Tam-tamy globalnej wioski
Najpierw prezydium sejmowej komisji a potem sejmowi prawnicy orzekli, iż poseł stający przed sejmową komisją w charakterze świadka (i poniekąd zainteresowanego) nie może w żadnym wypadku być równocześnie członkiem tej komisji. Z komisji zwanej hazardową usunięto więc posłankę Kempę i posła Wassermanna. Potem w tej sprawie wypowiadali się różni ważni ludzie. Jedni byli za, inni (w tej liczbie premier Tusk) przeciw. A potem zebrał się Sejm i uchwalił, że nie ma przeszkód by poseł i posłanka pełnili swą zaszczytną misję. Wrócili więc tam, skąd ich wywalili przeciwnicy polityczni.
Czy słusznie wywalili, czy może raczej Sejm niefortunny błąd naprawił? A co na to sejmowi prawnicy? Jeśli orzekli słusznie, Sejm działał nieprawnie, jeśli zaś się mylili – to po co Sejmowi zespół niedouków? I tak źle, i tak niedobrze.
Ale przecież tak naprawdę – nieszczególnie ważne.
W dorobku licznych przecież sejmowych komisji III RP jest jedno niewątpliwe osiągnięcie: ponad wszelką wątpliwość ustalono, że Lew Rywin w stanie wskazującym udał się do Adama Michnika i złożył mu propozycję korupcyjną. Podobno miał jakiś mocodawców ale ani komisja, ani prokuratura z sądem tudzież rozliczne służby specjalne nie potrafiły ich odnaleźć. Może to jeno był fantom, a nie byt realny?
Bytem realnym byli natomiast posłowie. To tam błyszczał poseł Nałęcz, poseł Rokita, jeszcze byt autonomiczny, nie jedynie mąż pani Nelly, poseł Ziobro, w innej jeden samoobronny pan tuszy nieprzeciętnej. Posłanki i posłowie, wybrańcy narodu.
I wtedy, i teraz rozstrzyga się tam, w długich i namiętnych dyskusjach sprawy fundamentalne. Czy pani Kempa, która skończyła studia z zakresu administracji może nazywać się prawnikiem? Czy czyniąc tak kłamie, czy jedynie mija się z prawdą, czy może dokonuje tylko nadinterpretacji?
Bo przecież nie po to idzie się do komisji, by zbadać coś, co powinny badać wyspecjalizowane organy państwa: prokuratura, sądy, służby specjalne. Idzie się po to, by dać się poznać i być widocznym w szklanym okienku. Idę o zakład, że dla posła Arłukowicza jest to ważny szczebel przyszłej pięknej kariery.
Czy mają świadomość, że grają w farsie? Och, mają. Nieprzypadkowo posłanka Kempa tak często odwołuje się do opinii publiczne. Ona wie, że ją oglądają, i wie, że to co powie przekłada się na słupki w sondażach i wewnętrzpartyjną hierarchię. I miny posła Wassermanna się na to przekładają, jak niegdyś przekładały się miny posła Rokity.
Nie mamy już kabareciku Olgi Lipińskiej (był zbyt drogi i niesłuszny), mamy za to farsowe komisje.
Że z nich niewiele wynika? A kto powiedział, ze ma wynikać! One są częścią demokratycznych procedur. Zajmują się tym, czym powinny się zajmować – czyli sobą, swym funkcjonowaniem, wewnątrzorganizacyjnymi normami, procedurami itp. No i są częścią nieustannej walki politycznej. Na dobrą sprawę tyle z tym mitręgi, że gdyby odciąć im wyjście na zewnątrz – działałyby nadal. A że przy okazji widzom dostarczają rozrywki, gazetom i rozgłośniom tematu do artykułów i dyskusji – czysty zysk.
Jak zwykle – na koszt podatników. Ale podobno – w ich interesie.
A.K.Waśkiewicz
- 04/02/2010 11:11 - Moja biała kartka
- 30/01/2010 11:07 - Życie w prawdzie
- 30/01/2010 11:04 - Zimowe nonsensy
- 26/01/2010 19:27 - Prestiż przede wszystkim
- 22/01/2010 06:46 - Rzeka rozumna
- 15/01/2010 21:31 - Państwo w państwie
- 09/01/2010 22:18 - Nihilizm i słuszne wartości
- 24/12/2009 09:01 - Znikające obietnice ”
- 23/12/2009 17:29 - Apolityczny karp
- 10/12/2009 10:25 - W słusznej sprawie