Tam-tamy globalnej wioski
Całkiem niespodziewanie, przy okazji sprawy senatora Piesiewicza dowiedziałem się, że w naszym pięknym kraju ukazuję się brukowce. Jeden nazywa się „Fakt”, drugi zaś „Super Express”. Do niedawna nosiły one wdzięczne miano tabloidów, odkąd wszakże spowodowały, iż abp. Życiński doznał „bólu i szoku” stały się brukowcami właśnie. One (ale przecież nie tylko one) „mówią językiem nihilizmu”. To też odkrycie, bo dotąd językiem nihilizmu przemawiała wyłącznie postkomuna. Nihilizm „Super Expressu” przejawia się w tym, iż zakupił filmik, w którym senator Piesiewicz przebrany w damskie łaszki igra z panienkami, oraz zażywa, jak domniemują komentatorzy, środki halucynogenne. Mnie to, przyznam, nie razi. Tyle, że prawo, które penalizuje posiadanie i zażywanie narkotyków uchwalał także senator Piesiewicz, jeśli więc faktycznie je posiadał i zażywał powinien ponieść konsekwencje takie, jakich żądał dla innych.
Tabloidy (czyli brukowce) mówią językiem nihilizmu. Wszelako to, co tak nazywa abp. Życiński, one same nazywają „szczerością”, inaczej prawdą, a jak wiadomo nic piękniejszego niż życie w prawdzie, która wyzwala („prawda was wyzwoli”, uczył JPII). Senator Piesiewicz, pisze SE „zgodził się spotkać z naszym reporterem. Po obejrzeniu kompromitujących go filmów zdecydował się na szczerą rozmowę, w której przedstawił swoją wersję zdarzeń”. Zeznał więc, że owszem współżył, dwa razy, ale po pierwsze – bez przebieranek, po drugie „to była namiastka stosunków”. Jakie byłyby nie namiastkowe, niestety nie wyjaśnił. „Ja jestem zupełnie normalny”, deklaruje. Co zaś do narkotyków, to – przyznaje – kiedyś zażywał, ale po pierwsze – nie dużo, po drugie – pod wpływem złego otoczenia. Cała fraza brzmi smakowicie: „proszę mnie zrozumieć, w jakim środowisku się obracałem: artyści, filmowcy. Zdarzyło mi się zażywać kokainę w Holandii czy we Włoszech...Ale to były śladowe ilości” .
Co do szmalu też się wypowiedział: z panią, z którą współżył zerwał, gdy zażądała dwóch tysięcy na remont samochodu. Ale potem znów się zeszli...
Wyznania senatora można sobie poczytać w Internecie, oglądając filmiki z jego udziałem.
Wcześniej Jacek Żakowski postulował aby ukarać redaktora, który zdjęcia z owych filmików opublikował w swej gazecie. Teraz, gdy w spektaklu multimedialnym uczestniczy sam senator, coś, sądzę, się zmieniło.
„Jeszcze niedawno – pisze SE – był autorytetem, wyrocznią w sprawach przyzwoitości i moralności. Wczoraj cała Polska zobaczyła, jak paraduje w kolorowych sukienkach i wciąga nosem biały proszek w towarzystwie podejrzanych kobiet”. W co się ubiera i z kim współżyje, to wyłącznie jego sprawa. Skoro jednak decyduje się na upublicznienie swych spraw intymnych, to może o nijakiej potędze smaku nie warto rozprawiać.
A skoro tak, to i nihilizm po równi jest udziałem gazety i pana senatora. Więc i jego słowa powinny sprawić, że abp. Życiński dozna „bólu i szoku”.
Głupio mówić, ale nawet w trudnych sytuacjach nie wszystko jest na sprzedaż. I nie o wszystkim, nawet się broniąc, warto publicznie rozgłaszać. Zdaje się, że na tym właśnie polega zwykłe poczucie taktu, niekoniecznie zaraz rola moralnego autorytetu.
A.K.Waśkiewicz
- 30/01/2010 11:04 - Zimowe nonsensy
- 26/01/2010 19:27 - Prestiż przede wszystkim
- 22/01/2010 06:46 - Rzeka rozumna
- 15/01/2010 21:38 - Polskie farsy
- 15/01/2010 21:31 - Państwo w państwie
- 24/12/2009 09:01 - Znikające obietnice ”
- 23/12/2009 17:29 - Apolityczny karp
- 10/12/2009 10:25 - W słusznej sprawie
- 08/12/2009 16:07 - Meandry władzy
- 03/12/2009 00:00 - Demokracja bez kobiet to pół demokracji!