Pilnuj portfela

Działają przeważnie w grupie, na targowiskach, w sklepach, lub środkach komunikacji miejskiej. Tłum jest dla nich pomocną okazją. Dwóch, trzech "niewinnych" robi tłok, obstawia upatrzoną ofiarę. Zdecydowany, prawie niewidzialny ruch ręki i złodziej znika z łupem.

Niemal zawsze są to pieniądze lub telefon komórkowy. Znawcy tematu mówią, że metoda ta jest znana i stara jak świat.
Pani Ewa mieszkanka Żabianki szykowała przyjęcie na  urodziny syna. Na siebie wzięła obowiązki dostawy wędlin i mięsa. Ponadto miała kupić pieczywo i napoje. Ponieważ przyjęcie miało być skromne, na miarę dzisiejszych czasów. Na ten cel przeznaczyła jak mówi 1500 złotych. W Realu na Przymorzu było tłoczno i co rusz ktoś ją poszturchiwał. Wyciągnęła, więc listę, na której widniało, co i ile ma kupić. Portmonetkę z pieniędzmi włożyła do torby, ale zapomniała zasunąć zamek. To wystarczyło, że więcej jej nie ujrzała tak samo, jak nowej komórki.
- I co miałam robić? - pyta. - Zresztą nie oczekuje odpowiedzi. Przecież nikogo za rękę nie złapałam.

Pracownicy hipermarketu mówią, że coś tam niekiedy słyszą. Czy są to kieszonkowcy? Tym się akurat nie interesują.
- Musimy układać i metkować towar na półkach – mówi jeden z nich.

- Złodziej jest przede wszystkim dobrym psychologiem. Bardzo szybko potrafi ocenić sytuację – twierdzi aspirant Joanna Kachel z przymorskiego komisariatu. - Taksuje wzrokiem swoja ofiarę, wykorzysta moment zagapienia, nieostrożności. Często sprawdzamy, w której kieszeni mamy portfel, ten sposób dajemy wyraźny sygnał złodziejowi, gdzie tego portfela ma szukać – dodaje.

Wielu drobnych przestępców trudni się tym niemal zawodowo. 30 proc. zatrzymanych kieszonkowców przyznało się, że jest to ich jedyne źródło utrzymania.
Każdy przypadek kradzieży portfela, bez względu na sumę skradzionych pieniędzy należy zgłosić policji. Dzięki temu, jest większa szansa, że sprawca otrzyma wyższą karę.
Anna  Czajkowska