Rozmowa z Michałem Dziubańskim, trenerem kobiecej reprezentacji Polski w tenisie stołowym
- Szóste miejsce to z pewnością wynik poniżej pana oczekiwań.
Michał Dziubański: To jest wynik poniżej oczekiwań. Zakładaliśmy, że powalczymy w Gdańsku o medal. To było moje marzenie. Naszym celem było zdobycie trzeciego z rzędu medalu w europejskim czempionacie. Jest rozczarowanie, aczkolwiek szóste miejsce w tak silnej konkurencji można ocenić pozytywnie.
- Dokonał pan analizy występu drużyny? Wie pan już co zadecydowało, że nie udało się wywalczyć lepszego miejsca?
Michał Dziubański: Na analizę tak naprawdę nie ma teraz czasu. Mistrzostwa cały czas trwają. Według mnie jest osiem-dziesięć ekip, które mogą zdobyć medal. Nam na poprzednich mistrzostwach udawało się stanąć na podium. Tym razem wypadliśmy z czwórki.
- Miał pan jedną pewną zawodniczkę Li Qian, która wygrała wszystkie swoje gry. Pozostałe nasze reprezentantki grały nierówno. Może to jest przyczyna słabszego niż się spodziewano wyniku?
Michał Dziubański: Tak wygląda struktura naszej drużyny od kilku lat. Grę i wyniki opieramy w decydującej mierze na Li Qian i na dorzucających punkty Natalii i Xu Jie. Gdy Natalia i Xu Jie przegrywają ciężko zrobić dobry wynik.
- Przegrany mecz grupowy z Węgierkami zadecydował, że dolosowani byliśmy do zwycięzcy jednej z grup.
Michał Dziubański: Moim zdaniem w ćwierćfinale nie ma znaczenia czy gra się jako zwycięzca grupy czy jako druga drużyna. Nie ma znaczenia czy trafia się na "jedynkę" czy "dwójkę". Poziom jest wyrównany. Gdybyśmy wygrali trafilibyśmy na bardzo silne Niemki. W meczu z Rumunią mieliśmy swoje szanse, mogliśmy rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Byliśmy bliżsi wygranej z Rumunkami niż na ubiegłorocznych mistrzostwach.
- Może z Rumunkami "do trzech razy sztuka" i na kolejnych mistrzostwach to my będziemy górą w konfrontacji z nimi?
Michał Dziubański: Mamy dwa lata do kolejnych mistrzostw Europy. Wierzę w to, że zawodniczki młodsze dołączą do bardzo dobrze grającej Li Qian i ta drużyna będzie silną drużyną europejską.
- Czy granie w Polsce mogło jakoś stremować pana podopieczne?
Michał Dziubański: Nie da się ukryć, że czasami na wyjeździe gra się łatwiej. Nie ma takiej presji.
Rozmawiał Tomasz Łunkiewicz
- 15/10/2011 10:51 - Ostatnia szansa na medal w ERGO Arenie
- 15/10/2011 10:37 - Festiwal Sportu na AWFiS
- 15/10/2011 09:45 - Persson: Andrzej jest duchem z nami
- 14/10/2011 18:56 - Anwil - Trefl: Kolejny klasyk już w sobotę
- 14/10/2011 13:12 - Weisbrodt: Ziarno zostało zasiane
- 14/10/2011 12:58 - Kolejny mecz Lechii o przełamanie
- 14/10/2011 12:53 - GLPS: Przerwana seria Nextboardu
- 13/10/2011 10:28 - Zwycięska seria Arki
- 13/10/2011 09:07 - Kolejny beniaminek na rozkładzie Trefla
- 12/10/2011 18:16 - N. Pedersen liderem Lotosu Wybrzeże?