Polscy koszykarze polegli z kretesem w pierwszym meczu eliminacji do Eurobasketu 2013 w Słowenii. Lepsi od nich okazali się zawodnicy z Beneluksu, którzy zaprezentowali głównie twardą obronę, ale też byli skuteczniejsi od Polaków.
Polska - Belgia 57:64 (21:17, 12:16, 7:16, 17:15)
Polska: Marcin Gortat 23, Łukasz Koszarek 12, Michał Ignerski 8, Przemysław Zamojski 3, Dardan Berisha 0 - Adam Waczyński 3, Robert Skibniewski 2, Damian Kulig 2, Mateusz Ponitka 2, Piotr Pamuła 0, Jakub Wojciechowski 0
Belgia: Van Rossom 13, Mukubu 11, De Zeeuw 11, Beghin 10, Tabu-Eboma 6, Gillet 5, Driesen 4, Muya 3, Iarochevitch 1, Moors 0, Marnegrave 0
Polacy po dobrym początku spotkania szybko osiedli na laurach. Po chaotycznym początku przyszło kilka zmian u Polaków. Dobrze w mecz wszedł Adam Waczyński, który popisał się dynamiczną akcją 2+1 i mogło się wydawać, że zawodnik Trefla zagra dobre zawody, ale później trener o nim zapomniał. Generalnie w zespole trenera Pipana nieźle grał jedynie Marcin Gortat, który i tak nie był z siebie zadowolony. Polscy koszykarze nie grali takiej koszykówki, do jakiej przyzwyczaili nas w meczach przygotowawczych do tych eliminacji. Zupełnie nie leżała „trójka”, nie szło w obronie, skuteczność nawet pod koszem była słaba. Belgowie nie grali jednak tak dobrych zawodów, żeby Polacy choć do przerwy, dotrzymywali im kroku. Wtedy był remis po 33.
Po przerwie bardzo liczna (ok. 7 tysięcy) widownia oglądała już kopanie leżącego w wykonaniu Belgów. To trzeba podkreślić. Belgowie nie grali super zawodów. Byli solidni, ale nie był to szczyt ich koszykarskich możliwości. W trzeciej odsłonie, którą wygrali 16:7, ustalili praktycznie wynik. Polakom w ostatniej odsłonie nie szło zupełnie, podobnie jak w całej drugiej połowie. Potwierdzeniem słabości, była pierwsza „trójka” Biało-czerwonych, którą trafił Łukasz Koszarek na około 3 minuty przed końcem spotkania. Polacy ostatecznie przegrali 57:64.
Nie można jednak aż tak negatywnie nastawiać się do tego spotkania. To był mecz słaby, w którym nic nie szło. Jednak wystarczyło trafić kilka punktów z otwartych pozycji, które były, a mecz mógł skończyć się inaczej.
Po meczu powiedzieli:
Eddy Casteels: To wspaniałe uczucie wygrać z Polską i w dodatku na jej terenie. W naszym kraju nazywają nas belgijskimi lwami i faktycznie, w tym spotkaniu zagraliśmy jak lwy.
Guy Muya: To był trudny mecz. My zagraliśmy twardo w obronie i zespołowo w ataku. O naszym sukcesie zadecydowała głównie trzecia kwarta, w której znakomicie spisywaliśmy się w defensywie i pozwoliliśmy zdobyć w niej Polakom zaledwie siedem punktów.
Ales Pipan: Gratuluję Belgom wygranej, na którą absolutnie zasłużyli. To był z pewnością nasz najgorszy mecz w ostatnich miesiącach. Dopiero rozpoczęliśmy eliminacje i musimy zrobić wszystko, aby taka porażka już więcej nam się nie przydarzyła. Fatalnie spisywaliśmy się szczególnie w ofensywie, gdzie funkcjonował właściwie jeden zawodnik, czyli Marcin Gortat. Nie walczyliśmy również w defensywie, popełniliśmy za dużo strat i spudłowaliśmy wiele otwartych rzutów. W takiej sytuacji trudno wygrać mecz. Muszę jednak jeszcze raz go obejrzeć, aby wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Marcin Gortat: Nie wiem co powiedzieć. Chyba po raz pierwszy zabrakło mi słów, aby skomentować przegrane spotkanie. Zdobyłem, co prawda, najwięcej punktów w naszej drużynie, ale uważam, że zagrałem słaby mecz. Popełniłem dwa taktyczne błędy w obronie, a w ataku zacząłem wymyślać oraz kombinować i nie grałem swojej prostej koszykówki. Zawiodłem jako lider, bo nie poprowadziłem drużyny do zwycięstwa i nie byłem wzorem dla innych naszych zawodników. Nie ulega wątpliwości, że tak nie można grać. Występując z orzełkiem na piersiach trzeba dać z siebie wszystko. Nie można mieć pretensji do trenera, bo on sześć razy przeanalizował z nami grę Belgów i nakreślił, co mamy robić na boisku. Nie wiem jak koledzy, ale ja po tym meczu już nie czuję, że Polska jest faworytem tej grupy.
Filip Albertowicz
PS. Na cały osobny artykuł zasługuje organizacja tego spotkania. Robienie ciągłych kółek, bo tu „nie wolno”, a tam „zabronione” (wszystko odgradzała taśma, która przy odrobinie dobrej woli i pomyślunku mogłaby zniknąć). Trybuna prasowa była źle usytuowana, gdzieś po boku, a na minutę przed przerwą i końcem meczu ktoś „mądry” kazał części dziennikarzy zasłonić widok na boisko „tunelem” dla zawodników. I nie można zapomnieć, że część panów ochroniarzy (wymaganej ustawowo „służby porządkowej” i „służby informacyjnej” nie było) była bardzo nieuprzejma i nie potrafiła pomóc zainteresowanym, a po to oni są. Szkoda, bo PZKosz nie powinien robić sobie złego PR.
Swoją drogą ciekawe, czy ktoś oglądał ten mecz w TV… Czy jednak wybrali nasze piłkarzyny…
FA
- 17/08/2012 17:03 - List otwarty kibiców gdańskiego żużla
- 17/08/2012 12:34 - Asseco się wzmacnia
- 17/08/2012 12:32 - KH Gdańsk z licencją na grę w I lidze
- 16/08/2012 18:58 - XII sezon Red Box w Trójmieście już wkrótce!
- 16/08/2012 12:16 - Składy na mecz Lotosu Wybrzeże z Unbaxem
- 15/08/2012 22:22 - Eliminacje ME koszykarzy. Belgia lepsza w ERGO Arenie - wynik
- 15/08/2012 21:52 - Pamuła: Jesteśmy zwarci i gotowi
- 15/08/2012 21:40 - Musila najszybszy w XVIII Energa Maratonie "Solidarności
- 15/08/2012 15:34 - Koszykarze walczą o mistrzostwa
- 15/08/2012 15:26 - Finał IMP w Zielonej Górze LIVE