W stagnacji

Drukuj

altRozmowa z Tadeuszem Zdunkiem, właścicielem salonów Renault Zdunek i BMW Zdunek
- Jaki był rok 2009 dla pomorskiej motoryzacji, dla rynku motoryzacyjnego?
Tadeusz Zdunek: Nie był to najgorszy rok jak się patrzy na statystyki sprzedaży. Spadki były niewielkie. Trzeba sobie jednak szczerze powiedzieć, że ratował większość firm reexport do Niemiec. W naszej firmie, Renault, wszystkie, nawet najstarsze, modele, które stały na placu, zostały wykupione przez Niemców. 


- Kryzys, o którym tyle się mówiło wpłynął na sprzedaż samochodów?
Tadeusz Zdunek: Kryzys nie miał żadnego wpływu, dlatego, że reexport generował wysokie marże, które pozwoliły nam pokryć to co straciliśmy na mniejszej sprzedaży na rynku wewnętrznym. 


- Jaki był miniony rok dla sportu motorowego na Pomorzu?
Tadeusz Zdunek: Moim zdaniem nie za dobry. Nasi żużlowcy, mimo, że mieli dość mocny skład spadli z ekstraligi do pierwszej ligi. A sport motorowy w Gdańsku żyje głównie poprzez żużel. Z tego względu nalezy uznać rok 2009 za niebyt dobry. Ale odbył się Rajd Lotosu, który organizuje Leszek Orski. Jest to jedna z ważniejszych imprez w Polsce. Był bardzo dobrze zorganizowany, dobrze wypadł. Trasy były bardzo ciekawe. Jeżeli patrzymy na inne sporty, wyścigówki, to był udany rok. Globalnie patrząc, szczególnie organizacyjnie, nie był to zły rok. Jeżeli kierowców bierzemy to mamy ich w Gdańsku niewielu, bie nie ma sponsorów, którzy byliby gotowi wyłożyć dosyć znaczne pieniądze na wynajem motocykli lub samochodów niezbędnych do startów. 


- Skąd bierze się słabość sportów motorowych na Pomorzu? Poza żużlem zawodnicy sportów motorowych praktycznie nie są znani.
Tadeusz Zdunek: Taka jest niestety prawda. Odczuwam to samo od wielu lat. Każdy artykuł na temat sukcesów mojego syna w prasie był praktycznie wywalczony. Było wielkim zaskoczeniem, szczególnie dla działaczy gdańskich, że w plebiscycie na najpopularniejszego sportowca zajął trzecie lub czwarte miejsce sportowiec, który w Gdańsku nie był za bardzo znany. Z kolej startując w Człuchowie gdzie na zawody motocrossowe przychodzi po 7-8 tysięcy widzów był bardzo znany. Był bardziej znany w Słupsku, Koszalinie niż w mieście, w którym się urodził i mieszkał. 


- Jakie są plany sportowe Teamu Zdunek na przyszły rok? Chodzi mi o najmłodsze pokolenie.
Tadeusz Zdunek: (śmiech) Rozumiem, że chodzi o mojego wnuka. Jest chyba najmłodszym wicemistrzem Polski w dziejach polskich sportów motorowych. W wieku ośmiu lat zdobył tytuł wicemistrza Polski w motocrossie. Wygrywa ze wszystkimi Belgami, Holendrami, z których rejonów motocross się wywodzi. W przyszłym roku mimo, że ze względu na wiek i budowę fizyczną powinien startować w niższej klasie, przechodzimy do klasy wyższej. Uważamy, że nie ważne sa kolejne tytułu, ale jego rozwój. 


- Jakie pana zdaniem są prognozy dla branży samochodowej na rok 2010?
Tadeusz Zdunek: Właśnie o tym przed chwilą dyskutowałem. Od 10 lat jest stagnacja w branży samochodowej. Od 10 lat sprzedajemy na poziomie 300 tysięcy samochodów w skali roku. To niewiele. Pamiętam prognozy z lat dziewięćdziesiątych, gdzie mówiło się,  że w 2010 roku w Polska będzie milionowym rynkiem. Milionowym jest, ale w samochodach używanych, a nie milionowym w samochodach nowych. Przepisy, które obowiązują wręcz preferują samochody używane, powodują, że samochody nowe sprzedają się bardzo ciężko. Ta branża jest cały czas w stagnacji. Moim zdaniem inwestorzy również nie przychodzą do Polski tak jak według mnie powinni. Zakłada się, że powinno się sprzedawać na rynku około 30 procent produkowanych samochodów. W polskim przypadku powinno to być 300 tysięcy, bo produkujemy milion samochodów. Na rynku wewnętrznym sprzedaje się zaledwie kilka procent. To też na pewno hamuje inwestorów przed wejściem na ten rynek. Wina leży głównie w przepisach, które nie związują auta z ekologią. Na zachodzie to normalne, że im starszy samochód to opłaty są wyższe. I w końcu nie opłaca się trzymać samochodu, bo podatki, opłaty są tak wysokie, że bardziej się opłaca kupić nowy samochód. My jesteśmy śmietnikiem Europy. Ściąga się do nas wszystko co tam przeznaczone jest na złom. Myślę, że 95 procent Polaków nie wjechałoby do centrum Berlina, bo ich samochody nie spełniają norm ekologicznych, które tam zabraniają wjazdu.
Rozmawiał Tomasz Łunkiewicz

Newer news items:
Older news items: