To przed laty często
powtarzane hasło przypomniało mi się kiedy prezesa Stoczniowca -
Marka Kosteckiego wywieziono na taczce z hali podczas meczu
hokejowego. Żeby było jqasne od początku: z natury jestem
przeciwny takim siłowym rozwiązaniom, których eskalacja nigdy nie
wiadomo jak się zakończy. Faktem jednak jest, że dopiero po tym
incydencie sprawa dramatycznej sytuacji jaka panuje w gdańskim
klubie stała się głośna na cały kraj.
Tymczasem od dobrych
paru sezonów funkcjonowanie jedynej w Polsce Północnej drużyny
hokejowej w ekstraklasie przypomina partyzantkę a nie profesjonalny
system. Mimo iż klub wychował całe zastępy utalentowanej młoieży
z powodzeniem wystepującej w reprezentacjach narodowych kilku
roczników.
Od lat klub dzierży mocną ręką Marek Kostecki.
Trudno więc by żale kierować w takiej sytuacji do kogoś innego. W
myśl zasady: jesteś szefem silnym - bierzesz całkowitą
odpowiedzialność! Sprawy nabrały przyspieszenia kiedy /z
inicjatywy M.K. rzecz jasna/ powołano spółkę do zarządezania
ligowym zespołem.
Teoretycznie koncepcja słuszna. Bo przecież:
w czasach komercjalizacji, samodzielności, samofinansowania, itd.,
profesjonalny sport powinien zmierzać w tym kierunku. W praktyce
Stoczniowca oznaczało to, że kierownictwo spółki musi od
zaraz/!!!/ znależć sponsorów. Bo hale, ślizgawki, szkółki,
hotel, parkingi - to jedno, a hokeiści to co innego. A jak łatwo
dziś na Pomorzu o sponsora - wie każdy kto choć trochę interesuje
się sportem.
Rychły ciąg dalszy był łatwy do przewidzenia.
Zabrakło pieniędzy nawet na wyjazdy. Jedynym ratunkiem pozostało
miasto. I miasto podało kroplówkę. Ale jak powszechnie wiadomo
kroplówka może pomóc osłabionemu, lecz nie trawionemu wieloletnia
chorobą. Tak po kibicowsku - to chwała darczyńcy, ale za chwilę w
korytarzu będzie tłokliczących na podobną pomoc. Nie znane są
bowiem żadne kryteria ani warunki tej pomocy. Bardzo lubię hokej,
cenię kibiców, zawodników którzy są twardzielami i nie
"gwiazdorzą", ale rozum podpowiada kilka pytań. -
Dlaczego nie utrzymano gdańskich piłkarzy ręcznych z którymi
pracowali tak wybitni trenerzy jak Daniel Waszkiewicz czy Wojciech
Nowiński? Dlaczego "kroplówki" nie otrzymały siatkarki
Gedanii, klubu od lat najlepiej szkolącego młode talenty? To
pierwsze z brzegu przykłady. Zawsze w takiejsytuacji rodzi sie
podejrzenie o sympatie i antypatie. Pora o tym dziś pomyśleć, bo
jak minie Euro 2012 i nie będzie już hasła: wszystkie środki na
tę imprezę - miasto powinno mieć spójną wizję wspomagania
sportu.
Na razie jedyny happy end w tej sprawie to postawa
hokeistów. Faceci mają serce i do tego umiejętności. Oni dają z
siebie wszystko. Niestety - o tym co wokół nich - już dobrze nie
można napisać. Chyba oprócz tego, że Pan Jerzy Buzek w innej roli
jest powszechnie szanowanym człowiekiem. Ciekawe czy wpłynęło na
to hasło użyte w tytule felietonu ...
Jan Lindner
- 04/02/2011 18:00 - Jacek Pauli: Mucha na zimno
- 04/02/2011 17:44 - Jan Lindner: Dziurawy kosz
- 27/01/2011 18:56 - Po polsku...
- 27/01/2011 18:51 - Gdańsk czyli enklawa publicznego dobrobytu
- 22/01/2011 09:19 - Jacek Pauli: Pusty parking, pełen łez
- 15/01/2011 10:46 - Krauze, Owsiak - czyli alibi dla władzy
- 14/01/2011 17:33 - Jan Lindner: Kali...
- 22/12/2010 19:20 - Jak można to kupować?
- 10/12/2010 16:20 - Marek Formela: Latarką w półmrok
- 26/11/2010 20:17 - Ważny wizerunek nie wizja