Po dobrym meczu gdańszczanie pokonali Portowców 2:0. Bramki dla biało-zielonych zdobyli Maciej Makuszewski i Zaur Sadaev.
Pogoń Szczecin: Radosław Janukiewicz, Adam Frączczak, Wojciech Golla, Maciej Dąbrowski, Mateusz Lewandowski, Patryk Małecki (71 Michał Walski), Rafał Murawski, Pavel Popara (41 Maksymilian Rogalski), Takafumi Akahoshi, Takuya Murayama, Marcin Robak
Lechia Gdańsk: Mateusz Bąk, Deleu, Paweł Dawidowicz, Krzysztof Bąk (19 Jarosław Bieniuk), Nikola Leković, Maciej Makuszewski (75 Przemysław Frankowski), Marcin Pietrowski, Stojan Vranješ, Piotr Wiśniewski, Piotr Grzelczak, Zaur Sadaev
Bramki: Makuszewski (33), Sadaev (39)
Żółte kartki: Murayama ('45) Robak ('83) Rogalski ('89) - Marcin Pietrowski ('27), Deleu ('37), M. Bąk ('45)
Początek spotkania dobrze rozpoczęli gospodarze. Wyglądali lepiej na boisku, ciągle atakowali. Mogli wyjść na prowadzenie już w 6. minucie, kiedy po rzucie wolnym, kompletnie niepilnowany w polu karnym Robak uderzył w słupek. Piłka jeszcze odbiła się od Mateusza Bąka, ale szczęśliwie nie wpadła do bramki. Dwie minuty później kolejny błąd w obronie popełnił Krzysztof Bąk, ale i tym razem napastnik Portowców nie był w stanie oddać celnego strzału. Lechia atakowała sporadycznie i nieporadnie. Jedynie Piotr Grzelczak, w 9. minucie, przeprowadził dobrą indywidualną akcję. Niestety, uderzył obok słupka.
Od tego momentu gra stała się bardzo chaotyczna z obu stron. Więcej było fauli i przepychanek niż gry w piłkę nożną. Cały czas jednak lepiej wyglądała Pogoń, ale brakowało wykończenia akcji. Lechia natomiast opanowała środek pola. Nie przekładało się, niestety, na akcje bramkowe. Gdańszczanie gubili się przed polem karnym rywala, ale też nie wyglądali szczególnie walecznie. Nawet Zaur Sadaev spuścił z tonu. Jedynym piłkarzem, który wyglądał porządnie na boisku był Marcin Robak. Świetnie przygotowany fizycznie, szybki, jego akcje wprowadzały dużo niepokoju w defensywie biało-zielonych.
Ale to Lechia niespodziewanie objęła prowadzenie. W 33. minucie Makuszewski pomknął prawą stroną boiska i strzelił pod interweniującym Janukiewiczem. Podopieczni Ricardo Moniza w końcu, po ponad trzystu minutach, zdobyli bramkę. W 39. minucie nareszcie przełamał się Sadaev. Znów kapitalnie na prawej stronie zachował się Makuszewski, który dograł do Czeczena. Ten ograł obrońcę i strzelił na 2:0. Chwilę później Lechia mogła strzelić kolejne dwie bramki, ale zabrakło zimnej krwi w rozegraniu akcji. Kolejną szansę, moment później, zmarnował Grzelczak. Ograł na lewej stronie obrońcę Portowców, wbiegł w pole karne, ale za daleko wypuścił sobie piłkę i ostatecznie górą był bramkarz gospodarzy.
Od wysokiego C drugą część meczu mogli zacząć Portowcy, którzy mieli szansę po rzucie rożnym. Na szczęście fantastyczną interwencją – dwukrotnie – po strzałach Dąbrowskiego popisał się Mateusz Bąk i wynik nie uległ zmianie. Chwilę później ponownie na listę strzelców mógł wpisać się Sadaev. Ale nie był w stanie dobrze wykończyć dobrego dośrodkowania Grzelczaka. W 51. minucie kolejną szansę miał Marcin Robak, jednak znów na posterunku był Bąk. Po dwóch minutach odpowiedział Grzelczak, ponownie uderzył tuż obok słupka.
Druga połowa stała na dużo wyższym poziomie niż pierwsza. Oglądaliśmy cios za cios. Pogoń starała się odrobić straty, a mądrze grająca Lechia chciała podwyższyć prowadzenie. Obie strony nie potrafiły jednak umieścić piłki w siatce. W 69. minucie fantastyczną akcję przeprowadził Sadaev. Ograł w polu karnym obrońcę, zmylił bramkarza, dograł na piąty metr, ale ostatecznie piłkę na rzut rożny wybili obrońcy gospodarzy. Szkoda akcji, bo Czeczen mógł spokojnie sam strzelać. Pogoń była bezradna. Poza sporadycznymi akcjami nie byli w stanie stworzyć zagrożenia pod bramką Lechii. Defensywa biało-zielonych w końcu wyglądała solidnie. Ponadto szczęście dopisywało Mateuszowi Bąkowi.
W 78. minucie kapitalną akcję przeprowadził Sadaev. Po raz kolejny ograł obrońcę, wyszedł sam na sam ze skracającym kąt Janukiewiczem, ale jego podcinka ostatecznie wylądowała obok bramki. Pogoń była coraz bardziej sfrustrowana. Do tego stopnia, że trener Wdowczyk – po kolejnych pretensjach do sędziego – został odesłany na trybuny.
Do końca meczu obraz gry nie uległ zmianie. Portowcy próbowali strzelić chociaż kontaktową bramkę, Lechia mądrze się broniła i próbowała kontratakować. Biało-zieloni – po dobrym meczu – w końcu wygrywają z Pogonią i zachowują realne szanse na walkę o podium T-Mobile Ekstraklasy.
Patryk Gochniewski
- 13/05/2014 14:42 - Pieszczek jednak pojedzie w finałach IMŚJ!
- 12/05/2014 09:45 - Przegrali, ale walczyli
- 10/05/2014 22:08 - Stal - Renault Zdunek Wybrzeże LIVE - 60:30
- 10/05/2014 22:02 - Mission impossible w Gorzowie
- 10/05/2014 18:21 - Oceny piłkarzy Lechii po meczu w Szczecinie
- 09/05/2014 18:11 - Czas wygrać z Portowcami
- 08/05/2014 21:24 - Gdańszczanie najlepsi w festiwalu upadków - GALERIA
- 07/05/2014 15:09 - Walka o występ w ERGO Arena
- 07/05/2014 13:12 - Awizowane składy na mecz w Gorzowie
- 06/05/2014 13:46 - Wnioski na promocję Gdańska przez żużel i piłkę ręczną do poprawki - aktualizacja