Parking dla zuchwałych. Wybite szyby, wyłamane zamki, skradzione radia, władze uczelni nie chcące poważnie zająć się problemem, policja oraz straż miejska zajmujące się karaniem źle parkujących studentów zamiast łapaniem wandali. To nie opis kampusu w kraju trzeciego świata, ale rzeczywistość na jednym z parkingów Politechniki Gdańskiej (PG).
- Jeszcze niedawno prawie codziennie widać było na parkingu kawałki szkła po wybitych w nocy samochodowych szybach – mówi Justyna, studentka czwartego roku Wydziału Chemii PG. Obecna sytuacja na parkingach przy akademikach PG na ulicy Leczkowa oraz Wyspiańskiego nie jest dużo lepsza. Auta studentów są demolowane, szyby wybijane, a cała zawartość kradziona. - To nie są żadni poważni złodzieje, ale przygodne złodziejaszki. Znajomego samochód można otworzyć śrubokrętem, a oni szyby wybijają?! Co to za złodzieje? – denerwuje się Rafał, student IV roku Wydziału Inżynierii Lądowej i Środowiska PG.
- Kradną, co popadnie – mówi Marek, student czwartego roku PG, któremu ukradziono z bagażnika 24 piwa, torbę narzędzi oraz zimowe łańcuchy na koła. - Nie zabrali tylko radia, widocznie było za stare (śmiech). Teraz można się z tego śmiać, ale wtedy nie było mi do śmiechu.
Dla poszkodowanych studentów to, że ich samochody są okradane, jest samo w sobie dużym wydatkiem, nie mówiąc już o kosztownych naprawach, które poważnie nadwyrężają ich niewielkie budżety. Jednym z nich jest Michał, student czwartego roku Wydziału Oceanotechniki i Okrętownictwa na PG. - Nie dość, że wyłamali zamki i zniszczyli stacyjkę w moim busie, to jeszcze ukradli cały ładunek, warty około 8 tysięcy złotych – opowiada Michał.- Nawet cegieł nie podłożyli. Wymontowali koła i kilka aut leżało prosto na osiach. Współczuję ich właścicielom - wspomina Michał poprzednią jesień, kiedy złodzieje celowali w zmieniane wtedy opony zimowe
Według Michała, powodem włamań nie jest czasem nawet chęć kradzieży jakiejś rzeczy. - Nad ranem okazało się że szyby z jednej strony mojego samochodu zostały wybite. Gdy rozejrzałem się dookoła, okazało się, że 4 stojące w jednej linii samochody były pozbawione szyb. Jakby jakiś gówniarz szedł i dla zabawy rozwalał po kolei szyby w samochodach. - Jak: „Standardową stała się już sytuacja, kiedy schodząc rano do samochodu, nie możesz otworzyć zamka. Widać, że ktoś przy nim majstrował - dodaje Rafał
Na pytanie, co uczelnia robi, żeby zwiększyć bezpieczeństwo kampusu, studenci odpowiadają zgodnie: niewiele! - Były nasze interwencje, prośby o dodatkowy monitoring. Póki co, sprawa rozbija się o kwestie finansowe. Władze PG są obecnie na etapie modernizacji istniejących akademików. Na kompleksowy system kamer chyba się nie doczekamy – wspomina Michał. Jak zaraz dodaje, przy wejściach do niektórych akademików są zamontowane kamery, ale ich działanie pozostawia wiele do życzenia. - Mimo wszystko kamery odstraszają trochę potencjalnych złodziei. Gdyby chociaż jedną zamontować od strony Domu Studenckiego nr 10 (DS 10) w stronę ulicy Leczkowa, włamania na pewno byłyby rzadsze – dodaje Rafał. Wśród chłopaków zrodziła się nawet inicjatywa samodzielnego kupienia i zainstalowania małej kamerki, ale czy ich obowiązkiem powinien być monitoring terenu politechniki?
Studenci przestali również liczyć na organy ścigania. -Kilka razy zgłaszaliśmy włamania na policję. Kończyło się na tym, że musieliśmy spędzić pół dnia na komisariacie, a sprawcy jak byli, tak pozostali nieuchwytni – z przekąsem wspomina Michał. Sytuacja trochę się poprawiła, kiedy w okolicy doszło do kilku ciężkich pobić. Wtedy nasiliły się patrole policyjne i faktycznie liczba kradzieży zmalała. Niestety, po pewnym czasie wszystko wróciło do normy. Jak mówią sami studenci, policja od walki ze złodziejami woli wlepianie mandatów studentom grillującym w pobliskim parku i parkującym na chodniku.
Sprawa parkowania dodatkowo irytuje mieszkańców DS-ów. - Nie dość, że wybijają nam szyby, kradną nasze rzeczy, to jeszcze policja karze nas mandatami! Parkujemy przy samym akademiku, ludzie mogą przejść obok parkingową zatoczką. Nie tamujemy więc ruchu na chodniku. Dla policji nie ma jednak wyjątku, jak nie zostawisz wolnego 1,5 metra, to mandat masz pewny – uważa Michał.
Jedynym bezpiecznym wyjściem zdaje się być płatny postój na prywatnym parkingu przy ulicy Wyspiańskiego. Niewielu studentów może sobie jednak na to pozwolić. Według pana Jana Chodubskiego, pracującego w tym miejscu od 12 lat, tutejsza okolica od zawsze była niespokojna. - Często słychać dźwięk wybijanych szyb, awantury i rozróby. Próbują włamywać się do pobliskich samochodów, ale psy ich na szczęście odstraszają. Sam bym się bał parkować na zewnątrz - dodaje pan Jan.
Studenci czują się w tej sytuacji bezradni. Od kilku lat nie potrafi im pomóc własna uczelnia. Ciągłe tłumaczenie się brakiem pieniędzy nie może być usprawiedliwieniem dla zaistniałej sytuacji. Również policja częściej traktuje studentów jako sprawców różnych wykroczeń niż faktyczne ofiary wandalizmu i kradzieży. Jedynym wyjściem wydaje się być dla studentów własnoręcznie złapanie wandali. - Raz już jednego dorwaliśmy, jak skakał po samochodach na naszym parkingu. Przytrzymaliśmy go do przyjazdu policji. Widać, że jeśli nie weźmiemy sprawy w swoje ręce, nikt nam nie pomoże - dodaje Michał.
Tomasz Wrzask
- 26/11/2009 10:27 - Rewitalizacja Wajdeloty?
- 19/11/2009 19:08 - Desperacki budżet
- 14/11/2009 12:43 - Rada osiedla
- 14/11/2009 12:38 - Gdzie jest tablica?
- 14/11/2009 12:30 - 20 lecie GZP
- 14/11/2009 12:24 - Powrót z Afganistanu
- 14/11/2009 12:15 - Radość wolności
- 06/11/2009 10:12 - Praca dla zwalnianych stoczniowców
- 06/11/2009 10:05 - Jedenaścioro wspaniałych
- 06/11/2009 09:35 - Kto zabiera miejsca pacjentom