W piątek Lechia postara się przerwać serię pięciu meczów bez zwycięstwa, w tym czterech w lidze. Okazja całkiem niezła, bo do Gdańska przyjeżdża Sandecja, która jest tym słabszym beniaminkiem i, mimo że ambitna, to nad morzem może sobie nie poradzić. Początek spotkania na Stadionie Energa o godz. 18.
Niby coś drgnęło. Lechia w końcu nie straciła bramki, są jakieś realne wzmocnienia i ponoć szanse na kolejne. Jednak do pełni szczęścia potrzebna jest wygrana, która pozwoli gdańszczanom na nowo uwierzyć w siebie i skonsolidować jako zespół. Najmniejszą w tym winę, powtórzmy, ponosi Piotr Nowak. Po prostu zdemontowano mu zespół, do tego doszły kontuzje i jest, co jest. Jedynym plusem w tych ruchach zarządu jest pełne poparcie dla trenera. Najwyraźniej jest chociaż świadomość tego, że to nie on gra, a piłkarze. I to w dodatku tacy, a nie inni i w takiej, a nie innej formie.
Mecz z Sandecją trzeba wygrać. Wprawdzie ambitni zawodnicy pokazali już w tym sezonie, że potrafią sprawić problemy faworytom, ale trzeba liczyć na to, że mecz sąsiadów w tabeli zakończy się korzystnie dla gdańszczan. Przede wszystkim widać, że Błażej Augustyn to filar defensywy, którego brakowało. Między innymi dzięki niemu udało się zachować czyste konto w Szczecinie. Po drugie jest w końcu rozgrywający w pełni sił, czyli Patryk Lipski, który mimo że ostatnio nie grał, może mieć kilka przebłysków robiących różnicę. Wraca też Milos Krasić, martwi jednak przedłużająca się absencja Rafała Wolskiego.
Pojawił się też nowy skrzydłowy, Joao Oliveira. Młodzieżowy reprezentant Szwajcarii jest na razie sporą niewiadomą, ale kto wie czy nie okaże się drugim Haraslinem. Piotr Nowak miał jednak zaledwie trzy dni na poukładanie tych wszystkich puzzli, jednak wzmocnienie siły ofensywnej zawsze Lechii wychodziło na dobre i należy mieć nadzieję, że uda się tym samym w końcu zobaczyć choć zalążek tej agresywnej drużyny, którą pamiętamy z nie tak odległych przecież czasów.
Nowak musi jednak wziąć pod uwagę jeszcze jeden czynnik – element zaskoczenia. Problem z dzisiejszymi gdańszczanami polega na tym, że inne drużyny nauczyły się ich gry. Umieją przewidzieć boiskowe wydarzenia. I nie ważne czy to Legia, czy Nowy Sącz. Lechia musi szukać nowych rozwiązań taktycznych. Na cito. Bo taka Legia wykorzysta swoją wiedzę i wygra, a Sandecja będzie robić wszystko, żeby nie przegrać.
Ten mecz trzeba wygrać. Po prostu. Już w tej chwili strata do lidera wynosi siedem punktów. Przy większej liczbie o odrobienie tych strat może być niezwykle trudno. Zwłaszcza, że Lechia najprawdopodobniej odpali dopiero gdzieś pod koniec roku, kiedy minie odpowiednio dużo czasu na zazębienie się całego nowego mechanizmu.
Tym samym, do tego czasu, trzeba po prostu odsączyć przez grubą ścierkę wszystkie złe myśli i skupić się na tym, aby zacząć wygrywać. Styl teraz nie jest ważny. Ważne są punkty. Wiadomo, niczego nie można przesądzać (vide Legia i Lech w ubiegłych rozgrywkach), jednak jeszcze kilka wpadek i sezon będzie można uznać za stracony.
Patryk Gochniewski
- 19/08/2017 18:55 - "Lokomotywa" na drodze Zdunek Wybrzeże do finału
- 19/08/2017 17:43 - Arka pogrążyła się błędami - wynik
- 18/08/2017 18:05 - Jak nie masz formy, to nie wygrasz, po prostu - oceny po meczu z Sandecją
- 18/08/2017 17:55 - Koszmar trwa
- 18/08/2017 12:25 - Stasiewicz wraca do Gdańska
- 16/08/2017 15:25 - Składy na półfinałowy mecz w Daugavpils
- 16/08/2017 08:37 - Pobiegli w wyjątkowym maratonie XXIII Energa Maraton Solidarności
- 15/08/2017 18:16 - Oldboje Gedanii zwycięstwem uczcili 95-lecie klubu
- 14/08/2017 21:07 - Madsen wygrał PGE IMME 2017
- 14/08/2017 18:17 - Obrona naprawiona, atak wciąż w rozsypce - oceny lechistów po meczu z Pogonią