Posterunek Straszyn: Państwowa wizyta w sklepach z bronią

No i stało się. W chwili kiedy piszę te słowa wicepremier i szef MON Mariusz Błaszczak zatwierdził umowy na uzbrojenie z Korei Południowej; chodzi o myśliwce FA-50, czołgi K2 i armatohaubice K9. „My nie mamy czasu, musimy zbroić wojsko polskie” - podkreślił minister Błaszczak.

W kilku słowach postaram się wyjaśnić ideę zakupu broni z Korei Południowej i tu należy podkreślić, że głównym czynnikiem przy podjęciu decyzji o nabyciu tak dużej ilości techniki wojskowej z Seulu był właśnie czas. Minister Błaszczak podczas swoich wizyt w Waszyngtonie spotkał się chyba ze wszystkimi, którzy w USA są odpowiedzialni za dostawy uzbrojenia. Niestety poza zakupionymi już 250 Abramsami w najnowszej wersji M1A2 Sep v. 3 udało się pozyskać jedynie 116 używanych i stojących w magazynach (Military Sierra Depot w Kalifornii) wersjami starszymi M1A1 i M1A2 wymagających update’u i „odkurzenia” (kilka milionów USD każdy, by doprowadzić czołg do stanu używalności). Ale to i tak jak na teatr działań wojennych z Rosją Abrams nawet w starej wersjach jest optymalny. Więcej nie dało rady. Owszem Niemcy proponowali nam w ubiegłym roku budowę fabryki Rhein Metall, w której moglibyśmy produkować najlepsze na świecie i wyposażone we wszystkie rodzaje uzbrojenia (w tym do zwalczania śmigłowców) czołgi typu KF-51 Panther, ale skończyło się na wzięciu licencji budowy luf RhM-120 L/55 używanych jako działa czołgów Abrams i Leopard. Widać z Niemcami w kwestii uzbrojenia rząd uznał, że nam nie po drodze.

Siłą rzeczy zostaliśmy zmuszeni do zakupu koreańskich czołgów K2 Black Panther w wersji PL. Zamówienie na czołgi K2 podzielono na dwa etapy. W pierwszym Polska ma kupić 180 wozów – dostawy rozpoczną się jeszcze w tym roku, drugi etap to ponad 800 czołgów w standardzie K2PLi uruchomienie w 2026 roku produkcji w Polsce. Czołgi dostarczone w pierwszej fazie też mają zostać doprowadzone do standardu K2PL. Mimo wszystko koreańskie K2 bardziej przypominają przekazane Ukrainie T-91 Twardy niż amerykańskiego Abramsa czy mityczną Pantherę. Jeśli weźmie się jednak pod uwagę oceny ekspertów to Rosja nie uderzy na nas wcześniej niż za 10 lat. A wtedy będziemy mieli wojska pancerne w sile 361 Abramsów, 250 Leopardów i 980 K2PL czyli razem 1591 nowoczesnych czołgów, co robi z nas światową potęgę pancerną.

Reszta zakupów takich kontrowersji nie budzi. Koreańskie armato haubice K9 Thunder maja to samo działo co Kraby – 155 mm kaliber NATO i te samo podwozie (AHS Krab montowany jest na koreańskim podwoziu z jednym kółkiem więcej). Będzie ich w pierwszym rzucie 48 sztuk, z czego część trafi do Polski w tym roku jako uzupełnienie luki po sprzęcie przekazanym Ukrainie. Dostawy kolejnych ponad 600 haubic mają się rozpocząć w 2024 roku, od 2026 roku działa mają być produkowane w Polsce. K9 od początku będą wyposażone w polskie systemy łączności, zostaną też wpięte w zintegrowany system zarządzania walką Topaz.

Reasumując. Do 2025 r na wyposażeniu polskiej armii znajdzie się 125 Krabów i docelowo 648 K9 Thunder. Jak do tego dodamy 500 systemów rakietowych HIMARS to jeśli chodzi artylerię to nie będzie na nas mocnych. Co do 48 lekkich myśliwców FA-50, z których pierwszych 12 ma zostać dostarczonych do Polski w połowie 2023 roku, to samoloty będą skonfigurowane zgodnie z wymaganiami polskich Sił Powietrznych i wyposażone w natowski system identyfikacji swój-obcy (IFF NATO). Te maszyny są podobne do F-16 ale mniej zwrotne i lżejsze (mogą pod siedem pylonów podwiesić 4,5 tony uzbrojenia, a F-16 - 7,5t). Niestety na rynku oprócz wycofywanych z norweskich sił powietrznych F-16 (złom) innych samolotów nie było. Generalnie ostatnie zakupy uzbrojenia od Korei oceniłbym na czwórkę w pięciostopniowej skali.

Tak czy inaczej ruski będzie mógł nam, jak to się mówi kolokwialnie – skoczyć. Brakuje tylko broni atomowej. Ale przy takiej współpracy z Koreą Południową …

Andrzej Potocki