Rozmowa z Pauliną Gubą, złotą medalistką mistrzostw Europy w lekkoatletyce w pchnięciu kulą
- Wracasz jeszcze do sierpnia i dnia kiedy zdobyłaś tytuł mistrzyni Europy? Czy jednak myślisz już bardziej o przyszłości i kolejnych startach?
Paulina Guba: Pamiętam ten dzień, ale staram się tego nie rozpamiętywać. To jednak było, minęło. Jestem mistrzynią Europy i będę nią do kolejnych mistrzostw, ale raczej staram się myśleć o przyszłości.
- Po sukcesach sportowcy są owacyjnie witani, jak ostatnio siatkarze, stają się bardziej rozpoznawani. Czy ty po zdobyciu mistrzostwa Europy stałaś się bardziej rozpoznawana w sklepie, na ulicy?
Paulina Guba: Gdy wróciłam z mistrzostw Europy, nawet w Sopocie, gdzie mieszkam, ludzie faktycznie mnie rozpoznawali i wiedzieli kim jestem, gratulowali mi na ulicy. Teraz jest spokojnie. Czasem zdarza się, że ktoś przejdzie i pyta się "Czy to pani?". Mówię, że tak. To jest jednak przypadek 1 na 1000. Żyję spokojnie tak jak wcześniej.
- To chyba jest plusem, że można gdzieś wyjść, a kibice nie zatrzymują co kilka metrów z prośbą o autograf. Z drugiej strony dowody sympatii kibiców to na pewno miłe dla każdego sportowca.
Paulina Guba: Myślę, że gdybym była bardziej rozpoznawana to miałabym z tym problem, bo nie jestem osobą medialną, która pcha się do mediów. Mogę wieczorem gdzieś wyjść ze znajomymi, posiedzieć bez robienia zamieszania.
- Co się stało po tym jak nie zakwalifikowałaś się finałowej rozgrywki na igrzyskach w Rio i do finałowej rozgrywki na mistrzostwach świata w Londynie? Jak wpłynęły na ciebie te niepowodzenia? Wzmocniły cię mentalnie?
Paulina Guba: Oba te czynniki miały wpływ. Również porażka z moją młodszą koleżanką na Uniwersjadzie też mi dała dużo do myślenia. To też był jakiś impuls, aby coś w tym swoim trenowaniu zmienić. Zmieniliśmy sporo i wyszło nam. Zmieniło mi się podejście do treningu. Szłam i wiedziałam, że idę i robię to bo chcę, a nie że ktoś mnie zmusza. Szłam i robiłam to dla siebie, nie myśląc co ludzie powiedzą. Myślę, że to jest najważniejsze, żeby robić to dla siebie i w zgodzie ze sobą.
- Co czułaś przed tym decydującym, jak się okazało złotym, pchnięciem?
Paulina Guba: Wchodząc do pchnięcia bardzo chciałam być druga, bo chciałam udowodnić, że to, że pchnęłam kilka razy ponad 19 metrów to nie był przypadek. Pchnęłam 19,02. Jak się pchnie ciut lepiej technicznie, to jakby człowiek wchodził na właściwy tor. Przed tym ostatnim pchnięciem wiedziałam, że skoro pchnęłam 19,02 to czemu mam nie dołożyć. Tak mi się udało, że pchnęłam 19,33 i zostałam mistrzynią Europy. Widać było, że to był dla mnie szok. Nie spodziewałam się tego. Chciałam mieć medal, jechałam tam po medal. Nikomu o tym nie mówiłam, ale to było moje marzenie. Dążyłam do tego przez cały rok. Nie spodziewałam się nigdy złotego medalu. Gdybym się z kimś założyła to przegrałabym wszystkie pieniądze.
- Chyba lepiej być tak zaskoczonym gdy jedzie się z nadzieją na medal, a zdobywa się ten z najcenniejszego kruszcu, niż jechać z nadziejami, a wrócić z niczym.
Paulina Guba: Na pewno tak. To są takie emocje, takie uczucia przy tym towarzyszą. Jak mnie teraz o to ludzie pytają, a odpowiadałam na to pytanie chyba z milion razy, nie jestem w stanie odpowiedzieć co człowiek wtedy czuje. Jest tak wiele emocji, napływają łzy, ludzie mówią "Weź flagę", "Uśmiechnij się do zdjęcia". Po prostu nie wiesz co się z tobą dzieje. Cały stadion klaszcze, krzyczą twoje imię i nazwisko, a ty jesteś zdezorientowany. Przede wszystkim to był mój pierwszy medal i nie jestem tak obeznana na dużych imprezach. Cieszyłam się i cieszę do tej pory.
- Ten medal to nagroda, za lata wyrzeczeń i poświęcenia treningowi. W lekkoatletyce, a zwłaszcza tak w twoim przypadku w konkurencjach technicznych, trzeba na treningu spędzić bardzo dużo godzin.
Paulina Guba: Oczywiście. I to był mój problem, że brakowało mi medalu na dużej imprezie, bo byłam albo czwarta, albo piąta, albo gdzieś zaraz za finałem. Gdzieś ten medal był daleko. Postawiłam wszystko na jedną kartę i wiem teraz, że w życiu warto ryzykować, żeby nie pluć sobie w brodę, że czegoś się nie zrobiło.
- Dzięki temu, że masz mecenasa, firmę Energa, masz chyba komfort psychiczny i możesz się skupić na trenowaniu.
Paulina Guba: Jeśli chodzi o firmę Energa to przyszła w idealnym momencie. Jesteśmy sportowcami i zarabiamy jakieś pieniądze, ale jeśli nie jesteś wysokim poziomie to możesz zapomnieć, że pojedziesz na mityng i zarobisz coś. Nie jesteś w pierwszej ósemce na mistrzostwach świata nie masz stypendium. Można liczyć tylko, że związek się zlituje. Zmieniłam klubu i dostałam dużą pomoc od nowego klubu. Pomoc od Energi to super sprawa. Bardzo się cieszę, bo to przede wszystkim fajni ludzie i fajna firma, bo ludzie są przeżyczliwi, wiedzą o co chodzi w sporcie. Fajnie, że pomagają zawodnikom nie tym, którzy już są na topie, ale tym, którzy dopiero rozpoczynają swoją drogę na szczyt. Ja nawiązując kontakt z firmą Energa była powiedzmy szczerze "no namem", ale myślę, że fajnie się im odwdzięczyłam i teraz mają dwóch mistrzów Europy i brązową medalistkę mistrzostw Europy.
- Powiedziałaś, że byłaś "no namem". Teraz zmieni się do ciebie podejście. Będziesz traktowana jako groźna rywalka i kandydatka do wygranej.
Paulina Guba: Myślałam, że już po mistrzostwach Europy będzie ciężej rywalizować. Miałam chwile, że było ciężko ogarnąć wszystko i to pokazał start na Diamentowej Lidze. Po prostu człowiek nie wiedział co się dzieje. Przychodziłam na trening, niby na treningu byłam, ale w głowie miałam cały czas co się działo, co będzie się działo. Miałam dwa tygodnie takiego zawahania. Później wystartowałam całkiem dobrze, bo zakończyłam sezon pchając prawie 19 metrów. To był naprawdę fajny start. Jestem bardzo zadowolona z tego sezonu i z tego co osiągnęłam.
- Mistrzostwo Europy zdobyte, to teraz pozostaje zdobyć mistrzostwo świata i mistrzostwo olimpijskie, żeby mieć komplet medali...
Paulina Guba: Myślę, że to jest marzenie każdego sportowca. Na razie chcę w zdrowiu dotrwać do igrzysk, chcę spokojnie przygotować się do halowych mistrzostw Europy, spokojnie na tej hali wystartować, a może przytrafi mi się jakiś medal. Zobaczymy. Na pewno chciałabym poprawić rekord Polski na hali, bo myślę, że jest w moim zasięgu. To są moje najbliższe cele.
- Przy tym czasie poświęconym na sport jest czas na "normalne życie" - wyjście do kina, na dyskotekę?
Paulina Guba: Staram się to równoważyć. Nie jestem typem zawodnika, która poświęca się w 100 procentach i jest zfokusowany tylko na sport. Myślę, że głowa też musi kiedyś odpocząć. Mam czas na wyjście do kina, na spotkanie się ze znajomymi. Czasu wolnego jest bardzo mało, ale, tak aby nie zaburzyć treningu, udzielam się też towarzysko. Zdecydowałam się na studia na AWFiS, bo chciałam, żeby głowa odpoczęła i była zajęta też czymś innym. I dlatego postawiłam na naukę. Udało mi się to wszystko jakoś pogodzić. Jak już mówiłam nie jestem zawodnikiem, który stawia tylko na sport. Uwielbiam to co robię, ale musi być jakaś odskocznia, bo jak jesteś zmęczony psychicznie to jesteś zmęczony fizycznie. Takie mam podejście.
Rozmawiał Tomasz Łunkiewicz
- 14/10/2018 20:47 - MH Automatyka z Nowego Targu wraca "na tarczy"
- 14/10/2018 16:34 - Siatkarze przegrali... z awarią oświetlenia
- 14/10/2018 11:35 - Arka na wyjeździe gromi w Radomiu Rosę
- 12/10/2018 20:42 - MH Automatyka po raz pierwszy pokonała Podhale
- 11/10/2018 18:42 - EuroCup: Arce zabrakło koncentracji w czwartej kwarcie
- 08/10/2018 18:33 - Hokeistki Stoczniowca przełamały oświęcimianki
- 08/10/2018 14:45 - Bałtyk nie dał rady rewelacyjnemu beniaminkowi
- 08/10/2018 14:42 - Arka Gdynia na zwycięskiej ścieżce
- 07/10/2018 19:56 - MH Automatyka nie sprostała liderowi
- 07/10/2018 19:32 - Lechia wróciła na fotel lidera