Fruwająca bielizna, oświadczyny i dwie godziny tańca – tak w skrócie można podsumować powrót Backstreet Boys do Trójmiasta. Koncert był przepełniony hitami z całej historii zespołu. Niestety, przyjemność ze słuchania zrujnowała – po raz kolejny – beznadzieja akustyka Ergo Areny.
ZOBACZ KONCERT BSB NA ZDJĘCIACH
I właśnie od dźwięku chciałbym zacząć. Bo tak, jak koncert był wybornym popowym show, tak akustyka leży i kwiczy. Aż dziw bierze, że przy projektowaniu wielofunkcyjnego obiektu, jakim jest gdańsko-sopocka hala, nikt nie pomyślał, że przecież do muzyki potrzebna jest specjalna infrastruktura. Gołe betonowe ściany odbiją między sobą dźwięk niczym ping-pongową piłeczkę, a do tego wszystkiego przy wyższych tonach panuje nieznośny jazgot. Jest to problem, który pojawia się przy okazji każdego koncertu w Ergo Arenie. Wypadało by – przy okazji zbliżającej się modernizacji – zatrudnić ekipę fachowców od dźwięku, którzy by ten problem rozwiązali. Co to za problem kupić mobilne ekrany dźwiękochłonne, które bardzo by pomogły w pozytywnym odbiorze koncertu. Jeśli zarządcy hali nie wiedzą do kogo się zwrócić, polecam kontakt z gdańskim klubem B90. Oni na pewno będą wiedzieli do kogo dać numer telefonu w kwestii akustyki. Ewentualnie - jak opcja wygłuszenia nie wchodzi w grę - to dźwięk dużo lepiej się zachowuje, jeśli scena jest ustawiona wertykalnie w stosunku do osi hali. Taka mała rada na przyszłość.
Tyle z narzekania. Przejdźmy do koncertu Backstreet Boys. Panowie z Orlando wrócili do Trójmiasta po osiemnastu latach. Mało tego – niedzielny koncert był zwieńczeniem tej części światowej trasy koncertowej. W ogóle Amerykanie w Europie w tym roku wystąpili tylko dwa razy – w Warszawie i Gdańsku. To chyba najlepiej świadczy o tym, jak oddanych fanów mają nad Wisłą. Trzeba powiedzieć, że mimo nieprzychylnego letniego terminu, w Ergo Arenie stawiło się sporo widzów, bo aż siedem tysięcy.
Backstreet Boys już nie są chłopcami, tylko facetami koło czterdziestki. Nie stracili jednak nic ze swojego młodzieńczego wigoru. Mało tego – widać, że wciąż koncertowanie sprawią im wielką radość, a między nimi samymi jest niesamowicie pozytywna chemia. Poza tym w te dwadzieścia jeden lat na scenie doskonale opanowali sterowanie publicznością. Duża w tym zasługa faktu, że każdy z nich jest inny – śmieszek Brian, seksualny Nick czy stonowany Kevin, to wszystko idealnie ze sobą współgra. Bardzo ciekawy był zabieg, kiedy między piosenkami na scenie zostawał tylko jeden z wykonawców i opowiadał o zespole czy kokietował widzów. Dodatkowo, w przerwach na zmianę garderoby puszczany był trailer filmu dokumentalnego o zespole, który niebawem wejdzie do kin.
Podczas dwugodzinnego koncertu było wszystko – świetnie dopracowana oprawa graficzna i światła oraz kanonada hitów. Dopiero podczas tego koncertu człowiek sobie uświadomił, że Backstreet Boys mają ich aż tyle. Szkoda, że do tej pory zespół nie zdecydował się na żywy zespół. Podkłady lecą z głośników. Jedynie akustyczny medley był z gitarami i perkusjonaliami. I trzeba przyznać, że wypadł on bardzo dobrze. Przebój „Quit Playing Games (With My Heart) czy „Madeleine” z ostatniej płyty (który miał w sobie coś z countrowego sznytu) brzmiały bardzo dobrze. Zresztą podczas koncertu raz po raz można było usłyszeć piosenki ze szczytów list przebojów - „Show Me The Meaning of Being Lonely”, „I Want It That Way” (ze świetnie współgrającą z zespołem publicznością), „We've Got It Going On” (czyli pierwszy przebój z 1995 roku), „Incomplete”, „Breath (podczas którego hala zamieniła się w gwieździste niebo dzięki latarkom w telefonach komórkowych) czy "Everybody (Backstreet's Back)" zagrane bis, podczas którego A.J. McLean wystąpił w biało-czerwonej koszulce.
Backstreet Boys koncertem w Ergo Arenie pokazali, że mimo iż już nie są chłopcami, to nie stracili ani procenta młodocianej energii. Ponadto przypomnieli, że muzyka popowa może być na dobrym poziomie i bardzo zróżnicowana. Nie to, co teraz. Wszystkie obecne gwiazdeczki popu powinny spojrzeć wstecz i zobaczyć jak to się robi. A od kogo się uczyć, jak nie od najbardziej kasowego boysbandu w historii?
Była to swoista podróż w czasie. Pisk, histeria, ciągła zabawa, chóralne śpiewy, latająca bielizna... Na chwilę powróciły wspaniałe lata 90., kiedy dziewczęta przytulały do piersi plakaty, a chłopaki chcieli wyglądać jak Backstreet Boys, żeby ich podstawówkowe sympatie zwróciły na nich uwagę. Podczas koncertu były także i oświadczyny! Na scenie – to też pokazało jak normalnymi ludźmi jest piątka z Orlando.
- Wrócimy do was, obiecujemy że tym razem nie będziecie musieli tyle czekać! - żegnali się z polską – ale nie tylko, bo w Ergo Arenie było też sporo osób z innych krajów – publicznością. Byli pozytywnie zaskoczeni tak świetną atmosferą. Odwdzięczyli się popowym show na najwyższym światowym poziomie. A i też niedowiarkom udowodnili, że potrafią nieźle śpiewać. To był naprawdę dobry koncert. I zapewne nie ostatni. Dwa polskie koncerty odwiedziło w tym roku prawie piętnaście tysięcy widzów, a to pokazuje, że „Backstreet Army” w naszym kraju jest naprawdę spora. Należy więc oczekiwać, że przy okazji nowej płyty zespół znów zawita nad Wisłę.
Patryk Gochniewski
fot. Jakub Janecki, Patrycja Sobucka
- 20/08/2014 10:59 - Justin Timberlake - król popu XXI wieku
- 18/08/2014 19:07 - 42 tysiące widzów zobaczy koncert Justina Timberlake'a
- 18/08/2014 09:41 - Podsumowanie iFestival
- 15/08/2014 20:19 - Niezbędne informacje przed koncertem Justina Timberlake'a na PGE Arenie
- 11/08/2014 12:09 - iFestival w nowej odsłonie
- 25/07/2014 12:51 - Powrót do przeszłości - Backstreet Boys zaśpiewają w Ergo Arenie
- 11/07/2014 15:07 - Alter Art podał pierwsze szczegóły dotyczące Open'er Festival 2015
- 06/07/2014 19:36 - Podsumowanie Open'er Festival 2014 - GALERIE
- 05/07/2014 21:02 - Open'er '14: Genialny show Faith No More
- 04/07/2014 21:41 - Open'er '14: Mistrz Jack White