Radość śpiewania.
Według Małgorzaty Stankiewicz piosenkarką można zostać tylko na chwilę. Potem trzeba zaczynać życie od nowa. Czas najbardziej okrutny jest dla kobiet estrady, które przeceniły siłę młodości. Nie wpadła w depresję jak większość jej koleżanek po wycofaniu się z zawodu. Zrozumiała, że każdy etap życia stawia przed nią nowe zadania.
Energia i optymizm już niemal od dzieciństwa pchały ją do udziału w najrozmaitszych konkursach. Zarówno konkurs recytatorski, jak i matematyczny przyniósł jej powodzenie. Jednak najbardziej lubiła śpiewać. Śpiew kształciła pod kierunkiem Renaty Gleinert, która była wychowawczynią m.in. Ireny Jarockiej i Grażyny Łobaszewskiej. Pani Małgorzata odwołuje się do czasu, w którym sporo jeździła po kraju z Reprezentacyjnym Zespołem Marynarki Wojennej. Występowała na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu. Śpiew kochała prawdziwie, taniec również. Dlatego nie męczyły jej więc ani wielogodzinne próby, ani panująca w zespole dyscyplina. Po odejściu z zespołu rozpoczęła solowa karierę. Śpiewała z Andrzejem Zauchą, Alicją Majewską, Ryszardem Rynkowskim i Mieczysławem Szcześniakiem.
Studia wybrała raczej głowa niż sercem. Zdała na Pedagogikę. Po studiach coraz częściej zadawała sobie pytanie “ Co dalej? Czy być artystą, czy uczyć dzieci w szkole?” Fakt, że założyła rodzinę pomógł jej podjąć decyzję.
W poczuciu odpowiedzialności wybrała drugą drogę.
- Nie chciałam być korespondencyjną mamą – wyjaśnia. – Czułam, że jestem potrzebna moim córeczkom, chciałam widzieć jak dorastają.
Wkrótce odnalazła się w nowym zawodzie. Dziś jest nauczycielką, uczy dzieci jak obcować ze sztuką. Pani Małgorzata chciałaby, żeby jej podopieczni rozbudzali w sobie poczucie sensu życia. Dlatego czuje się potrzebna swoim wychowankom, umie zainteresować przedmiotem, którego uczy, porozmawiać swobodnie na wiele tematów. Nie zapomniała jednak o muzycznych pasjach. W osiedlowym klubie “ Maciuś” na Przymorzu prowadzi dziecięcy zespół, z którym występuje na okolicznościowych imprezach.
- To jest część mojego życia – wyznaje pani Małgorzata. - I nigdy nie zamieniłabym tej pracy na inną. Chociaż wymaga ona dużo cierpliwości i taktu. Najważniejsze to pamiętać o samorealizacji, o tym by dobrze czuć się w otoczeniu ludzi z którymi się pracuje. Warto większe pieniądze wymienić na uśmiech – to łatwiejsze do zrobienia bardziej cieszy, jeśli się jest zadowolonym z tego co się robi.
Prawie każde dotarcie do szczytu trzeba czymś okupić. W przypadku Małgorzaty Stankiewicz również jest to prywatność. Potrafi jednak te dwa tak różne światy łączyć. Mąż zaakceptował jej pracę, a córki mówią, że mama dała im poczucie bezpieczeństwa i nic tego nie zmieni. - Nieraz zastanawiam się, czy zatracając się w pracy nie robię czegoś ze szkodą dla moich córek. Ale staram im się dawać jak najwięcej miłości.
A Cz
- 24/12/2009 08:53 - Fundacja Dr Clown
- 09/12/2009 08:01 - Epizodyści: Germanista w reklamie
- 05/12/2009 11:04 - Nowy Port: Dzielnica z etykietką
- 04/12/2009 04:15 - Nagórska: Twarz z reklamy
- 19/11/2009 19:26 - Dom na Skraju
- 22/10/2009 09:30 - Kubuś