Dziennikarz, kucharz, smakosz dobrej kuchni i koneser wina. Autor książek kulinarnych. Robert Makłowicz przez kilka lat wprowadzał nas w arkana sztuki kulinarnej w telewizyjnym programie "Podróże kulinarne Roberta Makłowicza". Obecnie z równym wdziękiem komentuje poczynania polskich polityków w programie " Drugie śniadanie mistrzów" w TVN 24.
- Co pan uważa za ciekawsze gotowanie czy komentowanie bieżących wydarzeń politycznych?
Robert Makłowicz: Gotowanie jest bardziej interesujące. Przepis to nie tylko instrukcja wykonania potrawy, ale przede wszystkim zapis, z którego można odczytać zmiany granic. Gotowanie to wielkie wyzwanie, jeśli po jakimś czasie widzę, że coś mi wyszło, czuję się naprawdę zadowolony.
- Najbardziej zaskakująca opinia, jaką słyszał pan o sobie?
Robert Makłowicz: Ludzie, którzy mnie nie znają często uważają, że jestem nieprzystępny i zarozumiały. Wiele razy zdarzyło mi się słyszeć, że po bliższym poznaniu zmieniali o mnie zdanie.
- Czy ma pan poczucie humoru?
Robert Makłowicz: Tak sądzę, jak większość ludzi. Jeśli coś nas bardzo obchodzi, jeśli jesteśmy przewrażliwieni na jakimś punkcie, wtedy tracimy poczucie humoru. A wówczas najbardziej go nam potrzeba.
- Czy jest coś, czego nigdy by pan nie zrobił?
Robert Makłowicz: Jest mnóstwo takich rzeczy. Na pewno nie zabiłby nikogo.
- Co dla pana jest najważniejsze w życiu?
Robert Makłowicz: Trudno powiedzieć w kilku słowach, ale najważniejsze dla mnie to miłość i uczciwość.
- Czym dla pana jest sukces?
Robert Makłowicz: Uważam, że sukces to zrealizowanie marzeń, a przede wszystkim wewnętrzny spokój.
- Czy jest pan szczęśliwym człowiekiem?
Robert Makłowicz: Generalnie jestem człowiekiem szczęśliwym. Byłbym bluźniercą, gdybym powiedział, że nie jestem szczęśliwy. Aczkolwiek ciągle brakuje mi pewnych elementów do pełni szczęścia. I dobrze, bo inaczej nie miałbym do czego dążyć.
- Czego nie lubi pan w ludziach?
Robert Makłowicz: Nie cierpię chamstwa, gburowatości i prostactwa.
- Jakie cechy charakteru najbardziej pan ceni?
Robert Makłowicz: Uczciwość i lojalność. Lubię ludzi z odrobiną fantazji i pozytywnym nastawieniem do życia. Denerwują mnie ludzie, którzy nieustannie narzekają.
- Jak spędzi pan Święta i Nowy Rok?
Robert Makłowicz: Z rodziną
- Z czym kojarzy się panu Boże Narodzenie?
Robert Makłowicz: Z opłatkiem, zimą i śniegiem
- A choinka i prezenty?
Robert Makłowicz: Prezenty w naszym domu zawsze były tylko dodatkiem do świąt. Najwspanialszym prezentem jest to, że możemy razem siąść przy stole, pogadać, pośpiewać z najbliższymi. U nas przez całe święta w ogóle nie ogląda się telewizji. To taki nasz "rodzinny” zwyczaj
- Na stole jest 12 potraw?
Robert Makłowicz: Dwunastu potraw nie ma. Jest natomiast karp po żydowsku, karp smażony, jakaś inna ryba, na przykład sandacz albo szczupak, jest barszcz kiszony domowo, z uszkami. Jest strudel z jabłkami, jest kutia. Bywają pierogi z kapustą i grzybami, gołąbki z kaszą gryczaną i grzybami. Jest kompot z suszu, makowiec. Pijemy też dobre wino. Jak zjemy zaczynamy śpiewać kolędy. A po kolacji idziemy na pasterkę.
- Czego nie powinno zabraknąć na świątecznym stole?
Robert Makłowicz: Myślę że strudla z jabłkami, bez niego bożonarodzeniowy stół jest dziwnie pusty.
- Czy mógłby pan podać dla naszych czytelników przepis na świąteczny strudel?
Robert Makłowicz: Oczywiście. Ciasto: 250 gram mąki, łyżka oliwy, jajko, łyżeczka octu winnego, szczypta soli, 100 gram masła do zapiekania ciasta, 50 gram cukru pudru do jego posypania. Nadzienie: 750 gram jabłek, 30 gram rodzynek, pół łyżeczki cynamonu, 80 gram bardzo drobnej bułki tartej, 50 gram masła, 40 gram cukru. Przesianą mąkę wysypujemy na stolnice, wlewamy rozbełtane jajko, oliwę i ocet, dodajemy sól i, dolewając letniej wody, zagniatamy dość miękkie ciasto, wolniejsze niż na pierogi. Wyrabiamy ciasto tak długo, aż zacznie odchodzić od deski, a na jego powierzchni ukażą się pęcherzyki powietrza. Następnie formujemy z ciasta kulę, kładziemy ją na omączonej stolnicy, przykrywamy wygrzaną miską i zostawiamy na godzinę. Na stole rozkładamy czysty obrus, oprószamy go mąką, a pod obrus wkładamy talerz obrócony do góry dnem. Ciasto lekko rozwałkowujemy, kładziemy na obrusie (na talerzu) i omączonymi rękami wyciągamy ku sobie. Grubsze końce ciasta, zwisające poza stół, obcinamy nożyczkami. Wyciągnięte ciasto zostawiamy do lekkiego przeschnięcia. Na bułkę nakładamy jabłka z rodzynkami. Następnie, pomagając sobie obrusem, zwijamy ciasto w rulon. Końce rulonu zaginamy pod spód. Ciasto układamy w kształcie ślimaka na blasze posmarowanej masłem. Polewamy je stopionym masłem, wstawiamy do gorącego piekarnika i pieczemy 30 minut, od czasu do czasu skrapiając masłem. Upieczony strudel kroimy na kawałki, posypujemy cukrem pudrem i podajemy. Przygotowanie tego ciasta nad ciastami wymaga wiele cierpliwości, ale już pierwszy kęs wynagrodzi cały wysiłek.
- Gdyby to było możliwe zmieniłby pan coś w swoim życiu?
Robert Makłowicz: Pewnie chciałbym coś zmienić. Może zamieszkałbym na południu Europy, ale na pewno chciałbym mieś gaj oliwny.
Rozmawiała Anna Czajkowska
< Poprzednia | Następna > |
---|
- 15/01/2011 10:18 - Przyczyną awarii wyłącznie warunki atmosferyczne
- 13/01/2011 19:10 - Cięcia budżetu w Urzędzie Pracy: Mniej aktywnie, albo tańsze działania
- 13/01/2011 18:31 - Marta Kaczyńska: Jako społeczeństwo zostaliśmy oszukani
- 07/01/2011 18:43 - Wciąż odczuwamy skutki kryzysu
- 07/01/2011 18:38 - Dramatyczny efekt łączny
- 23/12/2010 19:30 - Święta nie mają reguł
- 21/12/2010 22:20 - Przed Pomorzem otwiera się szansa
- 17/12/2010 20:01 - Aktywni wbrew trudnościom
- 11/12/2010 14:38 - Pomorska Lewica: Liczyliśmy na więcej
- 25/11/2010 18:13 - Nie najgorzej, ale bez satysfakcji