Rozmowa z Dawidem Stachyrą, zawodnikiem Lotosu Wybrzeże
- Początku sezonu nie możecie uznać za udany. Dwie porażki – tego chyba nikt się nie spodziewał. W Grudziądzu zaczęliście jeździć w drugiej części meczu.
Dawid Stachyra: Nie da się ukryć nie jest za wesoło. Mecz w Grudziądzu dziwnie się dla nas ułożył. Duża strata na początku i zanosiło się, że przegramy wyraźnie. Obudziliśmy się jednak i zabrakło nam może dwóch biegów żeby może nawet wygrać.
- Tobie również zabrakło biegów, bo rozkręcałeś się z każdym startem.
Dawid Stachyra: Zawody trochę dziwne, bo sędzia odstawił parodię. Mój bieg z taśmą. Sędzia uznał, że stoję pod skosem, a zająłem koleinę z której wcześniej startowali zawodnicy. Były biegi, tak jak czternasty, w którym zawodnicy szli z lotnego. Pogubiliśmy kilka punktów. Szkoda, bo mieliśmy apetyty na zwycięstwo.
- Czego wam brakuje, żeby w końcu wygrać mecz?
Dawid Stachyra: Nie wiem jak koledzy, ale ja po sobie widzę, że widoczny jest brak Anglii. W tym roku był to mój czwarty start. W ubiegłym roku przed inauguracją polskiej ligi byłem po dziewięciu meczach. Widzę jak czuję się na motocyklu. Nie ma takiej pewności w mojej jeździe. To było widać gdy przeszkodziłem dziś Pawłowi w jeździe w jednym biegu, a później "Zorro". Nie jadę na maksa, bo ciągle brak kółek niestety. Tego się nie da oszukać.
- Słaby występ ze Startem z jednego powodu można potraktować jako dobry znak. Przed rokiem na inaugurację w Gnieźnie też wypadłeś słabo, ale za to sezon był bardzo udany.
Dawid Stachyra: Chciałbym, żeby to się sprawdziło. Jestem w takiej sytuacji, że może być tylko lepiej. Wiem, że lada moment powrócę do dyspozycji z ubiegłego sezonu. Czuję, że motocykle jadą, tylko ja siebie nie jestem pewny. Nie ma takiego luzu i panowania. Jest na tyle źle, że gorzej być nie może. Pracujemy nad tym, żeby było lepiej. Nie sądziłem, że sezon tak się dla nas zacznie. Teraz musimy działać, nadrabiać i jechać do przodu.
- Do tego sezonu przystępowałeś w zupełnie innej roli niż przed rokiem. Wówczas miałeś być uzupełnieniem składu, a w tym roku w tobie upatrywano lidera drużyny.
Dawid Stachyra: W takiej sytuacji trudniej się jedzie. To po pierwsze. Po drugie to mamy tak wyrównaną drużynę, gdzie każdy może być liderem. W takiej drużynie dobrze się nie jeździ. Przykłaem Mikael Max. W pierwszym meczu jeden z najlepiej punktujących zawodników, a w Grudziądzu dwa zera. Ja na odwrót. Myślałem, że wygramy, ale z dwojga złego dobrze, że ten wynik udało się chociaż na tyle wyciągnąć. Dzięki temu mamy duże szanse na bonusa. Teraz nie możemy się już mylić, zwłaszcza na swoim torze.
- Pozytywne po meczu w Grudziądzu jest to, że po kiepskim początku potrafiliście się podnieść i skutecznie powalczyć.
Dawid Stachyra: To rzeczywiście jest pozytywne. Trzeba również pamiętać, że czekamy na jeszcze jedno ogniwo – Darcy Warda. W żużlu ulubione słowo to – gdyby. Można tu wiele gdybać. Prawda jest taka, że gdyby jeździł z nami Darcy to moglibyśmy się nie pomylić z Gnieznem, a w Grudziądzu wynik byłby przesądzony na naszą korzyść.
Rozmawiał Tomasz Łunkiewicz
- 23/04/2011 19:24 - Arka powtórzyła pucharowy wynik Lechii
- 23/04/2011 18:37 - Lechia podniosła się z kolan
- 23/04/2011 16:34 - Lechia znów zwycięska - wynik
- 23/04/2011 13:24 - Samochodowe miłości Filipa Dylewicza
- 23/04/2011 12:48 - Na początku miało być śmiesznie
- 23/04/2011 11:27 - Bełcik: Jestem w domu
- 23/04/2011 11:15 - 18 meczowe Lechii i Legii
- 22/04/2011 15:37 - Szybka okazja do rewanżu
- 22/04/2011 15:31 - Stachyra na zero w Anglii
- 22/04/2011 15:11 - Arka zagra ze zdobywcą pucharu