Behemoth to chyba najbardziej rozpoznawalny polski zespół na świecie. Niestety, niektórzy tego nie rozumieją i za wszelką cenę chcą doprowadzić do odwołania koncertów. Udało się to jedynie w Poznaniu. W Gdańsku również będą prostesty środowisk katolickich, ale koncert na pewno dojdzie do skutku.
Na swoją markę Adam "Nergal" Darski z pozostałymi członkami zespołu pracowali dwadzieścia trzy lata. Kiedy zbliżali się do swojej osiemnastki - jako zespół, nie oni sami - to już byli największym black metlawym zespołem świata. Mało tego, wtedy właśnie, jako pierwszy zespół zagraniczny grający muzykę ekstremalną zostali wpuszczeni na koncerty do Chin. Kraju, który przecież bardzo rygorystycznie podchodzi do tego typu rzeczy. Wtedy też, kiedy osiągali muzyczną pełnoletniość wydali album "Evngelion". Kiedy przy tej okazji rozmawiałem z Nergalem powiedział, że to absolutne opus magnum Behemotha. Trudno było się z tym nie zgodzić. Ta płyta była fenomenalna.
Ale co zrobili teraz? Nagrali album jeszcze lepszy. I nazwali najprościej jak tylko można, kiedy nagrywa się tak mocną muzykę i mając określone poglądy - "The Satanist". Aż dziwne, że nikt inny przed Behemothem nie wpadł na tak prosty, a zarazem genialny pomysł. „The Satanist” jest płytą numer dziesięć w dorobku zespołu. I jakby zwiastunem tego, że idzie nowe a zarazem stare. Behemoth jest zespołem, który nie musi się oglądać na konkurencję. Behemoth to zespół wielki. Z czego powinniśmy być dumni. Że ponad dwadzieścia lat temu kilku chłopaków na gdańskiej Żabiance założyło kapelę, która dziś jest znana na całym globie. Zespół, który w granicach black/death-metalu wyśrubował tak wysoki poziom, że tylko on może podnosić poprzeczkę jeszcze wyżej.
I tak też zrobił. Nergal, który wrócił do świetnej formy zdrowotnej, pokazuje że jest też i w świetnej formie muzycznej. „The Satanist” jest krążkiem wielce zróżnicowanym. Bo znajdują się tu wolniejsze tempa, jak w „Blow Your Trumpets Gabriel” czy „Ben Sahar”, muzyczne torpedy - „Amen” lub „Furor Divinus” - przywołujące na myśl takie zespoły, jak Mayhem. Trudno też nie zauważyć, że utwory „Messa Noir” i „O Father O Satan O Sun!” są zbudowane bardziej na rockowym riffie, gdzieś nawet przywołującym zeppelinowskie skojarzenia, niż metalowym. Nie zabrakło także akcentów symfonicznych, po które Behemoth sięga od kilku już płyt (w tytułowym „The Satanist”). Jednak największym zaskoczeniem jest bez wątpienia utwór „In The Absence Ov Light”, w którym znajduje się akustyczna partia, gdzie Nergal deklamuje fragment utworu Gombrowicza. I to właśnie te kilka słów odrzucających boga, świętości i wyrażające wiarę w ludzi, wypowiedzianych po polsku, jest najmocniejszym punktem „The Satanist”.
Ten cytat jest nokautującym, bezpretensjonalnym ciosem w ryj, który Adam „Nergal” Darski wymierza wszystkim tym, którzy za wszelką cenę chcą walczyć z jego poglądami. A on, od lat pokazuje, że wolność słowa i sztuki ma siłę o wiele większą niż bezpodstawne oskarżenia.
A skoro już jesteśmy przy oskarżeniach, to nie można nie wspomnieć o akcji protestacyjnej, która towarzyszy każdemu koncertowi podczas trasy „Polish Satanist 2014”. Organizują je polskie środowiska katolickie. W Gdańsku to pomysł Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę. Ja tych ludzie nazywam kato-groupies. Trochę prześmiewczo, bo przecież tak właśnie na to trzeba spojrzeć. A to dlatego, że tego typu manifestacje tak naprawdę napędzają tylko dodatkową koniunkturę na tego typu koncerty. Owszem, w Poznaniu przyniosło to skutek i koncert został odwołany, jednak w żadnym innym mieście nie miało to miejsca. W Gdańsku nie będzie miało tym bardziej. Po poznańskim incydencie Adam Darski wściekał się, że to rozgrywka polityczna i powrót do najgorszych czasów cenzury. O występ w rodzinnym mieście może być jednak spokojny. Bardzo duża też w tym zasługa kierującego klubem B90 Arkadiusza Hronowskiego, który otwarcie przyznał, że to prywatny lokal i może się w nim odbywać wszystko na co on wyrazi zgodę. Mądre słowa.
Inna sprawa, że jeśli komuś się coś nie podoba, to niech się wypowie, ale niech nie zabrania innym wykonywania swojego zawodu. Muzyka Behemotha w żadnym wypadku nie nawołuje do nienawiści czy satanizmu. Znam bardzo wiele osób słuchających tego typu zespołów. I mogę z ręką na sercu powiedzieć, że żadna z nich nie organizuje czarnych mszy, nie zjada kotów i nie pali kościołów.
Niedzielny koncert w B90 będzie zwieńczeniem długiej trasy po całym świecie. Zespół miał się udać na zasłużony urlop, ale został zaproszony jeszcze do RPA, gdzie zagra pod koniec roku. Warto przyjść do postoczniowej hali, żeby zobaczyć wyśmienity metalowy show. Wszystko jest tam dopracowane do ostatniego szczegółu. Należy mieć tylko nadzieję, że słowa Nergala o tym, że możliwe jest rozwiązanie zespołu, bo nigdy nie wiadomo jak się potoczą losy członków Behemotha szybką się nie ucieleśnią.
Behemoth, niedziela, 12 października, godz. 19, B90, Gdańsk, ul. Doki 1 // bilety: 55/65zł // support: Mord'A'Stigmata, Merkabah, Tribulation
Patryk Gochniewski
- 05/12/2014 17:22 - 30 Seconds To Mars wystąpia w Ergo Arenie
- 09/11/2014 21:53 - Wodny dzban dźwięki nosi
- 29/10/2014 17:51 - Tak będzie wyglądać dyskoteka po końcu świata
- 24/10/2014 00:16 - Crystal Fighters grają w B90
- 14/10/2014 11:41 - Behemoth znaczy wielki
- 04/10/2014 12:19 - Podróż przez mgłę aż po horyzont dźwięku - niesamowity koncert Trentemollera
- 02/10/2014 11:10 - Trentemoller z zespołem zagra w B90
- 09/09/2014 20:43 - Tam każdy był dla muzyki. Podsumowanie Soundrive Fest
- 04/09/2014 13:26 - Pink Freud wrócili do domu i zrobili imprezę totalną
- 03/09/2014 14:32 - Soundrive Fest - święto muzyki alternatywnej