Lechia przystępowała w roli nie tylko obrońcy tytułu, ale także faworyta turnieju. I trzeba przyznać, że z obu wywiązała się koncertowo. Biało-zielonym postawił się dopiero w finale Śląsk Wrocław, który jednak musiał uznać wyższość gospodarzy po rzutach karnych.
Mimo mało sprzyjającej pogody, na trybunach Ergoa Areny pojawiło się około trzech tysięcy widzów, co w przypadku raczkującego wciąż w Polsce futsalu w formie turniejowej, jest wynikiem całkiem przyzwoitym i pokazuje, że organizatorzy mogą spokojnie myśleć już o następnej edycji imprezy.
Do Amber Cup trener Piotr Nowak postanowił desygnować naprawdę porządny skład. Damian Podleśny, Mateusz Bąk, Denis Perger, Joao Nunes, Steven Vitoria, Paweł Stolarski, Michał Chrapek, Lukas Haraslin, Sławomir Peszko, Marco Paixao, Flavio Paixao i Piotr Wiśniewski – ten zestaw zawodników, mimo że kilku z nich nawet nie powąchało murawy w lidze, na hali sprawdził się bardzo dobrze.
Turniej rozpoczął się od rozgrywek grupowych. Lechiści najpierw wygrali z Chojniczanką 6:3. Ale trzeba jasno zaznaczyć, że lider I ligi nie poddał się bez walki. Następnie podopieczni trenera Nowaka pewnie wygrali z reprezentacją Polski w beach soccerze 4:0.
W półfinale rywalem gospodarzy była reprezentacja menadżerska, Fabryka Futbolu. Biało-zieloni objęli prowadzenie po strzale Sławomira Peszki, ale do wyrównania doprowadził Miłosz Przybecki. Jednak to było wszystko, na co pozwolono gościom. Później padły jeszcze dwie bramki dla Lechii.
Finał był bratobójczym starciem. Lechia i Śląsk Wrocław. Wynik meczu, już w pierwszej akcji, otworzył najskuteczniejszy wśród gdańszczan Peszko (cztery bramki). Piłkarze z Dolnego Śląska wyrównali, później trafił Haraslin. I znów wyrównanie. Kiedy Słowak znów dał Lechii prowadzenie wydawało się, że jest po meczu, ale na 40 sekund przed końcem spotkania wyrównał Joan Roman i o zwycięstwie musiały decydować rzuty karne.
Potrzeba było aż sześciu serii do wyłonienia triumfatora Amber Cup 2017. Jak na trudne warunki, bo w końcu bramki były dużo mniejsze niż normalnie, skuteczność strzelców była godna podziwu. O zwycięstwie zadecydowała szósta dla gospodarzy bramka, trafiona przez Marco Paixao i następnie dobra obrona Mateusza Bąka, który wyczuł Mariusza Idzika.
Jeśli chodzi o statystki indywidualne, to królem strzelców został Miłosz Przybecki (Fabryka Futbolu), najlepszym bramkarzem Mateusz Bąk (Lechia Gdańsk), a najlepszym zawodnikiem Adrian Łyszczarz (Śląsk Wrocław). W meczu pokazowym przyjaciele Amber Cup pokonali drużynę artystów 4:2. W zwycięskiej drużynie zagrał m.in. reprezentant Polski, Kamil Wilczek, który jest ambasadorem Amber Cup 2017. Ponadto ciekawym dla kibiców był turniej mini-Turbokozaka, który prowadził nie kto inny, jak Bartek Ignacik z Canal + Sport. I tu także górą byli lechiści, a konkretnie Lukas Haraslin.
Poza turniejem głównym, w piątek, czyli dzień wcześniej, odbyły się rozgrywki młodzików z rocznika 2007, w którym górą była Arka Gdynia.
goch
fot. twitter.com/LechiaGdanskSA
- 14/01/2017 19:08 - Skra zakończyła marzenia Lotosu Trefla o Pucharze Polski
- 13/01/2017 21:21 - Gdańscy hokeiści pokonali torunian efektowanie i w dobrym stylu
- 10/01/2017 20:37 - Sekundy dzieliły gdańskich hokeistów od punktu w Katowicach
- 08/01/2017 16:38 - Lotos Trefl wreszcie wygrał u siebie bez straty seta
- 08/01/2017 10:42 - Pożegnalny turniej Zetterstroema w Gdańsku 1 kwietnia
- 06/01/2017 21:40 - Nieskuteczność zemściła się na gdańskich hokeistach
- 05/01/2017 12:13 - Lechia chce obronić Amber Cup
- 03/01/2017 21:45 - Efektowna wygrana gdańskich hokeistów na początek 2017 roku
- 01/01/2017 18:19 - Na AWFiS remis w 38. meczu noworocznym
- 30/12/2016 17:28 - Wybrzeże przed ligą pojedzie z Get Well i MRGARDEN GKM