Przez kilkanaście miesięcy polskie wsie w Galicji Wschodniej i na Wołyniu umierały w dymach pożarów i w krzyku bestialsko mordowanych przez UPA i miejscową tłuszczę naszych rodaków.
Po 74 latach od okrutnych zbrodni władze Ukrainy nie dopuszczają polskich historyków z IPN i archeologów do prowadzenia badań nad ich grobami. Po wsiach, gajówkach i kościołach śladu nie ma. Rów nienawiści wówczas wykopany przez chory plan ukraińskich nacjonalistów w myśl "idei nacji" wydawał się nie do zasypania. Można tego dokonać - budując na prawdzie.
Zrabowany majątek, konie, krowy, naczynia i pierzyny nie cieszyły "zdobywców" zbyt długo. Sowiecki ład szybko odebrał co swoje, kładąc pokotem wszelkie rojenia o "samostijnej". Niedobitki bulbowców i banderowców szukały schronienia w Bawarii i Kanadzie.
W 1992 roku nowa RP uznała, jako pierwsze państwo na świecie, niepodległość Ukrainy - w imię pojednania i domniemanego sojuszu wbrew Kremlowi.
Ukraiński element narodowy ocalał tam, gdzie sięgały granice II RP. Na wschód od niej swoje zrobiła zbrodnicza polityka ZSRS i zagłodzenie kilku milionów chłopów ukraińskich... na najżyźniejszych czarnoziemach Europy.
Po upadku Polski w 1939 r., podgrzewany błędami sanacji, zwrócił się przeciwko Polakom, zdziesiątkowanym wojną, wywózkami, upadkiem państwa. Kobiety, dzieci nie były wymagającym przeciwnikiem, a kusił łup i nabrzmiewała żądza mordu.
Od 10 lutego 1943 r., od zbrodni ukraińskiej na stu mieszkańcach polskiej wsi Parośle w powiecie Sarny, do pory żniw w 1944 r. na terenie Wołynia i na obszarach kresów południowo-wschodnich II Rzeczypospolitej doszło do jednej z najokrutniejszych zbrodni II wojny światowej. Dokonały jej sotnie „hierojów” z UPA pod czarno-czerwonymi proporcami oraz gromadnie – ukraińscy sąsiedzi polskich wsi.
Do kolejnej fali zbrodni doszło w latach 1944–1946, dokonanych na polskich chłopach przez oddziały UPA doszło w Małopolsce, w dawnych województwach lwowskim, tarnopolskim, stanisławowskim i lubelskim.
Z rąk nacjonalistów z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), przy udziale ludności ukraińskiej, zginęło - jak się szacuje, 120 tys. Polaków. Terror spowodował, że setki tysięcy Polaków opuściły swoje domy.
Za próbę pomocy polskim sąsiadom lub odmowę udziału w mordach i grabieży z rąk UPA zginęło też kilkuset Ukraińców.
11 lipca obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa, które zostało dokonane przez ukraińskich nacjonalistów. Lipiec to miesiąc kwitnienia lnu, dlatego kwiat tej rośliny – powszechnie uprawianej na Wołyniu przed II wojną światową, używanej przez rolników w gospodarstwie domowym, stosowanej w kuchni, lecznictwie itp. – symbolicznie przywołuje pamięć o tych wydarzeniach.
Apogeum zbrodni miało miejsce w niedzielę 11 lipca 1943 r. Zaatakowano blisko sto polskich miejscowości pod osłoną nocy, a w wielu punktach naszych rodaków zgromadzonych w kościołach na mszach. Polacy nie mogli uwierzyć, że morderców wspierają ich sąsiedzi.
Z map na zawsze starte zostały polskie wsie. I właśnie grupę dotkniętą największym cierpieniem stanowili mieszkańcy wsi. Nieliczne wsie i miasteczka zamienione zostały w punkty samoobrony. Zbrodnia spowodowała polski odwet, w wyniku którego zginęło ok. 12-15 tys. Ukraińców. AK spóźniła się z akcją ratunkową. Wspierała, w miarę możliwości, aliantów i walczących z najeźdźcą sowietów, ale nie potrafiła obronić rodaków przed zbrodniarzami atakującymi kobiety i niemowlęta widłami, siekierami, orczykami i narzędziami do zabijania bydła.
Bezpośrednio rzezią zawiadywał Dmytro (Roman) Semenowicz Klaczkiwskij, pseudonimy: „Kłym Sawur”, „Ochrim”, dowódca UPA-Północ.
W niektórych kręgach współczesnej już krainy kultywowany jest hołd dla UPA, którą dowodził Roman Szuchewycz, ps. „Taras Czuprynka”, „Tut”. Na Ukrainie stoją jego pomniki. Podobnie jak pomniki Stepana Bandery. Nasi sąsiedzi po omacku szukają swojej tożsamości.
Dowództwo Komendy Głównej AK nie tworzyło oddziałów partyzanckich do 1944 roku, gdyż długo łudzono się nadzieją, że pogromy są zjawiskiem przejściowym, a powstanie oddziałów partyzanckich doprowadzi do eskalacji konfliktu polsko-ukraińskiego. Dopiero po największej kulminacji rzezi z 11 lipca 1943 r., w obliczu zagłady polskiej społeczności na Wołyniu zapadła decyzja o powołaniu 27 Wołyńskiej Dywizji AK.
Na dodatek dla naszego podziemia zaskoczeniem okazało się tak region, w którym doszło do wybuchu nienawiści, jak i skala terroru, który dotknął bezbronną ludność.
Zbrodnia wołyńska spowodowała polski odwet, w wyniku którego zginęło ok. 12 tys. Ukraińców, głownie na Lubelszczyźnie i w Galicji.
Pokłon prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki złożony przy warszawskim pomniku kresowego ludobójstwa złożony 11 lipca ub.r. może być początkiem procesu rzeczywistego pojednania. Czy będzie?
Jednak w kwietniu 2015 r. w dniu wizyty ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego w Kijowie Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła ustawę gloryfikującą Ukraińską Powstańczą Armię.
Nie wymieniono co prawda batalionów Roland i Nachtigall oraz dywizji SS Galizien „Hałyczyna”. Ustawa uznaje jednak jako „bojowników o wolność i niezależność Ukrainy” członków Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii. W trakcie wystąpienia w Radzie Najwyższej wówczas prezydent Komorowski nie mówił o ludobójstwie.
W tym roku w Gdańsku prezydent Andrzej Duda złożył kwiaty pod gdańskim Pomnikiem Pamięci Ofiar Eksterminacji Ludności Polskiej na Wołyniu.
W krótkim przemówieniu, którego wysłuchało kilkadziesiąt osób, m.in. Piotr Duda, przewodniczący "Solidarności" i wojewoda Dariusz Drelich, prezydent Duda przypomniał, że 11 lipca jest „ważnym dniem, dniem narodowej pamięci o obywatelach II RP, na których dopuszczono się aktu ludobójstwa, co uczynili ukraińscy nacjonaliści”.
- Bez wątpienia celem tamtej wielkiej ludobójczej akcji było zniszczenie ludzi narodowości polskiej, było po prostu ich zgładzenie, wyeliminowanie - zaznaczył prezydent.
Pomnik Pamięci Ofiar Eksterminacji Ludności Polskiej na Wołyniu stał się niestety tego dnia nad ranem, po raz drugi, obiektem ataku. Na prostokątnym granitowym obelisku, ze znakiem krzyża i cytatem z Mickiewicza „Jeśli zapomnę o nich, ty Boże na niebie zapomnij o mnie” oraz tekstem Pamięci dziesiątków tysięcy Polaków, mieszkańców Wołynia i Kresów południowo-wschodnich Rzeczpospolitej Polskiej, których ocalić z rzezi lat 1943-1944 nie było nam dane, także tych, którzy opuścili rodzinne strony i poszli na poniewierkę uciekając przed terrorem i zagładą z rąk ukraińskich nacjonalistów OUN-UPA. W 60 rocznicę wielkiej tragedii. Rodacy" czyjeś ręce wysmarowały sprayem trzy „wilcze haki”, dziś znak ukraińskich nacjonalistów, odwołujących się do "idei nacji", a w czasie wojny znak runiczny niezbyt bitnej, ochotniczej niderlandziej 4 Dywizji Grenadierów Waffen SS Landstorm Nederland (Freiwilligen-Waffen Grenadier Division der SS "Landstrom Nederland").
To kolejna profanacja gdańskiego pomnika pomordowanych. Podobne "akcje" miały też miejsce w Hucie Pieniackiej, w Kijowie, we Lwowie i w Łucku.
Zygmunt Rumel, poeta, działacz ludowy, żołnierz BCh w lipcu 1943 pojechał w imieniu Delegatury Rządu na Kraj na pertraktacje z UPA. Nie wrócił.
Dwie mi Matki Ojczyzny hołubiły głowę
Jedna grzebień bursztynu czesała we włos
Druga rafy porohów piorąc koralowe
Zawodziła na lirach dolę ślepą - los...
Jedna oczom tańczyła pasem złotolitym,
Czerep drugą obijał - pijany jak trzos
Jedna boso garnęła smutek za błękitem
Druga kurem jej piała buntowniczych kos
Dwie mnie Matki Ojczyzny wyuczyły mowy
W warkocz krwisty plecionej jagodami ros
Bym się sercem przełamał bólem w dwie połowy
By serce rozdwojone płakało jak głos...
Pisał w lipcu 1941 roku. Rozerwanie końmi poety, żołnierza jest jedną ze scen filmu „Wołyń".
Artur S. Górski
- 25/07/2017 06:45 - Nadal czekamy na sądowe katharsis
- 22/07/2017 07:45 - Akapit wydawcy: Organ wodą zachłyśnięty
- 22/07/2017 07:43 - Sopockie co nieco: GOŁY (i wesoły)
- 15/07/2017 11:26 - Akapit wydawcy: Reżim Struka losem Karnowskiego
- 15/07/2017 11:21 - Sopockie co nieco: Duchy przeszłości
- 06/07/2017 18:24 - Akapit wydawcy: Jęki telewizyjne
- 06/07/2017 18:18 - Sopockie co nieco: Nasz Monciak
- 05/07/2017 16:55 - Sopockie co nieco: Nasz Monciak
- 02/07/2017 16:03 - Akapit wydawcy: Paweł dziękuje Marcinowi?
- 02/07/2017 15:58 - PiS dążąc do zmian - odmieni własne oblicze?