z gry, ale nic z tego nie wychodziło. Lechiści również nie potrafili wrzucić wyższego biegu, żeby wywieźć kolejne trzy punkty z obcego terenu i przerwać passę siedmiu meczów bez bramki we Wrocławiu. Z każdą kolejną minutą wydawało się, niestety, że ta seria zostanie przedłużona. Nie dość, że biało-zieloni nie byli w stanie przejść defensywnych pomocników Śląska, to jeszcze Piotr Nowak, asekuracyjnie, zamienił drugiego z braci Paixao na Grzegorza Wojtkowiaka. Chronił zatem tyły kosztem siły ataku.
Mecz im bliżej końca, tym był mniej atrakcyjny. Sama końcówka wręcz nudna. Gdańszczanie, mimo momentów niezłej gry i przewagi nad Śląskiem, nie potrafili wywieźć trzech punktów ze stolicy Dolnego Śląska. Jeszcze wiele pracy przez lechistami, bo o ile u siebie są bezkonkurencyjni, tak na wyjazdach ten domowy kolektyw kompletnie się rozpada.
Patryk Gochniewski
- 08/08/2016 12:58 - Gdańsk Business Run
- 07/08/2016 21:50 - U naszych zawodników nie było ikry - po meczu z Orłem
- 07/08/2016 14:43 - Renault Zdunek Wybrzeże - Orzeł LIVE40:50 71:108
- 07/08/2016 10:11 - Dobra obrona i ospały atak - oceny lechistów po meczu ze Śląskiem
- 06/08/2016 19:28 - Biegacze ze wschodniej Europy dominowali w 23. Biegu św. Dominika
- 05/08/2016 20:35 - Dom przełożyć na wyjazd
- 05/08/2016 20:23 - 23. Bieg św. Dominika
- 05/08/2016 18:47 - Z Orłem drugie podejście w niedzielę
- 05/08/2016 14:39 - Renault Zdunek Wybrzeże - Orzeł LIVE [MECZ ODWOŁANY]
- 05/08/2016 04:01 - Z Orłem walka o honor