Teoretycznie najłatwiej miał Trefl, ale poległ wysoko z "Lejkerasmi". Najtrudniej miał Start Gdynia, ale młode nadzieje polskiej koszykówki z Mordzakiem, Wojdyłą i Andrzejewskim na czele dość ambitnie podeszły do meczu i wstydu swoim licznym fanom nie zrobiły. Ciężki mecz miało Asseco, ale sprawiło też ciężkie lanie na boisku Polpharmie, choć jeden z graczy gości chciał jednemu z graczy gospodarzy sprawić ciężkie pomeczowe lanie (bez przenośni).
Anwil Włocławek - Start Gdynia 87:55 (12:20, 27:15, 16:14, 32:6)
Anwil: Ginyard 18, Weeden 16, Jovanovic 14, Sokołowski 13, Szubarga 7, Bartosz 7, Boykin 5, Vasojevic 3, Hajric 2, Frasunkiewicz 2, Słupiński.
Start: Rothbart 17, Wojdyła 12, Andrzejewski 7, Kucharek 6, Mordzak 6, Mokros 5, Pełka 2, Kowalczyk, Jankowski, Malczyk.
W tym spotkaniu Start miał siły tylko na pierwszą połowę, później zaczęły się schody, gdyż na wyższy bieg weszli koszykarze Anwilu. A gdy zawodnicy pokroju Szubargi, Weedena, czy Ginyarda zaczynają grać na swoim wysokim poziomie, to rywal ma z reguły pozamiatane.
Ciężko powiedzieć coś więcej o meczu, którego się nie widziało, więc odsyłamy do wypowiedzi pomeczowych:
David Dedek: W pierwszej połowie graliśmy naprawdę dobrze i w obronie, i w ataku i realizowaliśmy nasze założenia przedmeczowe. Natomiast później zrobiło się osiem-dziesięć punktów różnicy i zaczęły się problemy. Zaczęliśmy grać zbyt indywidualnie, a dodatkowo pozwoliliśmy przeciwnikowi na grę szybkim atakiem i stąd tak duża przewaga na koniec. Chcę jednocześnie życzyć Anwilowi powodzenia w szóstkach.
Milija Bogicević (trener Anwilu Włocławek): Start przyjechał do Włocławka z nastawieniem, że zrobi niespodziankę, oni podeszli do meczu bardzo ambicjonalnie. My byliśmy jednak bardzo dobrze przygotowani, choć mieliśmy trochę problemów w obronie, co przełożyło się również na atak. Nie trafiliśmy także kilku rzutów spod kosza. Niemniej jednak potrafiliśmy wrócić do lepszej gry w obronie i wówczas od razu zaczęliśmy grać w ataku. W trzeciej i czwartej kwarcie istniał tylko jeden zespół. Start starał się wrócić do gry, ale my kontrolowaliśmy wszystko. Cieszę się, że prawie wszyscy zawodnicy mieli dzisiaj dobry dzień, widać energię w zespole. Chciałbym pochwalić przede wszystkim Michała Sokołowskiego, bo dał nam z ławki to, czego nam brakowało. Michał ogólnie zrobił bardzo duży postęp w sezonie.
Tomasz Andrzejewski: Nie takiego wyniku się spodziewaliśmy. Tak jak powiedział trener, pierwsza połowa wygląda nawet dobrze - graliśmy agresywnie i nie pozwalaliśmy przeciwnikowi na łatwe punkty - ale niestety druga połowa była inna. Anwil zagrał agresywniej, my nie potrafiliśmy odpowiedzieć i tak to się skończyło.
Michał Sokołowski (Anwil Włocławek): Chciałbym podziękować wszystkim za miłe słowa. Ten mecz pokazał, że bardzo dobrze bronimy zespołowo i dzięki dobrej grze w obronie możemy wrócić do gry. W górnej szóstce czeka nas jednak bardzo dużo trudnych spotkań, więc nie możemy poprzestać na tym, co gramy teraz.
Jezioro Tarnobrzeg - Trefl Sopot 92:78 (22:21, 25:22, 23:21, 22:14)
Jezioro: Przybyszewski 24, Dłoniak 20, Alexander 16, Tiller 15, Krajniewski 7, Wall 7, Long 3, Patoka.
Trefl: Looby 16, Waczyński 14, Dylewicz 13, Michalak 13, Turner 11, Harrington 5, Stefański 4, Spralja 2, Brembly, Dąbrowski.
O tym meczu można niewiele powiedzieć. Sopocianie polegli, szczególnie w ostatniej kwarcie. Nie radzili sobie w obronie, szczególnie w zbiórkach, które zdecydowanie przegrali z "Lejkersami". Główną postacią w Jeziorze jest Jakub Dłoniak, który w pojedynkę ogrywa rywali. W tym spotkaniu przyćmił go Dawid Przybyszewski. Wysoki podkoszowy Jeziora nie miał sobie równych w "trumnie" i zdobył najwięcej punktów w swojej drużynie. Wśród sopocian nie zawiódł Frank Turner, który miał 11 asyst, solidnie zagrał Waczyński, Dylewicz i Looby, choć zawodnik, który nie potrafi rzucać, zdobywa 16 punktów, to zabawna ciekawostka naszej ligi.
Przez swoją indolencję, sopocianie stracili możliwość zajęcia miejsca drugiego, które by im ułatwiło trochę życie w II etapie. Teraz czeka ich walka o czołowe lokaty w "szóstkach".
Asseco Prokom Gdynia - Polpharma Starogard Gdański 88:64 (17:23, 23:12, 22:16, 26:13)
Asseco Prokom: Zamojski 18, Witka 11, Hrycaniuk 10, Roszyk 5, Koszarek 2 - Mahalbasić 18, Ponitka 18, Szczotka 4, Śnieg 2, Pamuła.
Polpharma: McCauley, Carter, Lichodzijewski 4, Hicks, Radwański - Mirković 10, Radomski 2, Nowakowski 2, Sarzało 3, Andruskievicius 2.
To było naprawdę dobre spotkanie. Szkoda jedynie, że najniżsi dziennikarze nie mieli najlepszego widoku, przez bardzo wysokie bandy reklamowe. Na szczęście koledzy radzili sobie dzięki kurtkom, swetrom i innym rzeczom na których siadali.
Spora, bardzo głośna grupa kibiców ze Starogardu i wyposażona w wiele bębnów i trąbek ekipa fanów z Gdyni zrobili ciekawą atmosferę. Chóralne śpiewy starogardzian i tumult bębnów i trąbek gdynian wypełniły halę 100-lecia w Sopocie. Koszykarze stworzyli dobre widowisko i pełna hala mogła oglądać ciekawe i pasjonujące widowisko.
Od samego początku widać było zaangażowanie po obu stronach. jednak w pierwszej kwarcie to starogardzianie mieli trochę więcej szczęścia. Dzięki temu wyszli na kilka punktów przewagi. Jednak prowadzona przez Koszarka ekipa z Gdyni szybko odrobiła straty i na przerwę schodziła prowadząc.
Przewagę Asseco utrzymało do końca meczu, choć goście nie oddali tanio skóry. Walka na parkiecie była nie tylko sportowa, ale też doszło do niesnasek, głównie między Michaelem Hicksem i Mateuszem Ponitką. Obaj gracze dostali po "technicznym" i wszystko teoretycznie się skończyło. Gdynianie wygrali mecz i w dobrych humorach kończą sezon zasadniczy. Teraz, przed "szóstkami" zajmują trzecie miejsce.
Pomeczowe wypowiedzi:
Mindaugas Budzinauskas (trener Polpharmy Starogard Gdański): Dobry wieczór. Zawsze jest bardzo trudno przegrywać mecz, a jeszcze w taki sposób. Tu nie mamy żadnych wytłumaczeń, po prostu, oprócz dobrego początku, potem graliśmy coraz słabiej. No i taki wynik, tu jest wszystko oczywiste, że trudno coś więcej powiedzieć. Po prostu wcześniej wygraliśmy kilka bardzo ważnych meczów i nie potrafiliśmy chyba do końca skoncentrować się na tym następnym meczu. Ale myślę, że to jedna taka dobra rzecz, że teraz będziemy mieli motywacje na następny mecz. Dziękuję.
Uros Mirkovic (skrzydłowy Polpharmy Starogard Gdański): Dobry wieczór. Jak oczekiwaliśmy - trudny mecz. Patrząc na zawodników Prokomu, to jest to prawie sześciu zawodników, którzy grali w Eurolidze. Na pewno mają oni doświadczenie i grają twardo. Walczyliśmy do środka trzeciej kwarty, ale później kiedy musiało odpocząć kilku naszych zawodników, wtedy straciliśmy rytm i taka doświadczona drużyna jak Prokom skorzystała. Myślę, że to były decydujące 2-3 minuty trzeciej kwarty. Trzeba patrzeć pozytywnie, bo nie ma czasu trzymać się za głowy. Musimy zapomnieć ten mecz szybko, bo teraz idzie najważniejsza część ligi.
Andrzej Adamek: Cenne zwycięstwo dla nas. Bardzo ciężki mecz - wbrew pozorom, bo wynik chyba nie odzwierciedla chyba przebiegu tego spotkania. To spotkanie było, można powiedzieć od samego początku prawie do samego końca, walką. I Polpharma zaczęła ten mecz bardzo dobrze, widać u nich wiarę po tych ostatnich sukcesach. My troszeczkę zaczęliśmy - co widać po nas - tak jakby może obniżone morale, troszeczkę może brak wiary. Natomiast przetrwaliśmy ten najcięższy okres w trakcie spotkania i potrafiliśmy wrócić do gry, mimo tego, że w pewnym momencie przegrywaliśmy już ośmioma punktami, i dokończyć ten mecz i zwyciężyć. To dla nas bardzo ważne.
Mateusz Ponitka: Wyśmienita atmosfera. Naprawdę pierwszy raz miałem okazję grać w Hali Stulecia w Sopocie. Na pewno czuć tę historię, która kiedyś miała miejsce. Udało się wygrać dzisiejszy mecz, bardzo dla nas ważny, tak jak trener powiedział, ostatni rundy zasadniczej. 24 punkty zaliczki dla nas, aczkolwiek nie był to łatwy mecz. Na pewno do połowy trzeciej kwarty była wyrównana gra, potem troszeczkę u nas widać było może większą koncentrację, większą mobilizację. Naprawdę zabraliśmy się do ciężkiej pracy w obronie, co pozwoliło nam na łatwe punkty w ataku i na taką trochę swobodniejszą grę. To doprowadziło do takiego stanu rzeczy, jakim zakończył się mecz.
Niestety po konferencji prasowej doszło do skandalu. Michael Hicks chciał wyjaśnić meczowe niesnaski z Mateuszem Ponitką, ale w bardziej brutalny sposób. Rzeka wulgaryzmów i gróźb ze strony Amerykanina na szczęści spłynęła po młodym gdyńskim koszykarzu jak po kaczce i nie doszło do rękoczynów, gdyż Hicksa zatrzymali koledzy z drużyny. Wielki uznanie dla Ponitki, który nie dał się sprowokować w czasie meczu i po nim. Z drugiej strony zachowanie zawodnika Polpharmy było bardzo naganne i liga powinna się tym zająć.
Nie znamy jeszcze dokładnego terminarza, ale według regulaminu TBL, pierwsze mecze mają by już w czwartek 14 marca, a w nich Asseco podejmie Czarnych, Trefl Turów, a Start jedzie do Tarnobrzega. Jednak w naszej lidze wszystko jest możliwe...
FA
- 10/03/2013 13:30 - Filmowy motywator dla biało-zielonych
- 10/03/2013 12:56 - Darmowa SKM-ka na mecz z Koroną
- 10/03/2013 12:47 - Powołanie do kadry dla Łukasza Kacprzyckiego i Wojciecha Zyski
- 09/03/2013 16:15 - Arka inauguruje wiosnę zwycięstwem w Poznaniu
- 09/03/2013 16:01 - Atom Trefl w finale Pucharu Polski
- 09/03/2013 13:59 - Rafał Janicki i Michał Szromnik w kadrze do lat 21
- 09/03/2013 13:55 - Poprawić bilans meczów z Koroną Kielce
- 08/03/2013 20:48 - Drugie miejsce juniorów Lechii w Katowicach
- 08/03/2013 19:56 - Kadra Arki na mecz z Wartą Poznań
- 08/03/2013 19:52 - W sobotę Arka zagra z Wartą Poznań