Michał Owczarczak, b. wicewojewoda pomorski z PO, przez kilka miesięcy był jednocześnie przewodniczącym rady oddziału pomorskiego NFZ i członkiem rady nadzorczej Podmiotu Leczniczego (czyli szpitala - red.) Copernicus, spółki prawa handlowego. Łączenie tych funkcji oznaczało konflikt interesów i mogło być niezgodne z prawem. - Sprawa jest ewidentna, złożę interpelacje - powiedział "Gazecie Gdańskiej" Jerzy Barzowski, szef klubu PiS w sejmiku pomorskim.
Zgodnie z ustawą o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych do zadań rad oddziałów wojewódzkich Narodowego Funduszu Zdrowia należy m.in. opiniowanie projektów planu finansowego instytucji, planów pracy, sprawozdań finansowych, monitorowanie postępowań w sprawie zawierania umów o udzielanie świadczeń oraz ich realizacji, monitorowanie sposobu wykonywania obowiązków przez świadczeniobiorców, występowanie o kontrolę realizacji zawartych umów, no i opinie w sprawach personalnych.
Do rady 3 kadencji oddziału pomorskiego NFZ M. Owczarczak trafił na mocy decyzji sejmiku pomorskiego podjętej w kwietniu 2013 ze wskazania swojego szefa, też polityka PO, Ryszarda Stachurskiego. Podczas pierwszego posiedzenia rady, 4 czerwca 2013, został wybrany jej przewodniczącym. Pełnił tę funkcję przez cała kadencję. Nową radę powoływał już w listopadzie 2016, minister zdrowia a funkcję przewodniczącego po Owczarczaku objął w grudniu 2016 Sebastian Susmarski.
Tymczasem na mocy uchwały zarządu województwa pomorskiego - Mieczysław Struk, Wiesław Byczkowski, Hanna Zych Cisoń, Ryszard Świlski - wszyscy PO i Krzysztof Trawicki (PSL) - pozbawiony po przegranych wyborach pracy na stanowisku wicewojewody, M. Owczarczak, pełniąc już funkcję szefa rady oddziału NFZ w Gdańsku, został 20 stycznia 2016 powołany do rady nadzorczej spółki prawa handlowego Podmiot Leczniczy Copernicus. Pełnił tę funkcje do odwołania w dniu 22 czerwca 2016 i wrócił do pełnienia obowiązków w radzie Copernicusa 26 października 2016, wciąż pozostając szefem rady oddziału NFZ III kadencji.
Przez kilka miesięcy były wicewojewoda i ważny funkcjonariusz PO, jej sekretarz, skarbnik, sejmowy asystent Donalda Tuska, pozostaje w oczywistym konflikcie interesów - reprezentuje bowiem spółkę, która zabiega o publiczne kontrakty w NFZ i jednocześnie kontroluje i monitoruje finanse, zamówienia i wykonywanie umów z pieniędzy otrzymanych z NFZ. Czyli w tym pracę spółki, która go wynagradza.
Tyle, że ustawa o świadczeniach zdrowotnych wyklucza łączenie tych funkcji. Artykuł 106 wskazuje kogo nie wolno powoływać do rad społecznych oddziałów NFZ. Ich członkowie nie mogą być m.in. świadczeniodawcami i pełnić funkcji w organach podmiotów pozostających w relacjach z NFZ.
Zapewniając synekurę za ok. 4 tys. miesięcznie zdymisjonowanemu wicewojewodzie, który całą skromną karierę zawodową zbudował na świadczeniu usług partyjno-politycznych, zarząd województwa pomorskiego ufundował sobie sytuację prawnie konfuzyjną. M. Owczarczak występując w dwóch wykluczających się rolach, kolizji interesów osobiście nie zauważał. Portfel bowiem miał jeden, a funkcja w NFZ nie jest komercyjna.
Wydelegowanie przez partyjnych kolegów z zarządu województwa swojego przedstawiciela w strukturach opiniodawczo-nadzorczych płatnika (NFZ) do organów beneficjenta (Copernicus) usytuowało b. wicewojewodę w niezbyt komfortowej aurze lobbysty. Legalnością tego postępowania zająć ma się opozycja, a może nie tylko ona.
Poproszony o komentarz Jerzy Barzowski, szef klubu PiS w sejmiku pomorskim, powiedział: - Można by powiedzieć, że to nic nadzwyczajnego w pomorskim układzie. Afera goni aferę. Sprawa jest ewidentna. Ciekawe, czy odpowiednie służby zareagują na ten tekst, czy będą oczekiwały na zgłoszenie. Mam wrażenie, że „dobra zmiana” do pomorskiego wymiaru sprawiedliwości dociera bardzo powoli. Choć jakieś jaskółki są. Kiedyś interpelowałem w sprawie konfliktu interesu między Teresą Kamińską a jej synem w Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Marszałek uznał, że nic wielkiego się nie stało. Teraz widzimy, że jednak sprawa jest poważna i rozwojowa. Zatrzymano kilka osób w tym syna Pani Kamińskiej. Za rządów PO było to niemożliwe. Przypomina mi się również sytuacja podczas przekształcenia szpitala w Kościerzynie, gdzie ukryto 40 mln złotych długu i zwiększono wartość nieruchomości, budynku, z 2 mln na ponad 20 mln tj. około 7000 % pomimo jego dekapitalizacji, po to żeby bilans w momencie przekształcenia był prawidłowy. Pomorscy stróże prawa uznali, że tak można. Więc u nas wszystko jest możliwe.
(gg,set)
- 10/08/2018 18:18 - Radna Wirska apeluje do Adamowicza
- 09/08/2018 21:02 - Taxi z urzędu
- 09/08/2018 18:12 - Wskaźniki rozwoju Energi w górę!
- 08/08/2018 18:08 - Ultimatum „Solidarności”
- 07/08/2018 11:38 - Związkowcy tracą cierpliwość. Spec-spotkanie „Solidarności” z premierem Morawieckim
- 05/08/2018 08:45 - Sławomir Neumann: Nie można być konkurentem wobec własnej partii
- 04/08/2018 20:02 - Odsłonięto Pomnik Żołnierzy Wyklętych
- 03/08/2018 18:02 - Gdańskie spacery
- 02/08/2018 17:50 - W PiS do Sejmiku bez rewolucji
- 01/08/2018 16:46 - Kardiolog radzi: ostrożnie w upały - więcej pijmy!