Po tym jak kibice Lechii Gdańsk wywiesili podczas meczu ze Śląskiem Wrocław transparent z napisem „Lechia to my! Precz z Kafarem”, trener gdańszczan, Tomasz Kafarski po raz pierwszy wyznał, że traci powoli animusz do dalszej pracy przy ul. Traugutta. Czy to oznacza,że fani biało-zielonych zmuszą „Kafara” do rezygnacji z posady szkoleniowca?
Nie od dziś wiadomo, że trener Lechii nie żyje w dobrych relacjach z kibicami. Ci najgłośniej domagali się jego dymisji po tym, jak biało-zieloni we wrześniu przegrali z Koroną Kielce i Podbeskidziem Bielsko-Biała w T-Mobile Ekstraklasie i z Limanovią Limanowa w 1/16 finału Pucharu Polski. Zarzucali szkoleniowcowi zbytnie przywiązanie do niektórych piłkarzy (Tomasz Dawidowski, Marcin Pietrowski, Kamil Poźniak), brak realizacji celów nałożonych na zespół przed sezonem (8. miejsce na koniec sezonu 2010/2011, gdy istniała realna szansa na grę w europejskich pucharach) i brak solidnych wzmocnień, które świadczyły o tym, że Kafarski nie radzi sobie z łączeniem funkcji trenera pierwszego zespołu z funkcją dyrektora sportowego. Co prawda w połowie września, po trzech porażkach z rzędu, doszło do spotkania fanów z zarządem, kapitanem Lechii oraz samym szkoleniowcem. Wydawało się, że wszystkie sporne kwestie zwaśnione strony sobie wyjaśniły i teraz może być już tylko lepiej. Najgorsze jednak miało dopiero nadejść.
Choć po owym spotkaniu, Lechiści w trzech meczach zdobyli pięć punktów, wygrywając z Zagłębiem Lubin i remisując z GKS Bełchatów i Lechem Poznań, to jednak nie było to dla fanów wystarczającym dowodem na to, że gdańszczanie w końcu wydźwignęli się z kryzysu w którym byli we wrześniu. Efektem tego było zaprezentowanie w trakcie spotkania z Lechem po raz pierwszy wspomnianej na wstępie „sektorówki” ze skreślonym wizerunkiem Kafarskiego i napisem „Lechia to my! Precz z Kafarem!”. Początkowo szkoleniowiec bagatelizował całe zajście. - Wielkość tego transparentu i sposób w jaki został wykonany, świadczy o jego staranności. Wnioskuję więc z tego, że kibice, którzy wywiesili transparent w jakimś stopniu mnie szanują. A tak na poważnie, najbardziej jednak cieszy mnie to, że większość fanów wygwizdała tą akcję - stwierdził w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”. Gdy sytuacja powtórzyła się przy okazji potyczki ze Śląskiem Wrocław, reakcja nie była już jednak tak obojętna. - Jest mi bardzo przykro. Powoli tracę animusz do pracy. Bez wsparcia najważniejszych osób dla klubu, bez kibiców, ta praca nie ma sensu - przyznał ze smutkiem.
Konflikt trenera z kibicami zaczął się w rundzie wiosennej sezonu 2009/2010 po pierwszym meczu ½ finału PP z Jagiellonią Białystok. Po sensacyjnym wyeliminowaniu Wisły Kraków, niektórzy fani widzieli Lechię nawet w finale rozgrywek o puchar „tysiąca drużyn”. Kafarski zaczął jednak eksperymentować i wystawił skład, który wcześniej w takim zestawieniu rozgrywał co najwyżej sparingi. Nic dziwnego zatem, że Lechia u siebie przegrała 1:2, na wyjeździe zremisowała 1:1 i do finału w Bydgoszczy awansowali żółto-czerwoni. Do tego doszły fatalne występy w lidze. Wiosną 2010 biało-zieloni wygrali zaledwie dwa spotkania i obok Śląska Wrocław byli najgorszą drużyną rundy wiosennej. „Mourinho z Kaszub i rycerze wiosny - dziękujemy za udaną rundę” - transparent takiej treści zawisł na stadionie przy ul. Traugutta podczas ostatniego meczu w sezonie 2009/2010 z Jagiellonią. - Bardzo się cieszę, że kibice właśnie w ten sposób wspierają mnie i moich piłkarzy. W ten sposób na pewno daleko zajdziemy - narzekał po zakończeniu spotkania.
Sytuacja na chwilę uspokoiła się w kolejnym sezonie. Jesienią 2010 r. Lechia była zespołem, który grał zdecydowanie najpiękniejszy futbol w lidze polskiej. Styl w jakim gdańszczanie pokonali chociażby Górnik Zabrze (5:1) czy Legię Warszawa (3:0) sprawił, że prasa w całym kraju porównywała Lechię do... Barcelony! Sytuacja zmieniła się jednak wiosną, gdy biało-zieloni nie potrafili już grać tak pięknie i skutecznie. Kulminacją były ponownie spotkania w ½ finale PP. Tym razem na tym etapie rozgrywek gdańszczanie mierzyli się z przeżywającą największy kryzys od lat Legię. W starciu z Lechią słaba forma podopiecznych Macieja Skorży nie miała jednak większego znaczenia. Zespół ze stolicy najpierw wygrał w Gdańsku 1:0, zaś w Warszawie rozgromił rywali, zwyciężając aż 4:0. „Jak na derbach tak zagracie, to po meczu wpier... macie” - wykrzykiwali do będących na rozbieganiu pomeczowym piłkarzy, fani Lechii. Zaraz po powrocie na Wybrzeże trener Kafarski zarządził, że treningi jego drużyny będą zamknięte dla osób postronnych do odwołania. Zachowania kibiców nie chciał w ogóle komentować.
Z czasem wydawało się jednak, że sympatycy biało-zielonych przekonali się do trenera. Remis w derbach Trójmiasta z Arką w Gdyni wywalczony w dramatycznych okolicznościach, zdjęcie Kafara ze świnką ubraną w strój żółto-niebieskich zaraz po spotkaniu z gdynianami (co samo w sobie nie było mądrym zachowaniem, ale na pewno spodobało się fanom, niezbyt sympatycznie nastawionym do rywala zza miedzy). Do tego doszła dobra postawa w końcówce sezonu, kiedy Lechia otarła się o grę w europejskich pucharach. Kiedy po meczu z Zagłębiem Lubin, nastąpiło oficjalne pożegnanie ze stadionem przy ul. Traugutta 29, kibice zgotowali szkoleniowcowi owacje na stojąco. W sezonie 2011/2012 sytuacja jednak wróciła do normy. Wystarczyło, że gdańszczanie na starcie sezonu nie potrafili wygrać czterech pierwszych meczów, a fani już wydali wyrok na trenera, parafrazując słynne słowa ś.p. Andrzeja Leppera- Kafarski musi odejść. Zwycięstwami z Wisłą Kraków i Górnikiem Zabrze Kafar obronił swoją posadę. - Nie wychodzimy na murawę po to, aby udowadniać naszym krytykom, że jednak potrafimy grać w piłkę. Wygraliśmy oba spotkania, bo udało nam się pokazać to, czego zabrakło w poprzednich meczach- przyznał wówczas.
Potem przyszyły wspomniane na wstępie mecze z Koroną, Limanovią i Podbeskidziem i historia znów zaczęła się powtarzać. Trener Kafarski dopiero teraz jednak wyznał szczerze, że brak wsparcia ze strony kibiców mu przeszkadza i wpływa na mniejszy entuzjazm w podejściu do pracy. Kibice mają prawo do narzekań, ale szkoleniowiec również ma prawo do spokojniejszej pracy. Obie strony zatem muszą szybko dojść do kompromisu. Bo ten konflikt ma to do siebie, że nie będzie w nim żadnych zwycięzców, a jedynie sami przegrani.
Maciej Kanczak
- 02/11/2011 19:42 - Andrzej Kuchar chce sprzedać Lechię?
- 02/11/2011 15:13 - Trening do GDAŃSK BIEGA 2011
- 02/11/2011 08:24 - TBL: Trefl pokona Basket?
- 02/11/2011 08:20 - Asseco Prokom: Po pogromie w VTB, czas na Euroligę
- 02/11/2011 08:18 - Kontrakt Kucharskiego w Indiach
- 31/10/2011 15:18 - Po pierwszej wygranej Trefla: Prawdziwa ulga
- 31/10/2011 10:07 - Walasek w Gdańsku?
- 30/10/2011 14:04 - Ekstraligowy skład rodzi się w bólach
- 30/10/2011 09:36 - Arka przegrywa szlagier
- 30/10/2011 09:32 - Kolejne pewne zwycięstwo Trefla