Koszykarze Trefla Sopot pokonali Polonię Warszawa i dzięki temu umocnili się na pozycji wicelidera Tauron Basket Ligi. Jednak mecz ten nie stał na najwyższym poziomie i gdyby nie końcówka i przechwyć Kinnarda, nie wiadomo jakby ten mecz się skończył.
Trefl Sopot – Polonia Warszawa 71:65 (20:19, 16:18, 17:15, 18:13)
TREFL: Ljubotina 12, Waczyński 11, Gustas 10 (1x3), Dylewicz 4, Harrington 4 oraz Kinnard 16 (3), Ceranić 12, Kikowski 2.
POLONIA: Nowakowski 15 (3), Hinson 13, Nana 13, Wichniarz 2, Palmer oraz Easley 14, Czujkowski 8 (2), Kwiatkowski, Krajewski.
Polnia przyjechała do Sopotu walczyć, ale Trefl nie pozwalał gościom na początku na wiele. Dobrze grał Ljubotina, który zdobył 8 punktów. W drużynie trenera Kamińskiego było na początku sporo chaosu i dzięki temu Trefl odskoczył na kilka punktów. Jednak szybko trafił za 3 Nowakowski i już po chwili wynik zbliżył się do remisu. Po pierwszej kwarcie 20:19 prowadził Trefl. W drugiej kwarcie żadna z drużyn nie potrafiła „zrobić” przewagi, a Trefl stracił Filipa Dylewicz, który nastąpił na nogę sędziego i skręcił staw skokowy. – Mam nadzieję, że to nic poważnego i już za kilka dni wrócę do treningów – mówił po meczu Dylewicz. Sopocianie nie trafiali „trójek”, ale rywale też nie grzeszą skutecznością, stąd niski dosyć wynik do przerwy 36:37.
Polonia w trzeciej odsłonie wywalczyła czteropunktowe prowadzenie i długo go nie oddawała. Nieskuteczny w szeregach sopocian był Paweł Kikowski, który mieł bardzo słabą skuteczność. - No cóż widać, że nie było najlepiej, szczególnie z naszą skutecznością z dystansu. Generalnie grałem po raz kolejny dramat. Jestem dobrej myśli, mam nadzieję, że wreszcie zacznę trafiać. Trochę jestem już zniecierpliwiony tym, bo na treningach wszystko wpada normalnie, a na meczach coś szwankuje. Człowiek jest zdezorientowany. Drużyna wygrywa i to cieszy – opisywał mecz zawodnik Trefla. Dopiero w samej końcówce kwarty udało się doprowadzić do remisu, a już przed ostatnią odsłoną Trefl prowadził jednym punktem. W ostatniej odsłonie to sopocianie sobie wyrobili przewagę, głównie za sprawą Kinnarda, jednak na samą końcówkę znowu był remis. Tutaj zabłysnął najlepszy dziś Lawrance, który miał przechwyć na kilkanaście sekund przed końcem zdobył punkty po akcji 2+1. W samej końcówce Polonia faulowała i trzy wolne wykorzystał Gustas i ustalił wynik meczu na 71:65.
Po meczu powiedzieli:
Wojciech Kamiński (trener Polonii Warszawa): Zacznę od gratulacji dla Trefla Sopot za zwycięstwo. Człowiek uczy się na błędach i myślę, że końcówka jest dla nas potężna lekcja wiedzy, informacji jak nie należy tej końcówki rozegrać. Mieliśmy cztery piłki w powietrzu po niecelnych rzutach, nie zebraliśmy ich. Daliśmy szansę gospodarzom na wyrównanie. Dla mnie też nauczka, że nie można w tym momencie brać przerwy, tylko pozwolić zawodnikom grać. Natomiast zagraliśmy tak jak chcieliśmy, graliśmy cały czas na styku, Trefl nie uciekał nam za daleko, nawet w pewnym momencie prowadziliśmy trzema punktami. Mecz był cały czas na styku. Szkoda, że się nie udało. Gratuluję Gdańskowi i Sopotowi hali.
Alan Czujkowski (zawodnik Polonii Warszawa): Przede wszystkim gratuluję zwycięstwa drużynie Trefla. Daliśmy ciała w ostatniej minucie, tak jak trener powiedział wcześniej nie zebraliśmy paru piłek na naszej desce. Po czasie to ja zawaliłem, dając piłkę na kontrę, która skończyła się trzema punktami. Przegraliśmy po swoich błędach.
Karlis Muiznieks (trener Trefla Sopot): Przede wszystkim jestem zadowolony, że wygraliśmy bo to było ważne spotkanie. Wszystkie zespoły w polskiej lidze są bardzo blisko siebie i każde zwycięstwo jest cenne. Oczywiście chciałbym podziękować moim zawodnikom, ponieważ nie było łatwo dzisiaj grać, dlaczego? Straciliśmy dwóch ważnych Polaków w rotacji. Szczególnie podziękowania kieruję do Pawła Kikowskiego i Adama Waczyńskiego, którzy grali bardzo długo i bardzo twardo walczyli. Nie byliśmy skuteczni z dystansu, ale w ostatnich minutach mieliśmy sporo szczęścia i dlatego wygraliśmy. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Lawrance Kinnard.
Lawrance Kinnard (zawodnik Trefla Sopot): Myślę, że graliśmy bardzo twardo przez cały mecz i dlatego wygraliśmy. Cieszymy się, że go wygraliśmy bo tak jak trener powiedział, każde spotkanie jest ważne. To nie był najlepszy mecz w naszym wykonaniu, natomiast walczyliśmy do samego końca i to cieszy.
Filip Albertowicz
- 20/12/2010 17:41 - Horror z happy endem
- 20/12/2010 17:34 - Atom przed kolejnym zwycięstwem?
- 19/12/2010 16:04 - Pustawa hala „Gdynia”
- 15/12/2010 15:39 - Asseco zagra z Partiznem o wszystko
- 14/12/2010 15:16 - Atomówki lepsze w derbach
- 13/12/2010 15:33 - Asseco wygrało kolejne derby
- 11/12/2010 19:33 - Trójmiejscy koszykarze w roli faworytów
- 11/12/2010 15:38 - Okazja do rewanżu
- 11/12/2010 15:21 - Jesień dobra, ale pozostaje niedosyt
- 11/12/2010 15:17 - Arkowcy za słabi poza domem