Lechia Gdańsk była jedynie tłem dla Jagiellonii Białystok w rewanżowym meczu ćwierćfinału Pucharu Polski. Po dramatycznie słabym meczu biało-zieloni odpadli z rozgrywek.
Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Balaj (28), 1:1 Frankowski (72)
Lechia Gdańsk: Bąk - Stolarski (71 Frankowski), Janicki, Madera, Leković, Tuszyński, Zyska (36 Wiśniewski), Dawidowicz, Vranjes, Grzelczak, Sadajew (58 Makuszewski).
Jagiellonia Białystok: K. Baran - Popchadze, M. Baran, Ukah, Perovuo, Dźwigała (89 Plizga), Pazdan, Tosik, Gajos (90+5 Michalski), Dzalamidze (75 Quintana), Balaj.
Pierwszy mecz: 2:1 dla Jagiellonii Białystok.
Dziurawa obrona, pomoc bez pomysłu i nieskuteczny atak – tak w skrócie można opisać „popis” gry gdańszczan we wtorkowym meczu. Zespołowi Michała Probierza nie udało się odrobić strat z pierwszego meczu w Białymstoku. Lechia zremisowała na PGE Arenie 1:1 i odpadła z rozgrywek Pucharu Polski. Mimo że od pierwszego gwizdka Lechia wyszła w bardzo ofensywnym ustawieniu 4-3-3, z trzema nominalnymi napastnikami (Grzelczak-Tuszyński-Sadaev), to Jagiellonia od początku ruszyła do ataków.
Piłkarze z Białegostoku lepiej utrzymywali się przy piłce, stwarzali groźniejsze sytuacje i byli lepiej przygotowani do tego spotkania. Mimo że od pierwszych minut nie wybiegł na boisko Dani Quintana, który jest głównym reżyserem gry piłkarzy z Podlasia. Lechia przez pierwsze pół godziny nie była w stanie przeprowadzić składnego ataku na bramkę gości.
Ta niefrasobliwość mogła się zemścić już w ósmej minucie, kiedy to na skrzydle Adam Dźwigała łatwo ograł Pawła Stolarskiego i wbiegł w pole karne. Jedynie asekuracja Rafała Janickiego utrudniła zadanie piłkarzowi Jagi, który oddał strzał na tyle słaby, że Mateusz Bąk nie miał z nim najmniejszego problemu.
Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. W 28. minucie, w okolicach 30 metra, piłkarze gości mieli rzut wolny. Krótko rozegrał go Joel Perovuo, a Albańczkyk Bekim Balaj popisał się strzałem „stadiony świata” - niemal w samo okienko. Bąk był bez szans. Po tej bramce Lechia bardzo mocno oddaliła się od awansu.
Ale ta strata wcale nie podziała jakoś specjalnie mobilizująco na graczy Probierza. Mimo że na trybunach zasiedli niemal wszyscy ludzie, którzy odpowiadają za rządzenie klubem, Lechia dalej wyglądała niemrawo. Sygnał do ataku dał w 38. minucie Sadaev, który świetną prostopadłą piłką obsłużył Piotra Grzelczaka, ale ten – chyba nie przyzwyczajony do tego, że można strzelić lekko – posła piłkę obok słupka. Gdyby w tym momencie było 1:1, to szanse Lechii na awans były by dużo większe.
Druga część meczu rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Lechia zamiast ruszyć do szturmowych ataków, starała się na siłę grać kombinacyjną piłkę. To mogło się zemścić, bo grająca rozsądnie Jagiellonia w 50. minucie stworzyła sobie szansę, która mogła zamknąć rywalizację, ale po dośrodkowaniu Niki Dzalamidze, Balaj główkował minimalnie obok słupka.
Bramkę, która dała cień szansy gdańszczanom zdobył dokładnie 22 sekundy po pojawieniu się na boisku Przemysław Frankowski. Prawą stroną pomknął wprowadzony nieco wcześniej Maciej Makuszewski, dośrodkował w pole karne, a tam pozbawiony opieki młody Frankowski skierował piłkę głową do pustej bramki. Jednak po tym fakcie nie zobaczyliśmy Lechii, która zwykła po kontaktowych bramkach stwarzać sobie kolejne sytuacje. Biało-zieloni starali się atakować, ale robili to tak nieudolnie lub chaotycznie, że na usta kibiców cisnęły się najgorsze wiązanki przekleństw. Co najdziwniejsze, gdańszczanie jak ognia bali się przeprowadzani akcji prawą stroną, na której ochoczo biegał Makuszewski. Na upartego sunęli ataki, które nic nie dawały lewą flanką lub środkiem pola.
W 85. minucie Sebastian Madera miał jeszcze szanse, żeby dać Lechii dogrywkę, ale zamiast skierować piłkę przed siebie, do niepilnowanego lewego słupka bramki, podał ją prosto w ręce bramkarza. Lechię mógł pogrążyć Quintana, który zamiast zapytać Mateusza Bąka, w który róg ma strzelić, posłał piłkę wysoko nad poprzeczką.
Lechia z meczu na mecz gra coraz gorzej. W jej taktyce nie widać żadnej koncepcji i jeżeli szybko to się nie zmieni, to nie będzie walczyć w pierwszej ósemce o jak najlepsza lokatę, tylko desperacko bronić się przed spadkiem. Bo o ile z Widzewem nie ma prawa przegrać, tak z innymi drużynami z dołu tabeli jest to już bardzo możliwe.
Patryk Gochniewski
- 29/03/2014 13:35 - Półfinał Orlen Ligi Atom Trefl - Impel LIVE: 0: 3 - 23:25, 26:28, 17:25
- 26/03/2014 16:01 - Ricardo Moniz trenerem Lechii Gdańsk [aktualizacja]
- 26/03/2014 14:09 - Probierz na bruku! Von Heesen trenerem?
- 25/03/2014 23:08 - Oceny piłkarzy Lechii po meczu z Jagiellonią
- 25/03/2014 22:34 - Lechia odpada z Pucharu Polski - wynik
- 25/03/2014 16:25 - Probierz (na razie) może spać spokojnie
- 25/03/2014 10:26 - Dopóki piłka w grze: "Ostatnia deska ratunku"
- 25/03/2014 09:59 - Madera nie zagra z Jagiellonią
- 25/03/2014 09:39 - Dziś konferencja z udziałem właściciela
- 24/03/2014 22:05 - Być albo nie być Probierza