Pomorska Lewica: Liczyliśmy na więcej

Drukuj

altRozmowa z Jackiem Kowalikiem, posłem SLD z Pomorza, przewodniczącym pomorskiego SLD

- Jak pan ocenia wyniki jakie SLD uzyskało w województwie?
Jacek Kowalik: Jestem szczególnie usatysfakcjonowany jeżeli chodzi o wyniki wyborów do Sejmiku Województwa Pomorskiego. Nie ukrywam, że liczyliśmy na więcej – przynajmniej jeden mandat z każdego okręgu wyborczego. Stanęło jednak na trzech mandatach. Pan Krzysztof Andruszkiewicz z Gdańska otarł się o włos od mandatu, ale mam przekonanie, że ci radni reprezentujący SLD nie będą tylko twardą opozycją negującą wszystkie działania marszałka województwa, ale włączą się twórczo w rozwiązywanie konkretnych spraw dla dobra całego Pomorza. Są dobrze przygotowani merytorycznie, jak również politycznie. Szkoda, że ten nasz pomorski sejmik został tak jednostronnie upolityczniony. Klasyk na pewnym bilbordzie pisze: „bądźmy z dala od polityki, budujmy szkoły, przedszkola, mosty”. Tu się jednak okazuje, że polityka wkroczyła bardzo mocno do naszego województwa przez porozumienie pana Tuska i Pawlaka, co spowodowało, że tylko te koalicje osiągnęły zwycięstwo w prawie wszystkich sejmikach.

- Rozmawiamy o wynikach do sejmiku wojewódzkiego, natomiast które wyniki w terenie są najbardziej satysfakcjonujące dla pana jako przewodniczącego?
Jacek Kowalik: Na pewno dwa wyniki są tutaj godne podkreślenia. Co prawda dwaj kandydaci nie szli do tych wyborów pod szyldem SLD, ale są funkcyjnymi członkami partii. Mam tutaj na myśli pana prezydenta Edmunda Stachowicza w Starogardzie Gdańskim i pana prezydenta Macieja Kobylińskiego w Słupsku. Mamy również swoich przedstawicieli w Sztumie, w Miastku jak również w kilku innych samorządach, ponadto bardzo dobre wyniki osiągnęliśmy w samorządzie powiatowym na przykład w Kwidzynie, gdzie poparło nas 30 procent wyborców.

- Jeżeli mówimy o Pomorzu, to nie sposób nie wspomnieć o Trójmieście. Jak pan ocenia pan wynik partii w Gdańsku, Sopocie i Gdyni?
Jacek Kowalik: Nie ukrywam, że jest on tutaj gorszy, ale wynika to przede wszystkim z dominacji Platformy Obywatelskiej na tym terenie. Niestety, w tych wyborach tak jest, że ta polityka centralna, wojewódzka przekłada się na politykę samorządową w dużych miastach, czego przykład widzimy w Trójmieście. Bardzo ubolewam nad tym, że ministrowie PO, którzy rzekomo nie wspierali tej kampanii cały czas podkreślają, że ważne jest przełożenie na sejmik, na rząd, bo to przekłada się potem na wykorzystanie środków unijnych. Uważam, że żaden samorząd nie powinien być oceniany przy przedkładaniu projektów na dofinansowanie różnych inwestycji przez pryzmat polityczny, ale czasami można odnieść przeciwne wrażenie.

- Porozmawiajmy o Gdańsku. Tutaj sytuacja jest specyficzna. Chociaż nikt nie oczekiwał zwycięstwa Krzysztofa Andruszkiewicza, to w kuluarach mówiło się, że SLD mogło liczyć na większą liczbę radnych niż tylko jedna osoba. Jedyna wprowadzona radna nie należy jednak formalnie do SLD. Jak będzie wyglądała współpraca kierownictwa partii z Jolantą Banach?
Jacek Kowalik: Pani Jolanta Banach startowała z list SLD. Na pewno utożsamia się z naszym programem. Jej ogromne doświadczenie predestynuje ją również do tego żeby sprawy mieszkańców Gdańska załatwiać na poziomie lokalnym. Myślę, że na pewno nasza współpraca będzie się układać dobrze. Ubolewam tylko nad tym, że metoda d'Hondta tych którzy mają niższe wyniki pozbawia głosów, natomiast dowartościowuje zwycięzców. Gdyby liczenie głosów odbywało się inną metodą moglibyśmy liczyć na trzy lub cztery głosy w radzie. Cieszy mnie natomiast kampania prowadzona przez pana Andrzej Różańskiego w Gdyni i Tomasza Bojara-Fijałkowskiego w Sopocie, gdzie było bardzo trudno zawalczyć o głosy. To dobrze, że lista w Sopocie powstała i zebrała się grupka młodych ludzi, których zaangażowanie zaowocuje na pewno naszą obecnością w Radzie Miasta Sopotu za cztery lata.
Rozmawiał Tomasz Wrzask


Inne artykuły związane z:
Related news items:
Newer news items:
Older news items: