Najbardziej wydeptane ścieżki... Tak przez lata mówiono. Kierunek 3 Maja, kierunek hala – a raczej salka – Startu. Wtedy obiekt-hasło. Start, 3 Maja i wszystko jasne! Niemal co weekend tłumy! Liczne grupy kibiców i kto pierwszy, ten lepszy. Ten wejściówkę w kasie załapał. I nic, że skroplony pot lał się z sufitu. Setki pod halą jeszcze. Tak się rodziła ta legenda, jedna z największych legend gdańskiego sportu.
Koszykówka. Dosłownie kilka lat po wojnie. Ta „ścieżka”, te emocje. Powstała sekcja koszykówki (wtedy Gwardia, później GKS Wybrzeże) i życie właśnie tę halę, ten gdański szlak koszykarzom i fanom przypisało. Na lata! Setki meczów, niezliczone emocje, radujące nas sukcesy. I te nazwiska, nazwiska, nazwiska... Z najwyższej krajowej półki! Młynarczyk i Dregier, Jezierski i Jargiełło, Nowak i Lecyk, bracia Boguccy i Felski, Jurkiewicz i Wysocki, Mikulski i Rosiński, Cegliński i Zelig itd., itp.. Przepraszam pominiętych, pewnie długo by jeszcze można... Nie inaczej z zastępami trenerów. Ale tu na Janie Rudelskim poprzestanę. Legenda legendy, po prostu!
Końcówka lat 40., potem 50, 60... Zwykle w krajowej czołówce, pierwsze też stopnie podium zaliczone. No i ten wybór-bajka. „Korsarze”! Wybór kibiców, plebiscyt Radia Gdańsk. Ale to, co najwyższe to już dekada lat 70.. Cztery tytuły! Gdańsk oszalał i to nie tylko hala, nie tylko 3 Maja. Szaleństwo miasta. „Korsarz, mistrzu nasz”. 1971, 1972, 1973 i... 1978. Tytuł czwarty – ostatni, niestety – niniejsze słowa też przywołał. Wszak czterdzieści lat już, czterdziestka mija. Ot, taki jubileusz wspomnień. A tak naprawdę gdzie, kiedy i komu to przeszkadzało?
Nie, nie! Tego się nie da zapomnieć. Nie da rady, stale wraca. I ta pamiętna sala, i te wszystkie emocje, i te rzuty Zbyszka, Jurka czy Edka. Ale pamięć też i trochę poza gdańskiego scenariusza napisała. Ot, przypominam też i tamte pucharowe podróże. Nie tylko na sportowo zresztą. Oj, było, było.
Oto Ateny 1973. Akurat grecka wojna domowa wybucha. Strzelaniny, rozruchy. Dwie, trzy doby na samolot powrotny czekaliśmy. Aleppo inaczej. Aleppo 1979. Syryjskie uroki. Miasto-cud, cud świata! I kiedy teraz obrazki tych dzisiejszych ruin oglądam, łzy same po powiekach płyną. Nie do wiary!
Dobrze – oj, dobrze – że tych miłych wspomnień w sumie o wiele więcej jednak. Niestety, już wspomnień tylko. Oj, Korsarz, mistrzu nasz...
Albert Gochniewski
- 05/12/2018 15:51 - Europa nie dla nas?
- 30/11/2018 21:15 - Akapit wydawcy: Gdański Dyzio na giełdzie
- 28/11/2018 14:58 - Stulecie Marynarki Wojennej
- 27/11/2018 17:24 - Oblicza sportu: Wiosna przyszła...
- 22/11/2018 19:10 - Akapit wydawcy: Fala głodu w gabinetach
- 15/11/2018 20:29 - Akapit wydawcy: Bolszewik w salonie Tuska
- 13/11/2018 19:10 - Oblicza sportu: Jesień nasza!
- 07/11/2018 16:14 - Oblicza sportu: Uśmiech jesieni?
- 05/11/2018 09:25 - Akapit wydawcy: Adamowicz prezydentem - Płażyński szefem rady
- 31/10/2018 21:34 - Sopockie co nieco: Trzy Polski