Komentarz. Ostra jazda. Polska - czas choroby
Kiedy czytasz te słowa Twój znajomy, kolega, członek rodziny prawdopodobnie jest chory. Męczy go co najmniej grypa, przeziębienie. Ponieważ duża rafineria kilka kilometrów od centrum Gdańska znacznie zwiększa przerób ropy naftowej i emisje rożnych substancji jest szansa, że niewinny kaszel stanie się preludium do głębszego zastanowienia się nad sensem życia. Rząd jest trapiony kolejnymi aferami, a Twój samochód wzywany do serwisu, bo elektroniczny chip sterujący wspomaganiem hamowania wytworzony za cztery złote przez ośmio - letnie dziecko w Chinach umożliwia zbyt łatwe – nawet jak na polskie warunki – rozstanie się z życiem. Czy dręczy nas plaga choroby?
Mimo, że ustawy w Polsce załatwia się na gdzieś tak z 90 procentową skutecznością - dobra kondycja i brak chorób to sprawy wręcz kluczowe, niemożliwe do załatwienia nawet przez dobrze ustawionego parlamentarzystę. Skąd się to bierze? Epidemia różnorakich choróbsk wybuchła przecież przed światowym kryzysem – łabędzie w Toruniu, podejrzane o infekcje jakiejś - tam - grypy, zabijano nawet w czasach ostrego wzrostu notowań giełdowych spółek. Czy nowa, świńska grypa zbiegła się z czasem kryzysu? Obie sprawy nadeszły co prawda z USA, ale to co widzimy w telewizji, każe nam domniemywać, że być może przyczyną chorób jest niska jakość...typowa dla czysto polskiego Poloneza.
Nie tak dawno oglądaliśmy spot jednego z operatorów telekomunikacyjnych, który używając znanych aktorów „dubluje” atmosferę debaty politycznej w kraju. Śmiejemy się z tego, bo przecież aż tak bardzo nie różni się ona od tego, co widzimy w tv. Jeszcze dalej idzie producent chipsów – z zadowoleniem spostrzegamy, że politycy znacznie lepiej wyglądają na scenie, tańcząc w rytm muzyki pop. Czyż nie chcielibyśmy zobaczyć liderów polskiej sceny politycznej pląsających razem w rytm disco? Czy jest to obrazą stanu? Mam dziwne wrażenie, że coraz więcej z nas chciałoby nacisnąć klawisz „delete” i wysłać znaczną grupę polityków tam gdzie ich miejsce – na strony z reklamami i dowcipami. Wyglądają tam jakoś bardziej… znośnie i pożytecznie.
Aby przekonać się, jakie jest znużenie Polaków chorobą polityki, wystarczy spojrzeć na archiwalne materiały z tv – ciągle te same twarze, dopływ młodej, świeżej krwi na poziomie kroplówki. Młodzi Polacy nie chcą angażować się w działalność publiczną – dlaczego? Odpowiedzi nie nadają się do druku, ale są prawdziwe. Nie wierzycie? Zapytajcie studenta czy ucznia, co o tym sądzi. Za 10 lat średnia wieku w Sejmie będzie wynosiła 75 lat. Oprócz przycisków do głosowania każdy parlamentarzysta będzie miał do dyspozycji rurkę z tlenem (dla przemęczonych) i środkiem przeciwbólowym (dla tych obolałych poziomem debaty). Liderzy partyjni, siedzący w pierwszych ławach, będą mieli jeszcze przenośne defibrylatory. Przecież są na pierwszej linii…
Jaki z tego wniosek: stare elementy o słabej jakości muszą się zużyć. Na polskiej scenie politycznej brakuje nowych części – pokolenia trzydziestolatków, którzy mogliby wnieść wspaniały czas swojego życia do rządzenia krajem. To dzisiaj jedyna kwestia, którą – jeśli zechcemy – można zmienić. Części samochodowe są bowiem budowane przez dzieci, zaś mutacji nowych wirusów nie powstrzyma nawet Domestos. W ostatnich wyborach młodzi ludzie ruszyli tyłki, oddając głos kierowani pozornie dobrym odruchem – wzruszeni jak przy rodzinnej reklamie przyprawy do rosołu pobiegli do urn wierząc, że zmieniają kraj. Okazało się, że nie zmienili go nawet na to
„Zbychowe” 90 procent. Nie zmienili go, bo nie można zmienić kataru w przyjemność (nie mylić z tajemniczym inwestorem). Dzisiaj Ci sami młodzi ludzie stają przed dylematem, jak poprawić stan całego organizmu? Jak zakończyć czas choroby? Czy jest to możliwe? Czy pamięć o ostatnich, indywidualnych wyborach będzie swędzącym, wstydliwym problemem? Wszystko można zmienić. Potrzeba tylko wytrwałości i precyzji. Drewniane klocki dla dzieci uczą wyobraźni bardziej, niż kolorowe plastikowe boxy made in Azja. Opakowanie i technologia sprzedaży nie mogą przysłonić trwałości, jakości i pewności.
Jeśli nie wierzycie pozostała nam kuracja paracetamolem, alfabet Morse'a zamiast telefonów komórkowych, zakaz oglądania jakichkolwiek programów informacyjnych i...generalnie bardzo ostrożna jazda w zakrętach.
Jacek Pauli
- 26/11/2009 10:44 - Polskie piekiełko
- 26/11/2009 10:43 - Polityczne boisko Premiera
- 20/11/2009 09:22 - Ubogacić orła!
- 14/11/2009 12:10 - Jednoręcy bandyci
- 06/11/2009 09:39 - Nieistniejące drogi
- 29/10/2009 14:02 - Tam tamy globalnej wioski
- 29/10/2009 14:01 - Sondażowe miraże polityków
- 21/10/2009 10:13 - Życiorys samochodami pisany
- 21/10/2009 10:08 - Tajne, więc jawne
- 21/10/2009 09:59 - „...Widok z galerii na Wiejskiej…”