Lodowisko, którego nie ma, czyli gdyńskie „kulą w płot”

Wielu gdynian już straciło nadzieję, że doczeka się budowy lodowiska z prawdziwego zdarzenia w swoim mieście. Nie bez przyczyny: wszelkie decyzje podejmowane przez władze kierowane przez prezydenta Wojciecha Szczurka i jego niepodzielnie rządzącą miastem z morza i marzeń ekipę, zdają się - jak pokazuje rzeczywistość - pomysłami chybionymi.

Koniec czerwca 2018 roku. Serwis prasowy władz Gdyni obwieszcza: „Na początku lata, gorąca informacja z minusową temperaturą w tle. Ruszył przetarg na wybór wykonawcy dotyczący budowy krytego lodowiska miejskiego, które ma powstać na Grabówku. Obiekt ma przez lata służyć mieszkańcom Gdyni. Korzystać będą z niego nie tylko młodzi adepci hokeja na lodzie czy łyżwiarstwa figurowego, ale także fani rekreacyjnej jazdy 'na ostrzu'”.

Urzędnicy planowali rozpoczęcie prac już jesienią 2018 roku. Do tej pory nie widać nawet wykopków pod fundamenty nowego obiektu, tak bardzo oczekiwanego przez gdynian. Teren przeznaczony na jego budowę, który pozbawiono tak brakującej w Gdyni zieleni, tymczasem zarasta na nowo. I to chyba jedyny plus całej sytuacji…

Nowe lodowisko ma powstać na Grabówku. To dla części radnych nietrafiony wybór, m.in. z powodów trudności komunikacyjnych w rejonie wiecznie zakorkowanej ulicy Morskiej. „Już same plany przeniesienia gdyńskiego lodowiska były nietrafione” – podkreślają przedstawiciele gdyńskiej opozycji w radzie miasta. I przypominają, że lodowisko funkcjonowało na terenie, na którym ma powstać tzw. Park Centralny.

- Zachowanie dotychczasowej lokalizacji byłoby wskazane nie tylko ze względu na kontynuację funkcji rekreacyjnej terenu, ale również duży parking podziemny, który ma powstać pod Skwerem Plymouth – powiedział Paweł Stolarczyk, przewodniczący klubu radnych PiS w Radzie Miasta Gdyni. - Jedyny dojazd do nowej lokalizacji odbywać się będzie od strony górnego tarasu Grabówka, na którym w 2018 roku wprowadzono ruch jednokierunkowy, co spotęguje „korki”. Mieszkańcy obawiają się, że spokojne dotąd uliczki pod ich domami zmienią się w parking dla korzystających z lodowiska – dodał.

Stratedzy prezydenta Wojciecha Szczurka ponadto na budowę obiektu przeznaczyli zbyt mało środków. Radni PiS przypominają, że miasto zamierzało przeznaczyć na inwestycję ok. 40 mln złotych. Jak podali na briefingu prasowym, ofertowe koszty w przetargu na budowę obiektu wynosiły 71 mln zł i 58 mln zł. W kolejnym postępowaniu przetargowym ofertowe koszty wynosiły 50 mln zł i 57 mln zł. Następnie władze miasta ogłosiły, że redukują koncepcję obiektu, który miał zostać wyposażony w szatnie hokejowe, wypożyczalnię łyżew wraz z ostrzalnię i suszarnię, a także trybuny mogące pomieścić 300 widzów. Zaplecze szatniowo-administracyjne ma zostać ograniczone do minimum, a co najgorsze, zrezygnowano z budowy podziemnego parkingu.

- Zgodnie z nową koncepcją miasta, lodowisko ma powstać w ramach kompleksu z salą gimnastyczną na terenie Zespołu Szkół Hotelarsko-Gastronomicznych. Sala gimnastyczna ma być traktowana jako zaplecze dla ślizgawki. Kwota, którą trzeba będzie wydać na inwestycję będzie podobna do pierwotnie zakładanej – wyjaśnia Paweł Stolarczyk. - Uważamy, że miasto powinno rozważyć pozostawienie lodowiska w dotychczasowej lokalizacji. Natomiast cały teren, a nie tylko jego część, powinien, naszym zdaniem, być wykorzystany na potrzeb Zespołu Szkół Hotelarsko-Gastronomicznych, którego uczniowie muszą odbywać zajęcia z wychowania fizycznego w innych lokalizacjach.

Warto zaznaczyć, że jednym z inicjatorów budowy lodowiska było gdyńskie Miasto Wspólne. - Od dawna podnosiliśmy, że miasto zamiast prostego obiektu, chce realizować projekt maksimum. Po to umiejscowiono przyszłe lodowisko na Grabówku, by miało doskonałą obsługę komunikacją zbiorową. Następnie zdecydowano o budowie parkingu podziemnego. Dodano biura i sale konferencyjne, jakby nikt nie liczył pieniędzy podatników – mówił po anulowaniu pierwszych przetargów Łukasz Piesiewicz z Miasta Wspólnego.

Opr.r