W pierwszej połowie Lechii można było bić brawo. W drugiej często chciało się ją wygwizdać. Udało się jednak przerwać serię porażek i pokonać Zagłębie Lubin. Złotego gola, dzięki któremu tytuł cały czas jest w Gdańsku możliwy, zdobył Marco Paixao.
* * *
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak, Paweł Stolarski, Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak, Ariel Borysiuk, Milos Krasić, Lukas Haraslin (Joao Nunes 59'), Rafał Wolski, Flavio Paixao (Simeon Sławczew 88'), Marco Paixao (Grzegorz Kuświk 80')
Zagłębie Lubin: Martin Polacek, Aleksandar Todorovski, Krzysztof Janus (Jan Vlasko 69'), Arkadiusz Woźniak, Filip Starzyński, Filip Jagiełło (Łukasz Janoszka 46'), Jarosław Kubicki (Paweł Żyra 80'), Daniel Dziwniel, Jakub Tosik, Łukasz Piątek, Lubomir Guldan
Bramki: M. Paixao (27')
* * *
Piotr Nowak miał do dyspozycji wszystkich poza zawieszonymi za kartki Peszką i Milinkovicem-Savicem oraz chorym van Kesselem. W pierwszej jedenastce nieco pomieszał – do ataku powrócił Marco Paixao, na skrzydle pojawił się Lukas Haraslin, a jedynym defensywnym pomocnikiem był Ariel Borysiuk. Na ławce pozostawali chociażby Sławczew, Kuświk czy – po raz pierwszy na wiosnę w osiemnastce – Wiśniewski.
Lechia, nawet w przypadku porażki pozostałaby w czołowej czwórce, jednak przy zwycięstwach Legii i Jagiellonii oraz remisie Lecha, trzeba było wygrać, aby utrzymać minimalne różnice punktowe. Poza tym ile można przegrywać?! Trzy razy z rzędu w zupełności wystarczy.
Przerwy reprezentacyjne były dla lechistów zawsze dobre. Wracali po nich pozytywnie naładowani i głodni gry. I w meczu z Zagłębiem było to widać. Inna sprawa, że w ostatnich latach lubinianie są wygodnym przeciwnikiem, bo aż sześć z siedmiu ostatnich meczów równało się przyznaniem punktów dla biało-zielonych. Podopieczni Piotra Nowaka grali naprawdę ładnie. Szybko, na jeden kontakt, kombinacyjnie, z dużą wymiennością pozycji i gry bez piłki. Szalał Rafał Wolski, wtórował mu Milos Krasić. Bardzo dobrze wyglądali również bracia Paixao i Lukas Haraslin. Ładnie środek pola trzymał Borysiuk, a obrońcy grali czujnie i nie popełniali dziecinnych błędów.
Zagłębie czasem starało się przeciwstawić miażdżącej go Lechii, ale sam Filip Starzyński nie za wiele mógł zrobić. Wynik po pierwszej połowie brzmiał 1:0 dla gospodarzy po bajecznej akcji Wolski-Haraslin-Marco, ale prawda jest taka, że powinno być tych bramek dużo więcej. Niestety, albo brakowało skuteczności, albo świetnie bronił Polacek. Tak czy inaczej, przy coraz mocniej lejącym nad Stadionem Energa deszczem, kibice w Gdańsku mogli być zadowoleni. W końcu widzieli swój zespół w dobrej dyspozycji.
Druga połowa już nie była tak optymistyczna. Gospodarze po raz kolejny pokazali, że nie potrafią (albo nie chcą, trudno określić) zagrać dwóch części równie dobrze. A przynajmniej od dłuższego czasu obserwujemy taki obraz. Zagłębie zaczęło dochodzić do głosu. Filip Starzyński co chwilę starał się stworzyć sytuację dla swoich kolegów, ale dobrze grająca defensywa Lechii nie pozwalała na to, by zrobiło się nerwowo. Tylko raz, w końcówce odpuszczono krycie Janoty, jednak zawodnik „Miedziowych” fatalnie uderzył głową i bez problemu piłkę złapał niemal bezrobotny Kuciak.
Biało-zieloni atakowali spokojnie, pozycyjnie. Nie szarżowali. Dziwne, bo przecież grali u siebie i po pierwszej połowie wiedzieli, że sytuacje bramkowe tworzą się niemal same. Na taki stan rzeczy zareagował Piotr Nowak, który wzmocnił środek pola Joao Nunesem i faktycznie dało to efekt – Starzyński miał duże trudności z kreacją. Mimo wszystko jednak lechiści stracili rezon. Rafał Wolski nie był już tak ochoczy, jego dobre akcje były sporadyczne. Resztę czasu dreptał. Starał się go zastąpić Milos Krasić, jednak widać, że do optymalnej formy wciąż trochę brakuje. Wynik mógł ulec zmianie w samej końcówce, ale atomowy strzał Borysiuka wylądował na poprzeczce.
Lechia wygrała, ale nie zachwyciła. Jest nad czym pracować, bo za trzy kolejki rozpocznie się prawdziwa gra o tytuł. Gdańszczanie pozostają na czwartym miejscu w tabeli, jednak różnice punktowe są tak niewielkie, że wszystko może się totalnie odmienić na przestrzeni najbliższych kilku tygodni.
Patryk Gochniewski
- 03/04/2017 20:38 - Zdunek Wybrzeże jedzie o awans, ale chce deklaracji miasta
- 03/04/2017 20:16 - Magnus Zetterstroem: Cieszę się normalnym życiem - GALERIA
- 03/04/2017 10:08 - Wymień voucher na karnet na sezon żużlowy
- 02/04/2017 20:31 - Arka zbliża się do strefy spadkowej
- 02/04/2017 18:16 - Coś drgnęło, ale wciąż są zbyt duże wahania - oceny lechistów po meczu z Zagłębiem
- 02/04/2017 14:51 - Atom Trefl bliżej dziewiątego miejsca w Orlen Lidze
- 01/04/2017 19:46 - Oskar Fajfer wygrał Turniej o Koronę Bolesława Chrobrego
- 01/04/2017 19:32 - Zetterstroem pożegnał się z gdańską publicznością
- 01/04/2017 19:07 - Ciężko wywalczone zwycięstwo Lotosu Trefla na koniec rundy zasadniczej
- 01/04/2017 18:46 - Limit błędów się wyczerpał