Sopoccy urzędnicy usiłują zamknąć procesy społeczne w z góry ustalonych formach, tak by mieszkańcy nie zaskoczyli ich nowymi pomysłami, a wszelkie żądania nie wychodziły poza ramy odpowiednich schematów i wariantów postępowania.
Dlatego trudno im pojąć, że Budżet Obywatelski (BO), w którym Sopot dzierżył palmę pierwszeństwa (wprowadzając jako pierwszy w Polsce to rozwiązanie) nie jest celem samym w sobie, ale jedynie krokiem w kierunku ustanowienia systemu partycypacji mieszkańców w procesach decyzyjnych dotyczących całego miasta, a nie tylko około 1 procenta rocznego budżetu gminy (czyli ok. 4 milionów złotych z ponad 300-milionowej kwoty).
Wygląda na to, że kiedy w Sopocie wprowadzono Budżet Obywatelski zupełnie odmienne były oczekiwania oddolnej organizacji, która zaproponowała to rozwiązanie (Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej), niż oczekiwania radnych czy prezydenta miasta. Budowanie więzi społecznych, które rodzą się podczas wspólnych rozważań nad projektami dla miasta, nigdy nie stało się ważnym elementem działań Urzędu Miasta Sopotu, który skoncentrował się na rywalizacji z innymi miastami co do ilości wniosków składanych przez mieszkańców w corocznych edycjach Budżetu Obywatelskiego. Nie zwracano już nawet większej uwagi na jakość projektów. W sopockim BO zaczęły dominować naprawy chodników, które jakkolwiek potrzebne, nie należą do właściwych przedmiotów projektów wynikających z obywatelskiej aktywności, lecz raczej są skutkiem urzędniczej indolencji.
Zbieranie podpisów pod projektem całodobowej opieki lekarskiej w Sopocie do Budżetu Obywatelskiego
Mieszkańcy zostali praktycznie wyłączeni z procesu przygotowania BO; ulotki, plakaty i spotkania są przygotowywane przez urzędników bez udziału mieszkańców. Trudno mówić o inkluzywności, gdy mieszkańcy nie są włączeni do debaty publicznej, nie dyskutują o ogólnych priorytetach tylko np. o schodkach, które powinny już dawno być naprawione w ramach rutynowych remontów miejskich.
Budżet Obywatelski w założeniu powinien tworzyć przestrzeń do dyskusji o polityce miejskiej, pozwalać nie tylko na deliberację ale też na konflikt, na wyrażanie odmiennych wizji miasta. Uczestnicy procesu powinni być równorzędnymi partnerami: nikt nie powinien być uprzywilejowany. Z czasem mieszkańcy powinni, dzięki BO, poczuć współodpowiedzialność za miasto. Takie były szczytne założenia przyświecające wprowadzeniu tej instytucji, które nie zostały w Sopocie zrealizowane.
Skoro jednak nie w etapie przygotowawczym, to przynajmniej w fazie oceny merytorycznej mieszkańcy chcieliby mieć decydujący głos. Wiceprezydent miasta Marcin Skwierawski twierdzi wszakże, że "jeśli chodzi o weryfikację wniosków, to zajmuje się nią komisja rady miasta, w której zasiadają przedstawiciele mieszkańców, bo to radni są przecież ich przedstawicielami." Jak widać, wiceprezydent nie pojmuje (lub nie chce pojąć...) znaczenia demokracji bezpośredniej. W Sopocie przydaliby się przedstawiciele organizacji pozarządowych z prawem głosowania w komisji rady miasta zajmującej się BO, chociażby po to, żeby przeciwstawić się wykorzystywaniu przez radnych projektów BO w kampanii wyborczej. Albo arbitralnym działaniom prezydenta, który "dorzuca" środki na projekty, które szczególnie przypadają mu do serca. O BO powinni decydować mieszkańcy, a nie urzędnicy lub władze miasta. W Sopocie BO, propagowany przez zwolenników włączania mieszkańców w zarządzanie miastem może niedługo zostać tylko pustym hasłem wykorzystywanym w starych trybach gierek politycznych i urzędniczej papierologii.
Małgorzata Tarasiewicz
- 26/07/2018 18:35 - Dlaczego Sopot nie ma atrakcyjnych sklepów?
- 22/07/2018 08:17 - Nielegalny parking w Sopocie rozpoczyna działalność
- 20/07/2018 18:35 - W Sopocie jak w Dubaju? Jakubiak odpowiada Skwierawskiemu
- 10/07/2018 17:14 - Gruby portfel Karnowskiego - krocie z lotniska
- 06/07/2018 17:36 - Co knuje Karnowski? Zarząd SKT ujawnia obłudę prezydenta...
- 03/07/2018 14:04 - Mężczyzna, kobieta i wszystko co pomiędzy
- 25/06/2018 17:59 - Małgorzata Tarasiewicz w Parlamencie Europejskim: #WomenForEurope z Sopotu
- 22/06/2018 16:31 - TENIS: Sopot Open zamiast Sopotgate
- 15/06/2018 12:09 - Pismo SKT do ministra Jakiego: Anatomia meczu z Karnowskim
- 04/06/2018 10:03 - Sopockie wydmuszki