Nie mieli litości dla piłkarzy Arki Gdynia zawodnicy Wisły Płock w spotkaniu rozgrywanym 2 grudnia. Żółto – niebiescy, mimo dobrego początku, przez 80 minut spotkania rozgrywanego na wyjeździe, nie przypominali drużyny, do której zaczęli przyzwyczajać swoich fanów – grającej nie tyle ofensywnie, co skutecznie. Na Wybrzeże wrócili bez punktów.
Piłkarze Arki Gdynia najwyraźniej nie zauważyli, że sobotni mecz rozgrywali w Płocku, a nie na własnej murawie. Od pierwszych minut rozpoczęli oblężenie pola karnego Wisły, atakując to z autów, to z rzutów karnych. Gospodarze z trudem organizowali kontrataki, które rozbijały się jak fale Bałtyku o twardą skałę gdyńskiego nabrzeża.
Po dziesięciu minutach spotkania gra się wyrównała. Płocczanie wyciągnęli wnioski z pierwszego naporu gości, Arkowcy zaczęli szukać innej drogę do bramki przeciwnika. Strzały jednak częściej zaczęły padać w stronę branki bronionej przez żółto – niebieskich. I w 23. minucie futbolówka wpadła do siatki gdynian po fatalnym błędzie i braku komunikacji pomiędzy Marcjanikiem i Steinbors’em. Wykorzystał to Kante.
Wisła poszła za ciosem i miejscowi kibice trzy minuty później ponownie - zdawać by się mogło - przekroczyła linię bramkową po pięknej główce Kantego. Sędzia jednakże uznał, że interweniujący Marcjanik zdołał w ostatniej chwili ją wykopać, rehabilitując się za niedawną wpadkę.
Najwyraźniej jednak piłkarze Arki się pogubili, zaczęli też grać nerwowo. Do tego stopnia, że w 30. minucie we własnym polu karnym napastnika z Płocka Merebashvili’ego sfaulował Socha. Minutę później piękną interwencją wobec strzału wykonywanego z jedenastu metrów popisał się Steinbors – drugi winowajca utraconego gola uchronił swą drużynę przed utratą następnego.
Nadal było 1:0 dla gospodarzy. Aż do 41. minuty. Rozochoceni słabą postawą gdynian gospodarze zdołali podwyższyć wynik po koronkowej akcji, podczas której obrońcy z Wybrzeża nie mieli wiele do powiedzenia. Bramkę numer dwa dla Płocka zdobył Varela.
Co prawda przed gwizdkiem na przerwę stan rywalizacji próbował zmienić jeszcze Jurado strzałem z kilku metrów, ale piłkę wybił Kiełpin.
Po zmianie stron obraz gry nie zmienił się. Podopieczni Jerzego Brzęczka konsekwentnie zmierzali do zdobycia kolejnych trafień. Próbowali też Arkowcy, w 60 minucie z daleka strzelił Piesio, ale prosto w bramkarza. Do takich sytuacji jednak goście nie dochodzili często. Wręcz przeciwnie, z ogromnym trudem prowadzona przez nich piłka opuszczała połowę gdynian.
Zdecydowanie lepiej gra szła płocczanom. W 81. minucie Michalak wpadł w pole karne, ale uderzona przez niego futbolówka trafiła w boczną siatkę.
Ostatecznie Arka Gdynia nie przedłużyła dobrej passy meczów bez porażki. Gdynianie musieli uznać wyższość zawodników z Płocka.
Łukasz Razowski
- 08/12/2017 21:51 - Wiek nie pozwala na 90 minut świetnej gry - oceny lechistów po meczu w Zabrzu
- 08/12/2017 21:44 - Ten mecz można było wygrać
- 08/12/2017 13:59 - Czy da się zatrzymać rozpędzonego lidera?
- 06/12/2017 11:29 - Arka po zmianach szykuje się na podjęcie lidera Ekstraklasy
- 03/12/2017 20:33 - MH Automatyka w końcu wygrała w Olivii
- 02/12/2017 00:48 - MH Automatyka nie dogoniła GKS Tychy
- 01/12/2017 21:50 - Zasłużyli na pochwały - oceny lechistów po meczu ze Śląskiem
- 01/12/2017 21:44 - Bracia na stówę - Lechia ogrywa Śląsk
- 30/11/2017 17:54 - Przyjaźń tylko na trybunach
- 30/11/2017 17:44 - OMIDA Open: Seryjni zwycięzcy