Tydzień temu pisałem na tych lamach o groźnym (in praktycznie nieodwracalnym) zjawisku tombolo, związanym z funkcjonowaniem sopockiej mariny, które systematycznie podnosi dno morskie w okolicach mola i wytwarza piaszczystą łachę. W tym roku w miejskim budżecie po raz pierwszy zapisano niebagatelną kwotę 1.000.000 złotych na analizy i ekspertyzy, związane z tym zjawiskiem (opisano je jako: „odpiaszczanie dna morskiego w okolicy mola”). I chyba nikt nie wie, ile nas – wszystkich sopocian – będzie kosztować zapobieganie temu zjawisku i coroczne usuwanie jego skutków. Może się tego w końcu dowiemy ze zleconych ekspertyz?
Marina jest na pewno jedną z dodatkowych, współczesnych atrakcji miasta, ale dlaczego tak fatalnie pomylili się w swoich wcześniejszych opiniach inżynierowie hydrotechnicy, którzy podobno zapewniali, że taka betonowa konstrukcja mariny nie będzie miała żadnego negatywnego wpływu na sopocką plażę i ukształtowanie morskiego dna? Powtórzę zatem apel z ubiegłego tygodnia: ujawnijmy nazwiska tych ekspertów, żeby przynajmniej tego typu konsekwencje ponieśli.
Odezwali się też do mnie po felietonie użytkownicy mariny, którzy poinformowali mnie, że dotychczasowy operator mariny właśnie rezygnuje z zarządzania tym obiektem. Nie zdążyłem zweryfikować tej informacji, nie znam przyczyn takiej decyzji, nie znam też warunków umowy, bo jest to „tajemnica handlowa”, ale jeśli to prawda, to trudno się oprzeć wrażeniu, że nad sopocką mariną ciąży jakieś dziwne fatum. Opóźnienia w pracach, konflikt z firmą wykonawczą, nieprzewidziane i nieprzewidywalne do końca negatywne skutki dla naturalnego środowiska, rezygnacja operatora – wszystko to składa się na jakąś dziwną grę wokół tej inwestycji, obarczonej nie tylko błędnymi prognozami, ale i jakąś specyficzną, złą aurą.
Jeszcze raz powtórzę: byłem zwolennikiem powstania mariny, licząc, że stanie się ona właśnie dodatkową atrakcją Sopotu i magnesem nie tylko dla żeglarzy, ale i wierząc również w zapewnienia specjalistów, że powstanie takiej konstrukcji nie będzie miała żadnych negatywnych konsekwencji. Gdzie mnie, prostemu humaniście konkurować w tej materii z inżynierami?
Stało się jednak inaczej i chciałbym się dowiedzieć, gdzie i kto popełnił w tej sprawie błąd oraz jakie negatywne konsekwencje jeszcze mieszkańców i Sopot czekają z tego powodu w bliższej i dalszej przyszłości. Warto byłoby też do tego bilansu zysków i strat doliczyć znaczne koszty, które będziemy musieli systematycznie ponosić, żeby cyklicznie likwidować negatywne skutki (bo przyczyn już się przecież nie da) funkcjonowania mariny w jej zaprojektowanym kształcie.
Tombolo brzmi jak nazwa jakieś hazardowej gry. Ciekawe kto okaże się w niej najbardziej przegrany?
Wojciech Fułek
- 02/07/2017 16:03 - Akapit wydawcy: Paweł dziękuje Marcinowi?
- 02/07/2017 15:58 - PiS dążąc do zmian - odmieni własne oblicze?
- 19/06/2017 13:54 - Latarką w półmrok: Sędzia bez togi
- 19/06/2017 13:50 - Sopockie co nieco: Demagogia
- 10/06/2017 17:39 - Akapit wydawcy: Niema opozycja
- 01/06/2017 19:31 - Latarką w półmrok: Gładka gadka gapcia
- 01/06/2017 19:27 - Sopockie co nieco: Piechotą do mariny?
- 31/05/2017 14:16 - Akapit wydawcy: Taka gmina - nasza gmina
- 31/05/2017 14:13 - Franciszek Potulski: Od Słońca do Zysku
- 19/05/2017 14:55 - Akapit wydawcy: Zdrowie gdańskie