Trefl Sopot zgodnie z przewidywaniami pokonał wysoko Rosę Radom, a Asseco Prokom Gdynia zaskakująco łatwo poradził sobie z Czarnymi Słupsk w sobotnich meczach Tauron Basket Ligi.
Trefl Sopot - Rosa Radom 90:59 (28:11, 22:16, 25:17, 15:15)
Trefl: Dylewicz 18, Waczyński 13, Looby 12, Turner 11, Michalak 10, Stefański 8, Brembly 7, Harrington 5, Dąbrowski 3, Spralja 3.
Rosa: Dorsey 8, Wise 8, Donigiewicz 8, Kardaś 8, Zalewski 7, Bogavac 5, Cupković 5, Montgomery 4, Radke 2, Nikiel 2, Adams 2, Bogdanowicz.
Ten mecz był rozstrzygnięty po pierwszej kwarcie. Dobrze dysponowani sopocianie szybko zbudowali kilkunastopunktową przewagę i nie oddali jej do końca spotkania. Jak zwykle doskonale prezentował się Dylewicz, dobrymi podaniami obsługiwał Frank Turner, bardzo solidny był Adam Waczyński. Warto wspomnieć o najlepszym występie w tym sezonie Kurta Loobyego, który latał nad obręczami i zaliczył kilka efektowych wsadów.
Był to mecz bez historii, więc nie ma co się nad nim rozwodzić. Oglądał go jednak Dirk Bauermann, nowy szkoleniowiec kadry narodowej i musiał mieć solidną zagwostkę. Co zrobić z Filipem Dylewiczem. Jest to gracz, który tej kadrze będzie bardzo potrzebny, bo jak się zdążyliśmy przyzwyczaić, nie ma co liczyć na Macieja Lampego, który zawsze w okresie reprezentacyjnym ma kontuzje. Dodatkowo doświadczenie i charakter "Dyla" bardzo przydadzą się drużynie. Dylewicz poza świetną grą, wykazał się też sporą dozą ironii, gdy po meczu zakpił z dziennikarzy, których zaledwie dwóch pojawiło się na konferencji prasowej. Reszta czekała przy szatniach i to oni byli adresatami tej złośliwości.
Dlaczego nie chodzimy na konferencje? Z prostej przyczyny. Są nudne. Dominują na nich sztampowe wypowiedzi, które znamy z każdej wcześniejszej. Do klasyki przeszedł jeden z poprzednich szkoleniowców Trefla, który miał dwie te same wypowiedzi - na zwycięstwo i porażkę. Dziennikarstwo wygląda już troszkę inaczej, niż jeszcze kilka lat temu. "Starą gwardię" powoli wypierają młodzi pasjonaci, którzy za żałosne 500 zł miesięcznie są w stanie pracować dwa razy ciężej, niż "starsi", którzy z łaski chodzą na konferencje, bo więcej im się nie chce robić. Takie czasy.
Oficjalnie na meczu było 2400 kibiców, ale jeśli tylu ich było rzeczywiście, to ja jestem Hiszpan.
Asseco Prokom Gdynia - Energa Czarni Słupsk 85:60 (19:12, 21:13, 23:12, 22:23)
Asseco Prokom: Zamojski 26, Ponitka 20, Hrycaniuk 12, Witka 6, Roszyk 5, Szczotka 5, Śnieg 5, Mahalbasić 4, Pamuła 2, Koszarek.
Energa Czarni: Dutkiewicz 12, Trice 11, Dabkus 8, Tomaszek 8, Nowakowski 6, Kostrzewski 5, Brandwein 4, Gadri-Nicholson 4, Knutson 2, Długosz.
Podobnie jak w przypadku sopocian, gdynianie nie mieli najmniejszych kłopotów z pokonaniem teoretycznie poważnego rywala. Niestety dla widowiska, Czarni są w tak głębokim dołku, że o własnych siłach chyba się z niego samodzielnie nie wygrzebią. Będzie potrzebny im dźwig.
Gdynianie zagrali bardzo dobre zawody. Niekwestionowanym liderem zespołu był Łukasz Koszarek, który pierwszy raz od kilku dobrych lat nie zdobył nawet punktu. Zaliczył za to 13 asyst, co pokazuje jakie są jego główne zadania. Na tle Czarnych, wyróżniał się każdy zawodnik Asseco. Koszykarze trenera Adamka nie mieli żadnego problemu pod koszami, czy na obwodzie. Systematycznie powiększali swoją przewagę i prawdę mówiąc, przed przerwą byli pewni wygranej.
W drużynie z Gdyni dobre zawody zagrał Przemysław Zamojski, który rzucił 26 punktów i przy nieobecności Blassingame'a mógł trochę więcej czasu spędzić z piłką, co bardzo korzystnie wpłynęło na ogólny obraz jego gry. Trener Adamek musiał pochwalić też Mateusza Ponitkę, który powoli staje się świetnym strzelcem. Ten młody zawodnik, w momencie, gdy poprawi grę w obronie, może zrobić oszałamiającą karierę. Reszta Polaków zagrała na bardzo solidnym poziomie i o zwycięstwo było dość łatwo. Teraz przed gdynianami bardzo trudne zadanie - dwa wyjazdy do Włocławka i Sopotu. Po tych meczach będziemy wiedzieli, czy brak Blassingame'a będzie bardzo odczuwalny.
W kontekście tego meczu trzeba wspomnieć o dziwnym zachowaniu gdyńskich kibiców. Po raz pierwszy od przenosin klubu do Gdyni, fani Asseco pokazali, że mają własny głos. Bardzo głośno okazali swoje niezadowolenie z faktu, że drużynę opuścił Jerel Blassingame. Głośno skandowali jego nazwisko, a także nazwiska innych zawodników, wywiesili też transparenty, mówiące, że Amerykanin jest zawsze z nimi. Okazali też dezaprobatę wiceprezesowi klubu Walterowi Jeklinowi, prezentując transparent: "Darth Walter", porównując Jeklina do największego czarnego charakteru z "Gwiezdnych Wojen". Ani razu nie skandowali nazwy drużyny.
FA
- 29/01/2013 11:07 - Rahoui i Garbacik zagrają w Lechii
- 28/01/2013 16:22 - Waczyński: Dylewicz by się przydał
- 28/01/2013 16:19 - Bauermann: Polska ma wielki potencjał
- 28/01/2013 10:49 - Emocje w meczu Startu
- 27/01/2013 20:53 - KH Gdańsk dwa razy poległo z SMS Sosnowiec
- 27/01/2013 16:33 - Atom Trefl - Pałac LIVE: 3:0 - 25:21, 25:19, 25:20
- 27/01/2013 16:31 - Konrad Warzycha nie zagra w Lechii
- 26/01/2013 21:51 - Arka lepsza od Olimpii Elbląg
- 26/01/2013 09:30 - Bauermann obejrzy wszystko
- 26/01/2013 09:28 - Blassingame odchodzi do Chorwacji