Gdański sport sięgnął dna

Drukuj

altRozmowa z Posłem Andrzejem Jaworskim, kandydatem na prezydenta Gdańska


- Panie Pośle, jest pan kandydatem na prezydenta miasta Gdańska i czy oprócz obowiązków zawodowych interesuje się Pan sportem, a w szczególności gdańskim i czy mógłby Pan spróbować dokonać oceny stanu posiadania gdańskiego sportu i ogólnej sytuacji w jakiej się znajduje?
Andrzej Jaworski: Sportem interesuję się od zawsze, z WF-u zawsze miałem piątkę, jednakże zbyt często i to sobie zarzucam brakuje mi czasu, ażeby samemu jeszcze w coś pograć, jak również uczestniczyć w imprezach sportowych, których niestety coraz mniej w Gdańsku.
Co do oceny stanu posiadania, jak w każdy gdański sympatyk sportu, obserwujący bacznie to wszystko co się dzieje w Gdańsku ze smutkiem i zażenowaniem stwierdzam, że gdański sport sięgnął dna. Jeszcze niedawno Gdynia z zazdrością spoglądała na sukcesy gdańskich zespołów Ekstraligowych – żużlowców GKS Wybrzeże, piłkarzy ręcznych Spójni, GKS Wybrzeże, AZS AWF, piłkarek ręcznych AZS AWF i Startu, koszykarek Startu, wcześniej koszykarek i siatkarek  Spójni, siatkarek Gedanii, hokeistów Stoczniowca. Dzisiaj większości z tych klubów nie ma na mapie sportowej Gdańska, Polski i Europy. Te, które pozostały na naszych oczach dogorywają.
Nie mając pomocy od tych, którzy tej pomocy powinni udzielać, czyli Prezydenta Adamowicza i jego ludzi odpowiedzialnych za sport . Jeżeli Prezydent mówi, że pomaga, angażuje się to mija się z prawda, a potwierdzeniem nieprawdy jest fakt, że sport gdański znajduje się w stanie agonalnym.
To, że piłkarze Lechii oraz rugbyści Lechii sobie jakoś radzą to nie zasługa prezydenta, ale silne zorganizowanych klubów, a przecież w ogólnej ocenie to za mało, aby pozytywnie ocenić stan gdańskiego profesjonalnego sportu.
Cieszę się jednocześnie, że tam gdzie mieszkam, czyli w Gdańsku Osowie drużyna unihokeistek odnosi sukcesy przynosząc rozgłos tej wspaniałej dzielnicy Gdańska.

- Zgadzam się, że szczególnie w ostatnich 10-latach gdański sport podupadł, ale w czym upatruje Pan przyczyny tego upadku?
Andrzej Jaworski: W Gdańsku za czasów panowania (rządów) Prezydenta Adamowicza nigdy nie opracowano strategii i zasad funkcjonowania sportu i jego rozwoju.
Moim zdaniem trzeba postawić na kluby, w tym na konkretne dyscypliny i znacząco zaangażować się finansowo, organizacyjnie, bazowo. Nie należy dublować dyscyplin, gdyż w dobie kryzysu finansowego na taką rozrzutność rzeczywiście nas nie stać. W Gdańsku należy odbudować piłkę ręczną mężczyzn, która odnosiła największe sukcesy w sporcie drużynowym, należy postawić na żużel, siatkówkę kobiet Gedanii, pomóc hokeistom stoczniowca, no i oczywiście nie zapomnieć o piłkarzach i rugbystach Lechii. To trzeba naprawić w pierwszym rzędzie.
Wstydem dla władz Gdańska jest fakt, że sztandarowy gdański klub piłkarski Lechia musi szukać poza Gdańskiem terenu na zbudowanie tak istotnego dla Gdańskiej Młodej Społeczności Ośrodka Szkolenia dla dzieci i młodzieży.

- Czy jako przyszły Prezydent byłby Pan w stanie ożywić, pomóc gdańskiemu sportowi i jakie ma Pan na to pomysły?
Andrzej Jaworski: Zacznę od tego, iż będąc przewodniczącym rady nadzorczej Energii doprowadziłem do rozszerzenia sponsorowania przez Energę piłki nożnej w Lechii oraz hokeja w Stoczniowcu. Uważałem, uważam, że gdańskie firmy mają obowiązek pomocy w budowaniu pozytywnego wizerunku Gdańska i swoich firm poprzez sport, wspierając znacząco czołowe zespoły gdańskie, nie zapominając o środkach dla klubów prowadzących szkolenie i wychowanie poprzez sport dzieci i młodzieży. Jako prezydent, wręcz egzekwowanie  takich form i zasad egzystowania gdańskich firm na gdańskim terenie należeć będzie do moich obowiązków. Nie mówię tu o naciskach broń boże poza prawnych, ale o takiej komunikacji z gdańskimi firmami, aby korzyści reklamowo-marketingowe były jak najkorzystniejsze dla wszystkich stron współpracy.
Sport kwalifikowany jak najbardziej, ale na równi będę pamiętał o sporcie dzieci i młodzieży jako wychowanie poprzez sport i walka z patologią.
W Gdańsku nie istnieje czytelne, przejrzyste i uczciwe rozdzielenie środków finansowych na sport. W ostatnim okresie organizowane konkursy na przydział środków finansowych dla klubów przypominały farsę, chociaż powoływano się na stosowne przepisy przypominające patologię. Kto i ile otrzyma z miasta kluby muszą wiedzieć wcześniej, w z góry ustalonym terminie, aby w stosownym czasie konstruować budżety przed sezonem. Brak takiej wiedzy we właściwym czasie może prowadzić do niemiłych konsekwencji z upadkiem klubu włącznie.
Pamiętać również trzeba o tym, że prezydenta rolą jest wspierać, pomagać klubom, a nie ingerować w wewnętrzne sprawy klubów. Kluby powinny być samodzielne z możliwością rozwoju, własną wizją, jasno określonym systemem właścicielskim.

- Jak zatem można ocenić pozycję gdańskiego sportu w trójmieście, czy Gdynia, Sopot już nam dorównują?
Andrzej Jaworski: Dzisiaj Gdynia zdecydowanie nas wyprzedziła, nie tylko w sporcie kwalifikowanym: mistrzynie Polski w koszykówce żeńskiej Lotos, mistrzowie Polski w koszykówce męskiej Asseco Prokom brązowe medalistki mistrzostw Polski w piłce ręcznej Łączpol, ale przede wszystkim uporządkowaną strategią szkolenia dzieci i młodzieży. Czytelne, przejrzyste, uczciwe rozdzielanie środków finansowych w Gdyni, w Gdańsku jak mówiłem jest to temat tabu.
Sopot swoją wielkością nie równa się z Gdańskiem, jednak i tam widać jasną, przemyślaną politykę w sporcie zarówno kwalifikowanym jak i młodzieżowym. W najwyższej klasie rozgrywkowej w popularnych dyscyplinach czyli koszykówce mężczyzn (TREFL) i siatkówce kobiet (ATOM TREFL) będą grali przedstawiciele Sopotu.
W Gdańsku będzie Lechia Gdańsk w piłce nożnej i rugby oraz dogorywający Stoczniowiec w hokeju. Gdańscy kibice z zażenowaniem, wstydem i smutkiem spoglądają w stronę dobrze zorganizowanego sportu przez prezydentów Szczurka i Karnowskiego. To działanie w sferze sportu władz miasta Gdańska jest z premedytacją, czy tylko nieudolność?

- Rozmawialiśmy o sporcie profesjonalnym, a jak Pan widzi w Gdańsku sport i wychowanie poprzez sport dzieci i młodzieży?
Andrzej Jaworski: Należy pamiętać, że zniknięcie ze sportowej mapy Gdańska takiej ilości klubów i funkcjonujących sekcji sportowych jest równoznaczne z ograniczeniem możliwości uprawiania sportu, a zatem wychowania poprzez sport wielkiej, pewnie kilkutysięcznej rzeszy dzieci i młodzieży. Takiej konsekwencji władze miasta nie dostrzegają, a medialnie próbują te fakty zatuszować poprzez nagłaśnianie zbudowania boisk przyszkolnych. Są one jak najbardziej potrzebne, ale co z tego jeżeli ich wykorzystanie przez młodzież jest zdecydowanie zbyt małe. Dlaczego? Nie ma nikogo, kto organizowałby na nich nie tylko rozgrywki międzyklasowe w szkołach, rozgrywki międzyszkolne szkół gdańskich, mistrzostwa Trójmiasta itp. Odpowiedzialnym za organizację i wykorzystanie tych boisk jest nie kto inny jak prezydent Gdańska, któremu podlegają szkoły, na w nich nauczyciele WF, którzy powinni to organizować otrzymując dodatkowe godziny. Zatrudnieni u prezydenta ludzie odpowiedzialni za sport są niekompetentni jeżeli tego problemu nie widzą.

- Skoro jesteśmy przy sporcie młodzieżowym, jak ocenia Pan infrastrukturę sportową w szkołach i w Mieście?
Andrzej Jaworski: Tak jak powiedziałem boisk przyszkolnych nam przybywa i dobrze. Jednak zdecydowanie ważniejszą sprawą jest brak sal gimnastycznych w szkołach, a przede wszystkim basenów, czy choćby miejsc kąpielowych, gdzie dzieci i młodzież mogłyby wykorzystywać te obiekty przez cały rok. Ćwiczenia gimnastyczne, w tym te mające na uwadze leczenie wad postawy czyli ćwiczenia korekcyjne na sali gimnastycznej czy basenie to jedno z najważniejszych wyzwań jakim musimy sprostać, aby również dzieci Gdańskie nie miały wad postawy.
GG


Inne artykuły związane z:
Related news items:
Newer news items:
Older news items: