Kiedy dostałem zaproszenie na spotkanie z Anną Sobecką, autorką wspomnień o Andrzeju Waśkiewiczu, doskonale wiedziałem, że idę na spotkanie z żoną poety, ale i doskonałego krytyka literackiego, edytora i felietonisty. Bez specjalnego wytężania pamięci przypomniałem sobie jego sylwetkę wysokiego, szczupłego mężczyzny, którego pamiętam, tak jakbym widział go wczoraj.
Od śmierci Andrzeja minęło prawie 6 lat, ale wyraźnie widzę go przemykającego korytarzem naszej redakcji. Specjalnie nie zajmował nikomu czasu. Przynosił swój cotygodniowy felieton i tyle go było widać. Jego postawa często wywoływała we mnie pewne zakłopotanie, spotkanie i rozmowa z nim, zmieniała na chwilę moje postrzeganie świata. Nagle czułem, że przybieram jego sposób zachowania, czułem, że staję się spokojniejszy. Jego sposób oddziaływania, zwalniał jak w zatrzymywanym kadrze moje obroty. Był wyjątkową osobowością, przytłaczał wiedzą, wrażliwością, inteligencją, ale też zauważyć można było pewną nieporadność życiową, która w moich oczach dodawała jego osobie jeszcze większej tajemniczości.
O lewej: Anna Sobecka i Grażyna Bral
Od początku lat 90. pisał dla naszej redakcji felietony. Na początku jak przypomniała mi Ania, pod znamiennym tytułem „W epoce zamętu”, później pod jeszcze trafniejszym „Tam-tamy globalnej wioski”. Dziś po 25 latach spokojnie moglibyśmy bez specjalnych skrótów oddawać je do druku i trudno by o trafniejsze refleksje. Jego wrażliwość na krzywdę ludzką i koloryt słowa podzielała cała grupa znakomitych polskich felietonistów piszących wówczas dla naszej redakcji - redakcji „Głosu Wybrzeża”. Gazety za która dzisiaj tęsknimy, gazety, którą w pysku niósł pies. Nie ma już takiej gazety, nie ma już takich felietonów, nie ma już takich psów, i melodia zaciera się w pamięci. W części klimat tamtej melodii udało się uratować w „Gazecie Gdańskiej” w której Andrzej również publikował swoje „tam-tamy”. Dziś pojawili się młodzi felietoniści, gatunek nie umiera, ale już to nie to samo, już inne sprawy się liczą. Przypomnę, że obok Andrzeja w piątki mogliśmy czytać felietony Lucyny Legut, Arama Rybickiego, Macieja Łętowskiego, Mieczysława F. Rakowskiego, Longina Pastusiaka, Dariusza Filara, Dariusza Szymczychy, Andrzeja Urbańskiego, Marka Prusakowskiego i Marka Formeli i komu to przeszkadzało? Znacznie zubożyliśmy przestrzeń kultury Wybrzeża o lewicową wrażliwość. Teraz po latach wiele osób które przyłożyły do tego swoją rękę bardzo żałuje.
Anna Sobecka dziennikarka publicystka, tłumaczka literatury białoruskiej przede wszystkim żona Andrzeja w publikacji o swoim mężu przypomniała tę niesamowitą postać, znakomitego poety, laureata wielu konkursów poetyckich, laureata w roku 2007 nagrody im. Jarosława Iwaszkiewicza, otrzymanej za całokształt dorobku twórczego w dziedzinie poezji i krytyki literackiej. Promocja książki „Andrzej K. Waśkiewicz we wspomnieniach” poprowadzona przez Grażynę Bral, dziennikarkę mediów Wybrzeża i poetkę, miała bardzo interesujący przebieg, odsłaniający w rozmowie z autorką publikacji twórczość Andrzeja jako poety, publicysty, ale także męża, ojca, cichego, szlachetnego, po prostu porządnego człowieka i oryginalnego literata.
Stanisław Seyfried
- 22/03/2018 19:14 - Prezydent RP docenił walczących z atakami żywiołów
- 21/03/2018 15:51 - Kazimierz Koralewski: Polityczna polemika w historycznej obwolucie
- 20/03/2018 20:04 - 24. Targi Akademia
- 20/03/2018 15:42 - Rodzina Ulmów w Muzeum II Wojny Światowej
- 19/03/2018 18:56 - Gdańskie święto książki za nami, czytelnicy już czekają na kolejne
- 18/03/2018 19:11 - Cztery lata i co dalej? Szansa na skruszenie gdańskiego układu - w listopadzie 2018 r.
- 17/03/2018 12:05 - SP 47 zwycięzcą 6. edycji turnieju "Szumiące Zabawy"
- 16/03/2018 15:40 - Odeszła Zofia Polasińska Tee
- 16/03/2018 07:52 - Krzysztof Piekarski: Manewrowanie elektoratem
- 14/03/2018 21:41 - Tramping w magistracie - od Porto do Pekinu