Magda Wójcik, piosenkarka o subtelnym, przyciszonym głosie. Twarz i wokal zespołu Goya. Nie zadziorna, nie drapieżna, nie prowokuje; robi swoje – śpiewa, pisze teksty piosenek, robi to co lubi. Słuchamy ją bez elementu zaskoczenia. Ostatni jej przebój „Nie wymińmy się”, śpiewa w duecie z Marcinem Rozynkiem. „Utkane z wyobrażeń”, to tytuł jej pierwszej solowej i w pełni autorskiej płyty.
- Nie wypada kobiety pytać o wiek, choć widać, że młodą kobietą jesteś, ale pytam tu o wiek zespołu Goya.
Magda Wójcik: Goya istnieje od 15 lat; kawał historii i długa droga za nami. Bardzo ją sobie cenię. To droga konsekwentna, od początku przemyślana. Dużo nauczyliśmy się w ciągu tych lat.
- I jesteś z zespołem od początku?!
Magda Wójcik: Tak, chłopcy wówczas szukali wokalistki gdzieś tam nasze drogi zbiegły się i tak dookoptowałam do powstającego zespołu. Przez te lata ktoś z grupy odchodził, ktoś przychodził, ale teraz od kilku lat mamy stały skład zespołu, również koncertowy. Tworzymy stałą, zgraną ekipę.
- Z których dokonań zespołu jesteś najbardziej dumna; przypomnijmy tu, na waszym koncie jest 5 muzycznych albumów z mnóstwem przebojów między innymi „Smak słów”, „Tylko mnie kochaj”, „W zasięgu Twego wzroku”.
Magda Wójcik: Nie jestem w stanie precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie, bo każda z tych płyt jest naszym kolejnym etapem w rozwoju zespołu. Mam absolutnie wielki sentyment do każdej płyty, każda z nich była bardzo istotna i nie jestem w stanie powiedzieć, która jest moją ulubioną albo, którą uważam za największy przełom w historii zespołu. Myślę, że od płyty „Smak słów”, wyróżnionej Fryderykiem zaczęło dziać się więcej wokół nas.
- Tkwisz w świecie show-biznesu, w świecie plotek, kolorowych pism, ale o tobie nie plotkuje się, nie ma ciebie w tabloidach, nie budujesz kariery na skandalach.
Magda Wójcik: I jest mi z tym bardzo dobrze. To jest mój świadomy wybór. Zdaję sobie sprawę, że pewne rzeczy dzieją się poza nami, mówię tu o innych wykonawcach, którzy sobie nie życzą by na przykład fotografowano ich w prywatnych sytuacjach. Mam nadzieję, że ja tego uniknę. Goya od początku skupiała się na muzyce i to procentowało tym, że choć wizualnie nie byliśmy rozpoznawalni, to rozpoznawalne były nasze piosenki. To jest dla nas najważniejsza popularność; nie osoba, a nasza twórczość. Chociaż zdaje sobie sprawę, że akcje popularyzujące zespół bądź osobę są potrzebne dla firmy wydającej płytę, by lepiej się ona sprzedawała.
- Komponujesz, grasz na pianinie, piszesz teksty piosenek, śpiewasz, co jest w tym dla ciebie najważniejsze?
Magda Wójcik: Każdy z tych elementów jest bardzo istotny. Chociaż komponowanie i pisanie tekstów stawiam na pierwszym miejscu. Dobrze również czuję się jako aranżer, producent, to też jest przyjemna rola.
- Śpiewasz po polsku, wierna jesteś naszemu językowi?
Magda Wójcik: Myślę, że jeszcze nie przyszedł czas na to by śpiewać na przykład po angielsku. Mam jeszcze trochę do powiedzenia w polskim języku, którego lubię, który przez wielu śpiewających artystów uważany jest za trudny. Bo faktycznie on nie jest łatwy do śpiewania. Mamy w nim dużo spółgłosek twardych, które szeleszczą, które tworzą zbitkę trudnych do zaśpiewania wyrazów. W języku angielskim jest więcej samogłosek i ten głos może popłynąć, a to ułatwia śpiewanie. Bardzo lubię język polski, uważam, że jest bardzo plastyczny, bardzo dużo nim można opisać, nie dosłownie. Lubię tę niedosłowność, wszak mamy bardzo dużo ładnych wyrażeń, z których można utworzyć otoczkę wokół jakieś myśli i to wszystko ładnie zaśpiewać.
- Nie tak dawno, rok temu, cieszyliśmy się nową płytą zespołu, a tu miłe zaskoczenie, kolejna nowa płyta, skąd to przyspieszenie?
Magda Wójcik: Chce tu podkreślić, iż jest to moja pierwsza solowa płyta. Do tej pory nagrywałam tylko z zespołem. Między kolejnymi płytami zespołu Goya nasze studio stoi wolne. Żal byłoby go nie wykorzystać, a że nie mam problemu z pomysłami... Mnie nie wystarcza, że ukazuje się płyta Goyi, jest promocja, a potem niewiele się dzieje. Cały czas odczuwam potrzebę, żeby coś tworzyć, bo sprawia mi to po prostu wielką przyjemność. Napisałam kilkanaście nowych piosenek i pomyślałam sobie, że trzeba by je wydać. Nie ukrywam, że dopingowała mnie ambicja, chciałam też udowodnić, że kobieta potrafi!
- Ale czym różni się płyta zespołu Goya od płyty Magdy Wójcik. I tu i tam ta sama ciepła barwa głosu, znajome brzmienia.
Magda Wójcik: Spodziewałam się, że będą porównania i mogą być zarzuty, że to jest podobne. Z drugiej strony świadczy to też, że w zespole Goya stanowię bardzo istotną jego część. Nie ukrywam, bardzo dobrze czuję się jako osoba współtworząca ten zespół. Jednak, gdy nad płytą pracują trzy osoby, to często nawzajem stopują się w swoich oczekiwaniach muzycznych, muszą dojść do kompromisu. Tu wszystko wychodziło ode mnie i kończyło na tym, co wymyśliłam.
- Często bywasz w Gdańsku?
Magda Wójcik: Niestety, ale tylko przy okazji koncertów. Uwielbiam Gdańsk, Stare Miasto, te kamieniczki, Ratusz… Być tu i pospacerować sobie i nie spieszyć się na zaplanowane spotkanie, na koncert. To jest to, o czym marzę.
Rozmawiał: Jerzy Uklejewski
- 06/05/2010 11:38 - „Być jak Kazimierz Deyna” – przed polską prapremierą
- 05/05/2010 17:58 - „Pieszo” Teatru Wybrzeże w finale
- 27/04/2010 18:54 - Teatr Wybrzeże pojedzie do w Kalisza ze „Zwodnicą”
- 27/04/2010 18:49 - Bartosz Frąckowiak finalistą talentów radiowej „Trójki”
- 22/04/2010 23:41 - Światowy Dzień Książki
- 19/04/2010 20:49 - Wieczór autorski Jarosława Zalesińskiego
- 09/04/2010 14:26 - Wieczór autorski Jarosława Zalesińskiego
- 31/03/2010 07:00 - Gdańscy artyści nagrodzeni w Warszawie
- 31/03/2010 06:55 - Zamiast słów milczenie i refleksja
- 30/03/2010 08:11 - Święto teatru w Dworze Artusa