Dzień po turnieju we Włocławku rozmawialiśmy z Mateuszem Ponitką, skrzydłowym Asseco Prokomu Gdynia i reprezentacji Polski.
- Ciężki poprzedni sezon, potem występy w kadrze i awans na przyszłoroczny Eurobasket, nie jesteś trochę przemęczony tym sezonem? Prawie nie było odpoczynku.
Mateusz Ponitka: Nie, jak już mówiłem wcześniej w wywiadach, tu chodziło głównie o głowę. Teraz zaczynamy sezon za dosłownie kilka dni i nie ma już mowy o jakimkolwiek zmęczeniu. W poniedziałek była odnowa po turnieju we Włocławku i czujemy się świeżo. Teraz następuje dalszy ciąg tej pracy, jaką musimy wykonać podczas przygotowań do sezonu.
- We Włocławku zagraliście trzy spotkania. Dwa z nich były przeciętne, widać było, że się dopiero zgrywacie, trzecie z Anwilem już można było z przyjemnością oglądać, wygraliście po dobrym meczu. Czym była spowodowana tak metamorfoza?
Mateusz Ponitka: Ciężko powiedzieć, ze zagraliśmy dwa spotkania przeciętnie. My przed tym turniejem zagraliśmy zaledwie dwa treningi pięciu na pięciu, więc jeśli chodzi o zgranie i komunikację był to praktycznie początek. Widać było, że z meczu na mecz robiliśmy tu postępy i teraz będzie lepiej każdym dniem. Będziemy dzięki temu z dnia na dzień lepszą drużyną, będziemy się lepiej rozumieć na boisku. Dlatego ja uważam, że każdy z tych meczów we Włocławku miał swój cel. Po kolei wchodziliśmy na wyższy poziom i z Włocławkiem zagraliśmy już dobre zawody, mimo, że naszym najwyższym graczem był Robert Witka.
- Jak oceniasz waszą grę bez centra? Były momenty, że na tej pozycji grał Piotr Szczotka, a z jego wzrostem nie było to proste (196 cm - przyp. FA). Jednak radził sobie nieźle, co pokazuje, że w drużynie była chęć zwycięstwa i walki.
Mateusz Ponitka: Dokładnie. Każdy zostawił w tym meczu serce na boisku. Wiedzieliśmy, że gramy w okrojonym składzie, wiedzieliśmy, że nie ma wysokich, ja sam grałem na pozycji nr 4 momentami, choć to nie jest moja naturalna pozycja. Jednak potrafiliśmy pokonać Anwil szesnastoma punktami, co pokazuje, że możemy być mocni, a będziemy jeszcze mocniejsi jak dojdą wysocy gracze.
- Wróćmy jeszcze do eliminacji do Eurobasketu. Dostałeś sporo minut od trenera, miałeś kilka solidnych występów. Jak oceniasz swoją grę i wasz awans?
Mateusz Ponitka: Oczywiście najważniejszy jest awans do przyszłorocznego Eurobasketu. Teraz mamy jeszcze rok, żeby naszą grę poprawić i żebyśmy w przyszłym roku pokazali się z jak najlepszej strony. Na tym każdy z nas powinien się teraz skupić. To był mój pierwszy kontakt z kadrą i bardzo cieszyłem się, że mogłem tam po prostu być. Wiadomo, były lepsze i gorsze momenty, ale granie w kadrze to jest coś, czego nie zapomnę do końca życia.
Rozmawiał Filip Albertowicz
- 22/09/2012 12:34 - Marcin Stefański: Liga zweryfikuje, kto jest najsilniejszy
- 22/09/2012 12:26 - Trefl w Koszalinie lepszy od Czarnych
- 22/09/2012 08:27 - Podtrzymać wyjazdową passę
- 20/09/2012 18:29 - Pieszczek z brązowym medalem Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski!
- 20/09/2012 10:52 - Arka Gdynia w końcu wygrywa
- 19/09/2012 13:20 - Dlaczego żużlowcy pożegnali się z elitą?
- 16/09/2012 21:23 - Cudu nie było czyli żegnaj ekstraligo
- 16/09/2012 20:20 - Trefl wygrywa z Kotwicą
- 16/09/2012 20:18 - Kasztelan Basketball Cup dzień 3. Asseco lepsze od Anwilu
- 16/09/2012 12:31 - Bój o ekstraligę: Lotos Wybrzeże - Betard Sparta LIVE