Rozmowa z Leszkiem Blanikiem, mistrzem olimpijskim z Pekinu w gimnastyce sportowej, w skoku przez konia
- Za kilka dni zaczynają się igrzyska olimpijskie. Nie żałujesz, że nie szykujesz się teraz do startu i walki o medal olimpijski?
Leszek Blanik: Zdecydowanie nie. Bez dwóch zdań cieszę się, że nie muszę szykować się do zawodów, że nie wystartuję w igrzyskach. Bardzo dobrze pamiętam ile wyrzeczeń i wysiłku było potrzeba żeby przygotować się do startu. Wiem ile pracy i czasu trzeba było poświęcić. Cieszę się, że teraz jestem w roli obserwatora. Przyglądając się z boku sytuacji w gimnastyce i poziomowi prezentowanemu przez zawodników uważam, że gdybym porządnie potrenował to mógłby w Londynie powalczyć o medal. Nawet złoty.
- Czy większy stres był gdy startowałeś czy bardziej się denerwujesz gdy jesteś kibicem?
Leszek Blanik: Podczas oglądania nie jestem spokojny. Bardzo żywo reaguję na wydarzenia, które obserwuję. Tak było między innymi gdy oglądałem ze znajomymi euro 2012. Bardzo przeżywałem mecze. Działała adrenalina.
- Co najbardziej zapadło ci w pamięć ze startów na igrzyskach olimpijskich?
Leszek Blanik: Przede wszystkim atmosfera. Klimat jaki panował w wiosce olimpijskiej był niesamowity. Może dla tego, że igrzyska na których byłem odbywały się daleko od Polski – w Sydney i Pekinie – ta atmosfera wewnątrz naszej ekipy była szczególna. To były dalekie wyjazdy i większość zawodników była w wiosce olimpijskiej w tym samym czasie. Pamiętam przywitania zawodników przybywających do wioski. W Londynie może być nieco inaczej. Jest zdecydowanie bliżej i wydaje mi się, że niektórzy zawodnicy mogą przylecieć na miejsce dwa-trzy dni przed swoim startem.
- Na czym polega wyjątkowość rywalizacji na igrzyskach? Zawodnicy na mistrzostwach świata lub Europy walczą z tymi samymi zawodnikami co na igrzyskach.
Leszek Blanik: Zdobycia medalu olimpijskiego nie można porównać do medalu mistrzostw świata lub Europy. Nie chcę umniejszać znaczenia tych imprez, ale igrzyska są jedyne w swoim rodzaju. Do nich każdy zawodnik szykuje się w szczególny sposób. Są raz na cztery lata. Mistrzostwa świata lub Europy są co roku, czasami nie ma ich w roku olimpijskim. Częściej jest okazja to ich wygrania. Na igrzyskach startują wszyscy najlepsi. Po igrzyskach część zawodników odpuszcza sobie mistrzostwa lub nie szykuje na nie szczytu formy. To powoduje, że igrzyska są wyjątkowe i medal zdobyty na nich ma szczególną wartość.
- Jak oceniasz medalowe szanse zawodników z Gdańska i Sopotu?
Leszek Blanik: Wierzę, że nasi zawodnicy, myślę o Pomorzu, zdobędą dwa medale. Nie będę podawać żadnych nazwisk. Na pewno najwięcej się mówi o szansach Adama Korola, Przemka Miarczyńskiego czy Mateusza Kusznierewicza. Adam wiem co robić. Wiem, że nie może myśleć o tym co zrobił, ale skupić się na tym co ma zrobić.
- Co z twoimi następcami w gimnastyce?
Leszek Blanik: Mam nadzieję, że niedługo doczekamy się zawodników, którzy będą mogli walczyć o medale. Pracuję z kilkoma młodymi, obiecującymi zawodnikami. Kiedyś powiedziałem, że tak jak ja się cieszyłem z medalu tak nie spocznę gdy nie pomogę komuś, aby przeżywał takie chwile jak ja. Wierzę, że do 2020 roku doczekamy się medalu w gimnastyce.
Rozmawiał Tomasz Łunkiewicz
- 22/07/2012 15:15 - Lotos Wybrzeże - Unia Leszno LIVE
- 21/07/2012 19:49 - Lotos Wybrzeże - Unia Leszno: Czyje osłabienie istotniejsze?
- 21/07/2012 16:53 - Jonasson nie zdolny do jazdy w niedzielę
- 20/07/2012 16:14 - Olimpijczycy AZS AWFiS
- 20/07/2012 16:05 - Gdańscy medaliści igrzysk olimpijskich
- 20/07/2012 15:52 - Moska: Solidna reprezentacja uczelni
- 20/07/2012 15:44 - Gochniewski: Brutalnie, strzałami i krwią, zburzono mit pax olimpica
- 20/07/2012 15:24 - Tabak: Lubię koszykówkę
- 20/07/2012 12:51 - Zamojski w Treflu Sopot
- 19/07/2012 15:48 - Trzech nowych w Treflu