Rozmowa z Dawidem Stachyrą, żużlowcem Lotosu Wybrzeże
- Miesiące letnie, a konkretnie lipiec i początek sierpnia, są dla ciebie bardzo udane. Awans do finału indywidualnych mistrzostw Polski i skuteczna jazda w lidze.
Dawid Stachyra: Od początku sezonu jadę na niezłym poziomie. Bywały oczywiście słabsze mecze i wpadki jak chociażby u siebie z Poznaniem czy w Daugavpils, ale ogólnie jest dobrze. Moje punkty są przydatne dla drużyny. Cieszę się ze swojej postawy. Na razie wszystko idzie dobrze. Mamy play offy z pierwszego miejsca. To jest w pewien sposób wyzwanie, bo jeszcze nie dawno nikt na nas nie stawiał, że tak wysoko skończymy rundę zasadniczą. Tym ciekawsze będą te play offy. Jeszcze dużo emocji przed nami.
- Czujesz się liderem drużyny? Na to wskazują twoje ostatnie wyniki.
Dawid Stachyra: Ciężko powiedzieć, że lider drużyny. Cieszę się, że punktuje, bo to pomaga drużynie. Wygrywamy i atmosfera w zespole jest lepsza. Tak fajnie się to układa. Jestem zadowolony. Poprawiłem wyniki w Polsce i w Anglii. Jest nieźle. Postaram się utrzymać taką formę.
- Przed drugą rundą jesteście w bardzo dobrej sytuacji. Dwa punkty zaliczki na pewno rozbudziły apetyty gdańskich kibiców na awans.
Dawid Stachyra: Zgadza się. Na pewno musimy wygrywać wszystkie mecze w domu. Dobrze byłoby urwać jakieś bonusy i bylibyśmy w naprawdę dobre sytuacji. Zajęliśmy miejsce, którego nikt nie oczekiwał i tak naprawdę zdobyliśmy je w ostatniej chwili. Udało się nam wykorzystać osłabienia przeciwników i wygrać mecze w Rybniku i Rzeszowie. Na pewno kluczowy był Rzeszów, bo udało się nam zdobyć trzy punkty, dzięki czemu podskoczyliśmy w tabeli. Pierwsza runda zakończyła się fajnie. Teraz inne wyzwanie.
- Co czułeś po minięciu mety po piętnastym biegu w Rzeszowie?
Dawid Stachyra: To jest uczucie nie doopisania. Tak naprawdę do tej pory to mój mecz życia. Zostałem sam na torze po taśmie Renata i tzreba było wygrać bieg, żeby wygrać mecz. Dodatkowo to było na moich "starych śmieciach", przeciwko swoim byłym kolegom. Takiego meczu jeszcze w życiu nie miałem.
- Wielokrotnie zawodnicy po zmianie klubu gdy przyjadą na swój były tor nie potrafią na nim pojechać. Ty pokazałeś, że można.
Dawid Stachyra: Tak bywa. Czasami psychika nie wytrzymuje. To, że zna się tor nie gwarantuje, że zrobi się punkty. Pierwszy bieg zepsułem, w drugim popełniłem błąd, po którym mam niesmak. Do końca pociągnąłem w dobrym stylu. Cieszę się, że udało mi się pokonać byłych kolegów i tym samym zrobić trzy punkty na Rzeszowie.
- Powtórzysz to za trzy tygodnie jak ponownie pojedziecie do Rzeszowa?
Dawid Stachyra: Ciężko powiedzieć. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kompletów punktów w każdym meczu raczej nie dam rady robić, ale będę starał się robić koło dziesięciu punktów w każdym spotkaniu.
- Jak czujesz się przed finałem indywidualnych mistrzostw Polski?
Dawid Stachyra: Cieszy mnie awans do finału indywidualnych mistrzostw Polski. Nie ukrywam, że to był cel na ten rok. Jadę do Zielonej Góry z myślą o zrobieniu niespodzianki. Jadę na pełnym luzie. Wiadomo, że nikt mnie nie zalicza do faworytów, a czuję się teraz na tyle dobrze, że mogę zaskoczyć. Mam nadzieję, że parę fajnych punktów przywiozę.
- Jaki wynik będzie cię satysfakcjonował?
Dawid Stachyra: Myślę, że miejsce w pierwszej ósemce byłoby fajne. Będę starał się pojechać jak najlepiej. Ile punktóe zgromadzę to okaże się w Zielonej Górze.
Rozmawiał Tomasz Łunkiewicz
- 11/08/2010 23:00 - TLPS wraca do gry
- 11/08/2010 22:49 - Tadeusz Obłój poprowadzi Stoczniowiec
- 09/08/2010 22:06 - Piłkarze ręczni pod szyldem SHC Wybrzeże
- 09/08/2010 14:08 - Stoczniowiec ma swój tramwaj
- 08/08/2010 21:47 - Zabrakło tego co zawsze
- 04/08/2010 13:26 - Wierzę, że zwycięży dobro Lechii
- 04/08/2010 10:38 - Siatkarska uczta na otwarcie hali
- 02/08/2010 13:19 - Wykorzystali stworzone szanse
- 01/08/2010 08:31 - Z nasłuchem na Poznań
- 31/07/2010 18:23 - Ze Startem bez zmian, ale bez Zorro