Rozmowa z Mateuszem Żukiem i Łukaszem Muziołem, działaczami inicjatywy Nic o Nas Bez Nas
- Nic o Nas Bez Nas powstało, jako ruch sprzeciwu wobec podwyżek stawek czynszów w mieszkaniach komunalnych i socjalnych w Gdańsku. Nie udało wam się zablokować planu regulacji czynszów, a nowe stawki najprawdopodobniej wejdą w życie w połowie bieżącego roku. Co jest nie tak tymi czynszami?
Mateusz Żuk: Po pierwsze, do tej pory średni czynsz w mieszkaniach komunalnych w Gdańsku wynosił 4 złote 16 groszy za metr kwadratowy. To teoretycznie niewiele, ale należy doliczyć do tego koszty utrzymania lokalu, takie jak ogrzewanie. Znamy przypadki ludzi, którzy ze względu na nieremontowane okna, płacą za ogrzewanie 400-500 złotych w okresie zimowym. Kiedy zsumować opłaty za utrzymanie mieszkania często okazuje się, że mieszkańcy mieszkań komunalnych płacą podobne kwoty do tych komercyjnych. Jest to koszt 800, a czasem ponad tysiąca złotych za 30-40-metrowe mieszkanie. Wejście w życie nowych „regulacji” oznacza, że najniższą stawką za metr będzie 4 złote 8 groszy. Najniższa stawka, będzie taka jak teraz średnia, a mieszkańcy będą na nowych zasadach średnio płacić około 7-8 złotych za metr.
Łukasz Muzioł: Najkrótsza odpowiedź na pytanie: Dla przeciętnego mieszkańca ta „regulacja” to tak naprawdę podwyżka w wysokości 100 %. Może być jakaś marginalnie mała grupa, która zapłaci mniej niż do tej pory, ale prawie wszyscy zapłacą więcej. Stawka 4 złote 8 groszy przysługiwać będzie ludziom, którzy zarabiają mniej niż 600 złotych na osobę w rodzinie, nie mają żadnego zadłużenia za mieszkanie, co, z uwzględnieniem poprzedniego warunku, jest niezwykłym wyczynem, nie przekraczają metrażu na osobę (żadnej ulgi nie otrzyma emerytka, która po śmierci męża zajmuje 50 m kw. - dop. JW).
Ale ta najniższa nowa stawka nie oznacza wcale, że lokatorzy zapłacą mniej. Stawki bazowe w Gdańsku będą teraz najwyższe w Polsce, a, co więcej będą to najwyższe stawki dopuszczane przez polskie prawo. Ustawa o Ochronie Praw Lokatorów ustala dopuszczalną wysokość takich stawek na poziomie 3 % wartości odtworzeniowej lokalu i stąd wzięło się właśnie 10 złotych 20 groszy. Poza tym ważne jest, że miasto planuje przekazywać część mieszkań spółce Gdańska Infrastruktura Społeczna, która w ciągu 4 lat istnienia sama zbudowała jedynie 300 mieszkań, ale jako spółka miejska, a nie jednostka budżetowa miasta, nie jest ograniczona przepisem ustawy, więc już we wchodzącej w życie w połowie roku uchwale jest zapis o tym, że w GIS-ie stawka wynosiła będzie 14 złotych 50 groszy.
- Ale nowa uchwała zawiera także zapis o wyrównaniu stawki bazowej dla całego miasta, to chyba dobrze, przecież mieszkańcy miasta powinni być traktowani przez urzędników tak samo. Może to właśnie ma na myśli prezydent Lisicki mówiąc o „regulacji”?
Mateusz Żuk: W ten sposób zakładamy, że mieszkanie na Starym Mieście to to samo, co mieszkanie na Szadółkach...
Łukasz Muzioł: Poza tym o ujednoliceniu moglibyśmy mówić, gdyby nowa wspólna stawka wynosiła uśrednioną kwotę wyliczoną z poprzednich stawek. Jeśli nowa stawka jest o 150 % wyższa mówmy po prostu o podwyżkach.
Mateusz Żuk: Jest jeszcze jeden problem. Ustawa o Ochronie Praw Lokatorów mówi, że stawki czynszu muszą zależeć między innymi od położenia budynku (rozdz. 2, art. 7, pkt 1 – dop. JW). Jeśli miasto nie zróżnicuje czynszów grożą mu odszkodowania dla mieszkańców. Podobna sytuacja miała miejsce w jednej z gmin podwarszawskich, a sąd oddalił właśnie kasację podobnego wyroku dotyczącego Świnoujścia.
- A kontenery?
Mateusz Żuk: W uchwale, o której mówiliśmy wcześniej istnieje zapis, że miasto będzie pozyskiwało mieszkania socjalne, czyli mieszkania komunalne przeznaczone dla osób słabiej sytuowanych. Jednym ze sposobów na pozyskanie mieszkań socjalnych jest właśnie zakup kontenerów. Doświadczenia innych miast pokazały, że umieszczanie ludzi w kontenerach, to, nie wspominając o kosztach społecznych, także duże nakłady ekonomiczne dla miasta.
Magistrat nie ma prawa wyrzucać ludzi gorzej sytuowanych na obrzeża miast, jak mówi prezydent Lisicki: „na Szadółki, w okolice Wiślinki lub Fosforów”, czyli w miejsca, gdzie ludzie ci nie tylko będę izolowani, ale może być również groźne dla ich zdrowia.
- Stąd inicjatywa Gdańsk Bez Kontenerów.
Łukasz Muzioł: Tak. To inicjatywa ponad politycznymi podziałami. Zachęcamy wszystkie gdańskie organizacje społeczne, polityczne i indywidualnych mieszkańców. Mamy tylko i wyłącznie jeden cel: wykreślić z planu gospodarowania zasobem komunalnym zapis o możliwości pozyskiwania lokali socjalnych przez budowę kontenerów, w niczym innym nie musimy się zgadzać. Cel chcemy osiągnąć, składając obywatelską inicjatywę uchwałodawczą. Musimy zebrać co najmniej 2 tysiące podpisów. Postaramy się zebrać co najmniej 3 tysiące żeby mieć pewność, że dokument trafi pod obrady Rady Miasta. Projekt ma tylko jeden zapis, dotyczący wykreślenia punktu mówiącego o kontenerach.
Co ciekawe uchwała o obywatelskiej inicjatywie uchwałodawczej mówi, że projekty tworzone na jej podstawie trafiają najpierw na biurko Skarbnika Miasta, który projekt opiniuje. Jeżeli skarbnik stwierdzi, że miasta na to nie stać, projekt w ogóle nie trafi pod obrady. Oznacza to, że tak naprawdę obywatelska inicjatywa uchwałodawcza, przygotowana przez Platformę Obywatelską jest kpiną, a nie poważnym rozwiązaniem, bo żadnych kluczowych spraw w ten sposób zmienić nie można. Dlatego proponujemy projekt w takim brzmieniu. Wykreślenie kontenerów nie powoduje żadnych kosztów finansowych dla miasta, ponieważ kontenery nie są ujęte w budżecie.
- Czy inicjatywa cieszy się dużym zainteresowaniem?
Łukasz Muzioł: Właściwie wszystkie obecne na debacie (na temat osiedli kontenerowych, organizowanej przez NoNBN w Świetlicy Krytyki Politycznej – dop. JW) organizacje wyraziły zainteresowanie pomysłem. Sam pomysł wyszedł od Młodych Socjalistów, ale inicjatywy wrzeszczańskie, opozycyjne partie polityczne, szereg organizacji zajmujących się bezdomnością i wykluczeniem społecznym najprawdopodobniej także włączą się w akcję, mamy także poparcie środowiska akademickiego. Spodziewamy się, że będzie to bardzo szeroka koalicja, więc jeśli rządząca Gdańskiem partia nie wysłucha głosu mieszkańców, to będzie to świadczyło, że nie różni się znacząco od partii, która rządziła jeszcze dwadzieścia lat temu.
- Nie boicie się, że w sytuacji, gdy uda się zebrać podpisy i uchwała trafi pod obrady Rady Miasta, a radni wykreślą kontenery z planu, będzie to zarazem oznaczało koniec marzeń o dalszych zmianach? Że urzędnicy powiedzą: to nie tak, że nie słuchamy mieszkańców, posłuchaliśmy ich głosu, ale na więcej nie możecie liczyć, bo pozostałe plany są dla miasta bardzo ważne i nie możemy z nich zrezygnować?
Mateusz Żuk: Moim zdaniem, jako mieszkańcy, musimy się nauczyć, jak w ogóle postępuje się z nowym narzędziem, jakim jest obywatelska inicjatywa uchwałodawcza. To pierwszy krok, dobrze jeśli spróbujemy na prostych rzeczach, bo wtedy lepiej będziemy sobie radzić także na szerszą skalę. Jeżeli miejscy urzędnicy w tak prostej sprawie posłuchaliby mieszkańców, to dlaczego nie mieliby ich wysłuchać, mówiących o bardziej skomplikowanych projektach?
- Grupa Inicjatywna Nic o Nas Bez Nas w mediach określana bywa jako ”zadymiarze”, „krzykacze” i „anarchiści”. Kim tak naprawdę są członkowie inicjatywy?
Mateusz Żuk: W naszej grupie jest bardzo wielu różnych ludzi, to co miasto robi to używanie chwytu erystycznego: wiem, że mój adwersarz ma rację, ale jest brzydki, więc nie ma powodu z nim rozmawiać...
Łukasz Muzioł: Te etykiety biorą się stąd, że władze miasta nie chcą rozmawiać na temat kwestii budownictwa komunalnego i znalazły dobry sposób, żeby dyskusji unikać: nie będą rozmawiać z anarchistami. Gdyby przyznali, że Nic o Nas Bez Nas jest grupą mieszkańców o bardzo różnych poglądach politycznych, którzy mają jeden cel: porządne, uczciwe, dobrze zarządzane mieszkalnictwo komunalne w Gdańsku, a celem krótkoterminowym jest zastopowanie podwyżek czynszów, musieliby z nami rozmawiać. Wystarczy przyjść na nasze spotkanie, żeby zobaczyć, że sporo osób ma już wiele siwych włosów na głowie, a wiele czuje się obrażanym, gdy są nazywane anarchistami. Prezydent Adamowicz kilka razy mówił, że bardzo żałuje, że nie ma do czynienia z takimi anarchistami, jacy działali w latach osiemdziesiątych, bo tamci byli bardziej ideowi. Rozmawiałem z działaczami z lat osiemdziesiątych, prezydent ma szczęście, bo wtedy mógłby dostać kamieniem w głowę, a my chcemy rozmawiać, przygotowujemy projekty uchwał i postępujemy w zupełnie inny sposób.
- A kim wy jesteście? Kto za wami stoi?
Łukasz Muzioł: Jesteśmy sponsorowani przez obce wywiady, stąd mamy tak dużo pieniędzy, że pozwalają nam one siedzieć po nocach przygotowując różne transparenty. (śmiech) A mówiąc poważnie: to może brzmieć dziwnie dla przedstawicieli ekipy rządzącej, ale my naprawdę poświęcamy własny czas, walcząc o powstrzymanie podwyżek czynszów i to nie dlatego, że mamy w tym jakiś swój ciemny interes, ale dlatego, że razi nas antyspołeczna polityka miasta. Domagamy się demokracji w mieście i domagamy się konsultowania z mieszkańcami projektów uchwał. Jeśli chodzi o nasze finansowanie, to sugerowanie, że „ktoś za tym stoi” jest po prostu śmieszne. Działamy tak niskim kosztem, że staramy się osiągać sukcesy pomysłami, a nie wielkimi pieniędzmi, jak czyni to partia rządząca, która wygrywa wybory po tym jak wydaje 30 milionów złotych na kampanię wyborczą.
Rozmawiał Jacek Wierciński
Fot. Patryk Zdrojewski
- 17/01/2011 10:55 - Pogawędka o sztuce
- 15/01/2011 20:22 - Pracodawcy Pomorza - nadzieje i obawy
- 15/01/2011 11:31 - Rozpoczynają się Ferie - Kilka porad dla rodziców
- 14/01/2011 14:32 - UOKiK: PGE nie przejmie Energii
- 13/01/2011 19:25 - Będzie skwer im. Krzysztofa Kolbergera?
- 10/01/2011 16:28 - Policjanci grali z Orkiestrą - zebrali łącznie 7108,03 złote!
- 07/01/2011 18:27 - Karty Dużej Rodziny również dla najbogatszych
- 07/01/2011 17:11 - Prezes Kostecki wywieziony na taczce!
- 05/01/2011 15:10 - Wiceprezydent Lisicki o sukcesach i patologii
- 05/01/2011 09:47 - I edycja konkursu „Sarmatia”